piątek, 31 sierpnia 2012

Hybryda w zieleni....Na jesień jestem gotowa!:)

Od wczoraj na moich pazurkach gości zieleń.
Podobno mniej więcej tego typu odcień ma być bardzo modny w nadchodzącym sezonie. Głównie jeśli chodzi o ubrania.


                                                 
Rzeczywiście w sklepach z odzieżą sporo pojawiło się już zieleni.
To jeden z moich ukochanych kolorów. Szczególnie, że dla rudzielców takich jak ja zieleń to kolor fantastyczny!



Powiem szczerze, że zakochałam się w nim. Niezwykle mi się podoba i pasuje do mnie. Tak patrzę i patrzę i jednak zdjęcia nie do końca oddają "prawdę" tego odcienia. Mimo, że się bardzo starałam:)
Na żywo jest dla mnie jeszcze ładniejszy.
Inaczej prezentuje się w świetle dziennym, a inaczej w sztucznym. Nawet jak dwa różne lakiery.



Coś czuje, że jesienią często będę sobie taki shellac fundować.


Co Wy myślicie o tym kolorze? Dla Was czy jednak nie?
Lubicie zieleń?

Buziaki:)
Magda

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Prezenty od innych, prezent od siebie:) Alverde, Balea.....i bransoletka APART.

Uwielbiam prezenty. Zarówno dawać innym, otrzymywać jak i robić sobie je sama:)

Kilka dni temu koleżanka wracająca z wakacji przez Niemcy, w wyniku komplikacji z samochodem, niespodziewanie musiała zatrzymać się w jednym z tamtejszych miast.

Przy okazji zrobiła spore zakupy w pobliskiej drogerii DM i kilka rzeczy też kupiła dla mnie na prezent.
Niespodzianka ogromna!


Większość kosmetyków jest do kąpieli. Czyli w sumie bezpieczne produkty jak na prezent:)
Fajnie, bo Kasia wie, że jeśli chodzi o produkty do pielęgnacji twarzy czy kolorówkę wolę tu sama podejmować decyzję
co używam.


Trzy żele pod prysznic Balea: malina, melon oraz po kąpielach słonecznych - dla mnie lekko mentolowy.


Mgiełka Alverde do ciała o zapachu arbuza.

Z tej samej marki peelingujący żel do mycia ciała o zapachu kwiatu lotosu + z wiórki kokosowe.  Już testowałam raz.
Woń piękna, a wiórek w nim cała masa i są świetne! Peelingują raczej lekko, ale kosmetyk jest bardzo przyjemny w użyciu.

Alverde żel pod prysznic olejek amarantus.


Ogromny kremowy płyn do kapieli (750 ml) z Balea - Mango&Jogurt.

Mydła w płynie Balea: Maliny oraz Mango&Papaya.
Dostałam jeszcze trzecie Oliwki i Trawa cytrynowa. Podarowałam go jednak dalej moim rodzicom.

Mydło w kostce pistacjowe od Alverde. Jest już w użyciu i naprawdę pięknie pachnie pistacjami, a do tego
jest niezwykle kremowe.

Tym sposobem chyba z rok nie kupię niczego do kąpieli. Zaopatrzona jestem nieźle!;)

Przedstawię Wam jeszcze drobny prezent jaki sama sobie uczyniłam około tygodnia temu.


Bransoletka z APART. To moja trzecia "sznureczkowa" bransoletka od nich.


Pierwsze dwie sprawują się super i od miesięcy w zasadzie się z nimi nie rozstaje.
Zdecydowanie pobijają dla mnie jakością Lilou.

                                          
Z Lilou mam jedną, ale APART wygrywa. Stąd stale powrót po kolejne. Powinnam mieć zakaz wchodzenia do ich salonów!:)

Z APART'em mam tak, że zawsze tam znajduje coś dla siebie i zwykle rzeczy te potem noszę latami i wracam po kolejne.
Nigdy się jeszcze nie zawiodłam na żadnym rodzaju biżuterii tam kupionej. Czy to z niższej czy wyższej półki cenowej.


