środa, 31 października 2012

Azjatycko czyli ryżowa maska do twarzy SkinFood Rice Mask Wash Off. Recenzja.


Dziś ostatni dzień października, więc czym prędzej piszę recenzję czwartej maseczki do twarzy w tym miesiącu
(Akcja Październik Miesiącem Maseczek).


Tym razem produkt jaki zakupiłam przez ebay już kilka m-cy temu. Przyszedł do mnie wraz z innymi zakupami z Azji.

SkinFood Rice Mask Wash off - Maseczka Ryżowa.


Pojemność to 100 g. Kupowałam ją dokładnie po 25 PLN. Przesyłka była gratis. Aktualnie kiedy patrzę najtańszą aukcję na ebay z tym kosmetykiem widzę po 31-32 PLN (dostawa w cenie).


Jakie ma zadanie?

Wg producenta maseczka rozjaśnia skórę. Zmiękcza ją, rozświetla i nawilża. Działa kojąco i wybielająco. Oparta jest na wyciągu z ryżu. Zawiera też wiele witamin i minerałów.

Papierowa etykieta na wieczku niestety pod wpływem wilgoci lekko się kurczy:(
Skład?



Jak stosować?
Nanosimy tradycyjnie maskę na oczyszczoną twarz i zmywamy po 10-15 minutach ciepłą wodą.

Postać?
Jest biała i ma bardzo delikatną przyjemną konsystencję. Niezwykle przypomina wg mnie rzadszą kaszę manną. Jest kremowa ale ma w sobie lekkie drobinki . Jest to pewnie zmielony ryż. Nakłada się bardzo fajnie i zmywa także rewelacyjnie.



Zapach?
Bardzo delikatny, miły, jakby lekko mleczny, ale dla wielu osób może być wcale niewyczuwalny.

Czy polubiłam?
W moim odczuciu to bardzo dobra maska. Znakomicie sprawdziła się u mnie jako ukojenie skóry np. po peelingu. Działa niesamowicie łagodząco. Wycisza skórę i zdecydowanie ją rozjaśnia. Myślę, że szczególnie zauważą to osoby ze skłonnością do zaczerwienień na skórze czy rumienia. Poprawia jej koloryt i zaraz po zmyciu od razu widać, że cera jest jaśniejsza i rozświetlona. Do tego bardzo ładnie nawilżona. Zauważyłam także, że staje się bardzo gładka i miękka, aż chce się jej stale dotykać. Nie mogę jednak powiedzieć, że ten efekt utrzymuje się bardzo długo. Myślę, że żeby stale tak było, potrzebna jest aplikacja 2-3 w tygodniu, a ja zwykle stosuje ją raz na tydzień.
Polecam ją również przed ważnym wyjściem, całonocną imprezą itp. Podkład bardzo ładnie wygląda po jej użyciu.
Jeśli macie jakieś krostki, czerwone miejsca po trądziku to też ładnie wycisza takie problemy i wybiela je lekko.

Jestem wielką fanką masek kojących i rozjaśniających i ta naprawdę spełnia swoje zadanie. Muszę jeszcze dodać, że ja zwykle trzymam ją dłużej niż zaleca producent, nawet do 30-40 min.

Jeśli preferujecie wyłącznie gęste, bardzo kremowe i treściwe, tłuste maski to ta raczej Wam się nie spodoba. Jest bardzo lekka, jak ubita piana:)



Nie uczuliła mnie i nie podrażniła. Nie zapchała również. Używam ją w miarę regularnie od kilku miesięcy i jeszcze starczy mi przypuszczam na 2 razy. Moim zdaniem wydajność jest bardzo ok.

Polubiłam ją także za ciekawą niespotykaną konsystencję. Niezwykle lekką. Ona bowiem jest jak puch, troszkę też jak bita śmietana:) Bardzo przyjemnie takie kosmetyki aplikuje się na skórę.
Nie ma absolutnie uczucia mrowienia, szczypania, ściągnięcia. Nie zasycha nieprzyjemnie. Relaksuje i ma się wrażenie trzymania na skórze jedwabiu. Ogromna delikatność i przyjemność.