Jeśli chcecie poznać bliżej moje ulubione bransoletki, dajcie znać. Z miłą chęcią przygotuje notatkę ze zdjęciami na temat jednej z moich słabości:)

Udanego tygodnia!
Magda

niedziela, 26 sierpnia 2012

TAG Versatile Blogger. 7 prawd o mnie.

 Nie przepadam za TAG'ami. Ale 7 prawd o sobie mogę w końcu Wam zdradzić, prawda?:)


1. Nie mam telewizora. Nie odczuwam kompletnie potrzeby jego posiadania. Kiedy czasem przy okazji u kogoś oglądam telewizję choćby 5 min. denerwuje mnie, szokuje jej poziom i utwierdzam się wtedy jeszcze bardziej w przekonaniu, że nie ma w niej nic wartościowego dla mnie. Urządzając moje mieszkanie nawet nie planowałam miejsca na ten sprzęt. Plazma na głównej ścianie salonu wielka niczym bilbord, burzy moje wewnętrzne poczucie estetyki i to kompletnie nie mój klimat:) Przyzwyczaiłam się już do częstego zdziwienia osób, które pierwszy raz mnie odwiedzają i na wejściu pytają: A gdzie Ty masz Madzia telewizor???:)

2. Uwielbiam jeździć samochodem. Prawo jazdy zrobiłam zaraz po ukończeniu 17 roku życia (wtedy jeszcze można było od tego wieku:)). Auto daje ogromne poczucie wolności. Jazda samochodem potrafi mnie niesamowicie zrelaksować, a kiedy trzeba naładować energią. Często kiedy muszę coś przemyśleć, wsiadam do samochodu i zwyczajnie jadę przed siebie. Podobnie jest gdy mam sporego "nerwa". Na co dzień muszę poruszać się po zatłoczonej stolicy, ale jeśli wyjeżdzam poza miasto na trasę...czuję się bosko i wiem, że mogłabym tak jechać na koniec świata! Zresztą już kiedyś napisałam o tym spontaniczny post >>:)

3. Nie przepadam za słodyczami. Generalnie mogłyby dla mnie nie istnieć. Nie jestem fanką lodów. Oczywiście od czasu do czasu z miłą chęcią zjadam, ale głównie dla towarzystwa. Ciasta też zwykle piekę dla wszystkich poza mną:) Nie słodzę od dziecka. Nie przepadam za dżemami, kompotami itp. Mam czasem ochotę na czekoladę czy ciasto marchewkowe:), ale dzieje się to sporadycznie i na długo zaspakaja moją chęć na cukier. Zawsze powtarzam, że ze słodyczy najbardziej lubię śledzie i golonkę:)

4. Kocham jazz i muzykę filmową. Oczywiście też starego dobrego rock'a np. Pink Floyd to zespół dla mnie kultowy i ukochany. Ale od około 3 lat głównie słucham twórczości Leszka Możdżera i jestem absolutnie zafascynowana tym artystą. Jego płyty są cudowne, a koncerty z jego udziałem to jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. W samochodzie natomiast znajdziecie u mnie stosy płyt z muzyką do przeróżnych filmów. Świetnie mi się przy niej jeździ. Od dłuższego czasu męczą mnie w muzyce teksty....chcę słuchać bardziej samej kompozycji i nut!

5. Nie istnieje bez książek. Czytam dużo i tak było już od dziecka. Mam dość sporą biblioteczkę urządzoną prawie tak jak zawsze chciałam. Choć zaczyna się ona wymykać spod kontroli, a mieszkanie jakoś dziwnie nie chce być z gumy...Książki miały ogromny wpływ na moje życie i to kim dziś jestem. Z całą pewnością ukształtowały moją wrażliwość, wyobraźnie, tożsamość i pokazały, że tylko postęp i bycie otwartym, bez tworzenia sobie niepotrzebnych ograniczeń, daje nam satysfakcję z życia, wewnętrzny spokój i prawdziwą wolność.

6. Nie cierpię "babskich" gazet. Przez ostatnie lata nie kupiłam żadnej. Ostatnio w czerwcu przed podróżą pociągiem do Poznania na stoisku "peronowym" z tanią prasą, skusiłam się na jedną. Przeczytałam może dwa artykuły, przejrzałam całą i przekonałam się kolejny raz po latach, że za te 4 PLN (po zniżce, normalnie w cenie 8 PLN:)) to już wolę wypić nawet średniej jakości piwo. Poszła do kosza.

7. Jestem ogromnym śpiochem. Głównie niestety rano:( Mój typ to zdecydowanie sowa. W nocy mogę pracować, sprzątać, czytać, oglądać filmy, gotować, prać, gadać i generalnie jestem pełna życia. Czasem tylko zwycięża rozsądek...Ale za to rano? Rano potrafię zabić za obudzenie:) Jestem zła, że muszę wstać. Generalnie nie znam pojęcia wyspania, bo ja spać kocham i mogę spać nawet do południa i dalej. Jak nie muszę to nie wstaje:) Dawniej nawet biłam w spaniu istne rekordy: 16-18 h non stop...aż wstyd się przyznać:) Niestety życie dorosłe niesie z sobą masę obowiązków, więc wiadomo, że rzadko sobie na to pozwalam. Poza tym szkoda dnia! Ale i tak spanie to jedna z moich ulubionych czynności i nic na to nie poradzę.


Miało być 7, więc jest dokładnie tyle. Choć jeszcze wiele prawd o mnie można by napisać. Te są pierwszymi myślami, jakie aktualnie przyszły mi na głowy na istnym spontanie.

Kto ma ochotę napisać taki post - zachęcam. Chętnie poczytam prawdy o Was.
Jeśli nie blogujecie - napiszcie w komentarzu coś o sobie. Bardzo będzie mi miło poznać moich czytelników.

;)
Magda

sobota, 25 sierpnia 2012

Eliksir winogronowy Biochemia Urody. Kosmetyk doskonały? Recenzja.

Wiele osób długo wyczekiwało na recenzję tego kosmetyku. Przepraszam bardzo za spore opóźnienie.

Eliksir winogronowy z BU zakupiłam kilka miesięcy temu. Zużyłam go całkowicie. Pora zatem na moją opinię.

Na początek informacje "logistyczne".
Produkt ten można kupić w sklepie Biochemia Urody >>.
Koszt to 43 PLN/40 ml.

Pod wskazanym linkiem znajdziecie wszelkie obszerne informacje na jego temat.

Kosmetyk nie jest produktem gotowym. Przychodzi jako zostaw składników i wymaga wymieszania. Przygotowanie eliksiru, często określanego jako serum - jest banalnie proste. Każdy sobie z tym poradzi. Dokładna instrukcja "mieszania":) znajduje się w tym miejscu >>

Wiele dziewczyn często pisało mi, że nie jest/nie było dobrymi z chemii i sobie nie poradzi z przygotowaniem. Tu wiedza z chemii jest zbyteczna. Serio! Trzeba postępować zgodnie z radami producenta. Wszystkie składniki są odmierzone w osobnych opakowaniach, dobrze zapakowane. W zestawie macie pojemniki do przechowywania całości serum: plastikowy + szklany z pipetą do codziennego użytku.
Nic nie wymaga podgrzewania, mierzenia, dodawania innych składników. W zestawie dostajecie także etykiety do naklejenia na opakowania oraz plastikową pipetę do mieszania.
Przygotowanie wszystkiego zajmie Wam kilkanaście minut.
W plastikowym opakowaniu przechowujecie całość (zapas), a w buteleczce szklanej ciemnej ilość np. na tydzień jaką aktualnie używacie.
Pełny skład zestawu:
- Mleczko winogronowe; Postać: różowo - mleczna, płynna emulsja,
- Resweratrol; Postać: ciemno-brązowy, gęsty płyn,
- Żel hialuronowy 1%; Postać: bezbarwny, przezroczysty, bezzapachowy żel,
- Witamina C - olejek; Postać: płynny, bezbarwny i bezzapachowy olejek,
- Kwas hialuronowy ULMW EKO, Postać: bardzo drobny, biały proszek, bezzapachowy,
- Pusta butelka z ciemnego szkła z pipetką do przechowywania podręcznej porcji serum,
- Plastikowa bagietka,
- Etykietka na gotowy produkt.