Osoby nie mające jakiegoś problemu z zaczerwienieniami, podrażnieniami na twarzy i nie potrzebujące stałego ukojenia skóry, wydaje mi się, że nie zobaczą w tej masce nic nadzwyczajnego. Ale jeśli poszukujecie produktów kojących, rozjaśniających a nawet lekko wybielających skórę, to gorąco polecam tą maskę. Choć nie mogę powiedzieć, że jest to jakieś odkrycie dekady:)
Wg mnie sprawdzi się zarówno na skórze suchej jak i tłustej.



Minusem jest oczywiście brak dostępności w Polsce. Od czasu do czasu chyba produkty tej marki można kupić na Allegro, ale z tego co patrzyłam na ebay wychodzi taniej, a zwykle wysyłka jest gratis.
Ja jak do tej pory na sprzedawcach z Azji nigdy się nie zawiodłam, choć oczywiście też nie znam ich wszystkich:)

Kosmetyk zapakowany jest w ciekawe "grzybkowe" opakowanie. Dodatkowo maska zabezpieczona wewnątrz jest plastikowym wieczkiem.



Aktualnie wykańczam zapasy inny masek, ale z całą pewnością jeszcze do niej kiedyś wrócę.
SkinFood też w swojej ofercie ma wiele innych maseczek do twarzy. Możecie o nich poczytać na stronie tu >>.

Pewnie skuszę się za jakiś czas jeszcze na jakąś inną.

Słyszałyście o tej masce? A może znacie inne maski z ryżu? Powiem szczerze, że mi znana jest tylko ta, a ryż bardzo lubię:)

Też macie długi weekend jak ja?
Magda

16 komentarzy:

  1. a ja siedzę w pracy ;) co do maseczki to ciekawie wygląda..chciała bym wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglada troszkę jak deserek ryżowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne skojarzenie. Dokładnie wygląda jak deserek:)

      Usuń
  3. Miałam i nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Ostatecznie wylądowała w koszu ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ją bardzo lubię. Moje poliki koi super! U mnie to żeby coś poszło do kosza to musi mi niezłą krzywdę zrobić a i tak wtedy szukam innego zastosowania:)

      Usuń
  4. kusi mnie strasznie.. :D w końcu muszę ją kupić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawy produkt, a może kiedyś zrobisz wpis o azjatyckich zakupach na ebay-u, bo kusi mnie ten temat, a odwagi trochę brak, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takie lekkie, pianowe konsystencję i efekt rozjaśnienia cery:) Skóra wygląda wtedy młodo i zdrowo;)

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawa maska, produkty Skinfood chodzą za mną już od dawna, ale mam pewne obawy przed zamawianiem ich z Ebaya. Mam wybitne szczęście do niedochodzących i ginących w akcji przesyłek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie produkty z Azji zawsze dochodzą i to szybko. Przynajmniej jak do tej pory. Za to gorzej z przesyłkami z USA:(

      Usuń
  8. Też kupiłam takie świeczki i muszę przyznać, że z zapachem trochę cienko.. jest ledwo wyczuwalny podczas palenia. bardziej czuć go po zgaszeniu..dziwne trochę. Zapachów mnóstwo, ale rzeczywiście trudno wybrać coś ładnego. Dla mnie niestety drzewo sandałowe+mahoń też zalatywał domestosem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz to chyba miał być pod kolejnym postem świeczkowym:)
      Drzewo sandałowe - nie paliłam jeszcze, ale dla mnie to zapach totalnie domestosa nie przypominający, choć w domu bez zapalenia jak powąchałam trochę mi pachnie kościołem i cmentarzem:) Ale zobaczymy jak będzie po zapaleniu.

      Usuń
  9. O tej porze roku w moim wypadku raczej by się nie sprawdziła, ale w wakacje, kiedy jest cieplutko i nie używam wielu kosmetyków, taki puszek byłby ciekawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie taka konsystencja super zimą się sprawdza, szczególnie po przyjściu z mrozu. Moja skóra źle reaguje na zmiany temperatur i taka maska u mnie sprawdza się super właśnie zimą, bo super łagodzi i wycisza twarz.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Proszę o nie reklamowanie w komentarzach swoich stron, blogów, sklepów itp. Będę wdzięczna za nie linkowanie i uszanowanie tego. W innym przypadku będę je natychmiast kasować.
Magdalena