Skład produktu gotowego: Water; Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract; Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil; Glyceryl Stearate; PEG-60 Hydrogenated Castor Oil; Propylene Glycol, Hyaluronic Acid HMW, Butylene Glycol; Vitis Vinifera (Grape) Vine Extract (resweratrol - 6%), Tetrahexyldecyl Ascorbate (witamina C - 5%), Hydrolyzed Hyaluronic Acid ULMW.

Jak stosować?
J
ako serum na dzień lub/i na noc. Można go stosować samego lub pod inny dowolny krem. Opcjonalnie także można mieszać z kremem lub np. żelem hialuronowym i dopiero nakładać na skórę.

Jak przechowywać?
Producent radzi by zapas eliksiru w plastikowej butelce trzymać w lodówce. Porcję eliksiru natomiast w małej, szklanej butelce można przechowywać 2-3 tyg. w temperaturze pokojowej. Ja obje butelki trzymałam w lodówce i tak polecam. Należy unikać wilgoci, nasłonecznienia i zawsze pamiętać o dokładnym zakręcaniu obu butelek.

Ważność zestawu, a także gotowego kosmetyku to 6 m-cy.


Czy to kosmetyk dla mnie i co generalnie ma robić?
Tak jak podałam wyżej odsyłam do pełnego opisu na stronę producenta. Ale w punktach skrótowych można ująć to tak:
1. Ma przeciwdziałać oznakom starzenia się skóry. Działać zapobiegawczo ale także na zmiany już widoczne.
2. Działać przeciwzmarszczkowo. Po 6 tyg. zmniejszać ilość i głębokość już istniejących zmarszczek, także zmarszczek mimicznych twarzy, w tym tzw. kurzych łapek.
3. Poprawiać strukturę i elastyczność skóry. Wygładzać. Zwiększać nawilżenie.

4. Chronić przed fotostarzeniem i zniszczeniem skóry pod wpływem słońca.
5. Zmniejszać skłonności do zaczerwienienia oraz podrażnień. Wzmacniać naczynka, poprawiać cyrkulację krwi. Poprawiać stan skóry naczynkowej. Zmniejszać opuchliznę i zasinienia okolic oczu.

6. Rozjaśniać przebarwienia, zapobiegać powstawania nowym. Ogólnie poprawiać koloryt skóry.

Przeznaczony jest dla każdego typu cery dojrzałej, zarówno suchej i przetłuszczającej się, z pierwszymi lub zaawansowanymi zmarszczkami, w tym zmarszczkami mimicznymi, dla osób mających intensywny kontakt ze słońcem lub solarium, oraz osób o skórze już zniszczonej działaniem słońca, w przypadku lekkich przebarwień i szarego kolorytu skóry, dla cery podrażnionej, naczynkowej, zaczerwienionej. Jako prewencja przeciwzmarszczkowa. Także na okolice oczu, szyję i dekolt.


Jak ja go stosowałam?

Nanosiłam bezpośrednio na twarz, szyję i dekolt. Także na okolicę oczu i powieki. Rano i wieczorem. Zawsze przed nałożeniem należy mocno wstrząsnąć opakowaniem.
Na dzień zwykle nakładałam na niego krem BB, który od miesięcy jest dla mnie podkładem i zawiera filtr SPF 25.
Przez pierwszy miesiąc na noc kładłam samo serum. Po tym czasie dołączyłam do pielęgnacji krem rozjaśniająco-wygładzający Azelo/BHA także z BU (to było moje drugie opakowanie, wcześniej przed kupnem serum przeszłam już nim kurację). Krem ten kładłam na serum mniej więcej 3-4 razy na tydzień. Zdarzało mi się też używać na eliksir inny krem.

Dodam, że eliksir aplikowałam zawsze na skórę nawilżoną jakimś hydrolatem lub drogeryjnym tonikiem. Ja takimi płynami zawsze spryskuje twarz i na jeszcze mokrą nakładam różne specyfiki.



Na ile wystarczył?
Na około 3 m-ce. Może troszkę mniej. Stosowałam go mniej więcej od początku kwietnia do końca czerwca.
Przez ten czas miałam ok. 8 dni przerwy, gdyż wyjeżdzałam i nie miałam jak zabrać serum ze sobą by przechowywać go w lodówce, a tak preferuje. Bałam się też, że wyleje się z opakowania w czasie podróży.

Konsystencja, nakładanie, wchłanianie?
Serum ma w zasadzie konsystencję klasycznego serum:) Pół płynny żel. Kolor: lekko brązowy jasny. Zapach bardzo delikatny, przyjemny. Ale winogron to ja tam nie czułam. Zresztą producent wcale tego nie zapewnia.
Nakładanie pipetką jest banalne. Wystarczy naprawdę 2-3 krople by pokryć całą twarz, szyję i dekolt. Na początku zbyt dużo go nakładałam. Nie byłam przyzwyczajona do takiej aplikacji. Potem nauczyłam się, że dużo nie znaczy wcale lepiej.
Kosmetyk wchłania się świetnie. Wręcz błyskawicznie. Nie pozostawia tłustej warstwy. Przez parę sekund, głównie jak zbyt dużo nałożymy, można odczuwać lekką lepkość twarzy. Ale znika ona w moment.

Co z makijażem na tym serum?
Makijaż rozprowadza się na nim znakomicie. Głownie u mnie szedł na niego krem BB, ale testowałam też na nim różne podkłady, same pudry, korektory i wszystko idelanie się rozprowadzało i stapiało ze skórą.
 Eliksir tak szybko się wchłania, że nie ma problemu z natychmiastowym robieniem makijażu. Co więcej, moim zdaniem make up na tym serum trzyma się o wiele lepiej niż na innych kremach. Jest świetną bazą pod podkład i przedłuża jego trwałość. Nie tłuści skóry, nie powoduje świecenie twarzy. Przez cały dzień "kolorówka" wygląda o wiele lepiej.

Czy w ogóle produkt działa i robi to co ma robić?
Od razu powiem. TAK! Dla mnie to chyba jak do tej pory pierwszy kosmetyk do twarzy, który w zasadzie w 100% spełnia obietnice producenta. Przynajmniej te, które można zauważyć po zużyciu jednego opakowania.
Do tego jeśli chodzi o mnie działa on kompleksowo. Poradził sobie w sumie na raz z kilkoma problemami mojej skóry. Byłam zaskoczona jego działaniem i bardzo go polubiłam.
Biorąc pod uwagę mój wiek:), przetestowałam już wiele specyfików do twarzy, nawet 7 razy droższych, ale nie pamiętam żeby jakiś zmienił w zasadzie stan mojej skóry i pewien sposób nawet jej rodzaj.

Jaką 77gerda ma skórę?
Myślę, że ważne bym odpowiedziała na to pytanie. Od tego w sumie powinnam zacząć. Jestem osobą z 3 z przodu:) Moja skóra nie jest więc już nastoletnia. Ale nie mam dużego problemu z brakiem jej elastyczności. Nie mam też cery suchej, raczej jest ona dobrze nawilżona. Kilka konsultacji z dermatologiem i kosmetyczką potwierdziły, że moja skóra jest młodsza niż ja. Głównie dlatego, że od lat pijam dużo wody każdego dnia i prawie w ogóle się nie opalam. Cały rok staram się stosować wysokie filtry.
Mam jednak od zawsze zmarszczki mimiczne. Często mrużę oczy, czoło. Zawsze tak było i dopiero od niedawna staram się jakoś nad tym panować, ale to ciężkie i u mnie rodzinne:)
Mam też skórę mocno naczynkową, skłonną do rumienia, wręcz bibułkową. Jestem bardzo płytko unaczyniona. Posiadam też jako klasyczny rudzielec, jasną karnację z dużą ilością piegów. Moja skóra łatwo ulega podrażnieniom, ale nie jestem alergikiem.
Jeśli chodzi o okolice oczu to sińce nie są moim dużym problemem. Zdarzają się czasem po niewyspaniu. Częściej mam opuchnięte górne powieki i lekko zaczerwienioną tam skórę.
Kiedy zaczynałam stosować serum winogronowe akurat skończyłam kurację wspomnianym wyżej kremem rozjaśniającym z BU. Moja cera nie była już wtedy tak tłusta jak miało to miejsce przed tym kremem. Była jednak lekko podrażniona, bo w kuracji stosowałam także mocno wysuszający tronik z kwasami BHA 2% z BU. Nadal jednak miałam problem z nadmiernym świeceniem się twarzy. Od wielu jednak lat nie zmagam się z trądzikiem i rzadko pojawiają się na mojej twarzy wypryski. Chyba, że jakieś drobne podczas okresu. Zmorą moją jednak jest duża skłonność do zapychania w postaci zaskórników i widoczne pory. Głównie dotyczy to nosa i jego okolic oraz brody.

Po kolei jak u mnie zadziałał?
1. Przede wszystkim zaraz po pierwszym użyciu skóra stała się bardziej napięta, wygładzona, jaśniejsza. Za każdym dniem efekt ten pogłębiał się i nie był tylko doraźny.

2. Serum po nałożeniu dawało mi uczycie ukojenia skóry, ulgi i dobrego nawilżenia. Przez cały czas stosowania nie zanotowałam u siebie żadnych suchych miejsc czy skórek.

3. Po około 2 tyg. zauważyłam, że skóra jest o wiele bardziej miękka, przyjemna w dotyku i gładsza. Do tego robiła się coraz bardziej promienna, a koloryt stawał się bardziej wyrównany. Rano budziłam się z wypoczętą cerą, nawet jeśli "zarwałam" noc.

4. Przestałam prawie w ogóle odczuwać uczucie ściągnięcia skóry, które często doskwiera osobom z rumieniem.

5. Po około 3-4 tyg. zauważyłam, że twarz moja rzadziej robi się buraczkowo-czerwona. Jest bardziej ukojona. Naczynka są mniej widoczne. Choć oczywiście te miejscami pęknięte nie zniknęły, ale z całą pewnością zbladły.

6. Po około miesiącu moja skóra wyglądała dużo lepiej niż zanim zastosowałam eliksir. Zdecydowanie mniej zaczerwienień, zaskórników. Mimo nie aplikowania w tym czasie kremu z kwasami, cera nie przetłuszczała się nadmiernie. Nie miałam problemu w ciągu dnia z nadmiernym świeceniem się twarzy.

7. Skóra z każdym dniem była coraz bardziej jędrna, napięta, taka rześka. 
8. Po około 5-6 tyg. dostrzegłam, że moje zmarszczki mimiczne - szczególnie w okolicach ust i na czole są płytsze. Nie łudzę się jednak, że jakiś kosmetyk je zlikwiduje.

9. Skóra stała się bardziej odżywiona, mniej zaczerwieniona, ewentualne krostki zdecydowanie szybciej znikały. Ranki czy zadrapania szybciej się goiły.

10. Podczas używania serum nie zanotowałam pojawienia się żadnego większego pryszcza, wykwitu itp.

11. Cera była bardziej oczyszczona, ale nie mogę powiedzieć, że zaskórniki na dobre zniknęły czy przestały się pojawiać. Było ich jednak mniej.

12. Najbardziej cieszy mnie działanie na naczynka. Poliki rzadziej paliły gorącem, a w zasadzie wcale. Skóra stała się ukojona.

13. Pod koniec używania szczerze mogę powiedzieć, że moja skóra już od wielu lat nie była w tak dobrym stanie. Co prawda wcześniej po kuracji kremie rozjaśniającym AZELO/BHA już stan był bardzo dobry. Krem ten bowiem świetnie unormował mi nadmierne wydzielanie sebum, ale serum używane po nim przez miesiąc jeszcze "przypieczętowało" ten stan.

14. Kosmetyk znakomicie sprawdzał się jako baza pod makijaż. Wszelka kolorówka trzymała się dłużej i lepiej wyglądała.

15. W zasadzie dzięki niemu prawie w ogóle zrezygnowałam z wszelkich podkładów. Od kwietnia do dziś może z 8 razy miałam podkład na sobie, bo wystarcza mi krem BB lub sam puder. Polubiłam bardziej swoją skórę i mimo, że nadal nie jest doskonała, to już nie mam chęci aktualnie zakrywać jej warstwą podkładu.

 16. Świetnie też zdejmuje opuchliznę z powiek czy z okolic oczu. Choć na to ma też wpływ fakt, że ja zawsze trzymałam produkt w lodówce i aplikowałam zimny. Nie wiem jak z dużymi sińcami pod oczami, bo nie mam takiej skłonności. Ale z małymi po imprezowej nocy:) radził sobie super!



Nie mogę powiedzieć, że kosmetyk ten jest cudem. Cudów nie ma i ja mam tego świadomość. Nie zlikwidował widoczności moich naczynek, nie spowodował, że rumień zniknął na wieki - ale tego nie zrobi żaden kosmetyk. To genetyka. Z całą jednak pewnością działa na ten problem. Jak do tej pory chyba jako jedyny z setek wypróbowanych przeze mnie specyfików dla "naczynkowców".

Nie sprawił, że moja skóra na zawsze się oczyściła i wygląda jak by nie miała żadnego pora:) W takie rzeczy nie wierzę. Żyję i skóra żyje ze mną. Jeśli mam do tego skłonność to mam i już. Co prawda z czasem może się to zmienić, ale to nie za sprawą kosmetyku, tylko może czasu...:)

Ciężko mi stwierdzić czy prawdą jest, że eliksir przeciwdziała zmarszczkom. Widziałam wygładzenie, napięcie skóry i ujędrnienie jej w czasie stosowania produktu. Ale jak działa na przyszłość? To w zasadzie jest nieuchwytne. Bo czy będę miała kiedyś zmarszczki? Pewnie! Jednie pozostaje mi wierzyć, że stanie się to później niż wcześniej. Choć tak naprawdę najwięcej i tak zależy od wspomnianych wyżej genów.
Nie wiem jak zadziała na skórę suchą lub odwodnioną. Nie mam takiej. Ale w czasie kuracji i przed nią stosowałam co jakiś czas tonik z BU z kwasami BHA 2% oraz wspomniany krem rozjaśniający, a to produkty mocno złuszczające. Dzięki eliksirowi nie zanotowałam suchości skóry, podrażnienia itp. Śmiem twierdzić zatem, że to znakomity specyfik do stosowania podczas lub po kuracjach z kwasami czy innymi np. mocno złuszczającymi składnikami. Wierzę więc, że będzie też dobry dla osób z typem skóry suchej czy odwodnionej.

Produkt ma także działać na przebarwienia. Nie posiadam ich więc tego też nie mogę powiedzieć na bank. Ja zauważyłam, że widocznie rozjaśnia skórę i ewentualne zmiany po krostkach szybko znikają. Ale czy radzi sobie z dużymi przebarwieniami? Tego nie wiem.

Nie pomogę też tu doświadczeniem i wiedzą osobom, które np. chodzą na solarium czy często opalają się i mają w związku z tym problemy skórne, choćby plamy posłoneczne. Także takiego problemu nie mam.

Stosowanie eliksiru winogronowego było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Moja skóra bardzo go polubiła.
Po opróżnieniu opakowania w zasadzie do dziś widzę rezultaty jego stosowania. Podobnie jak rezultaty kremu rozjaśniającego + toniku z kwasami. Skóra do tej pory mniej się przetłuszcza, nawet w upały gdzie zwykle byłam jednym wielkim smalcem. Jest też rozjaśniona, bardziej jędrna i mniej dokucza mi jej "czerwoność".
Od czerwca eliksiru nie mam. Postanowiłam, że zanim kupię kolejne opakowanie wykorzystam wszelkie zapasy innych specyfików i próbek jakie nagromadziły mi się w domu. Innym sposobem nigdy ich nie wykorzystam:)
Postanowiłam także sprawdzić działanie innego serum z BU - z granatu. Wiele dziewczyn go bardzo polecało i obecnie właśnie stosuje ten kosmetyk.

Myślę, że za kilka tygodni zakupię ponownie mój ulubiony eliksir. Szczególnie, że nie wyklucza on stosowania innych kremów.

Moim zdaniem można go aplikować niekoniecznie dwa razy na dzień. Może być np. tylko produktem na dzień albo tylko na noc. Można także nakładać go co drugi dzień. Pamiętać należy jednak, że produkt jest ważny 6 m-cy.

Polecam także by stosować go także na szyję i dekolt. Pamiętajcie: Twarz kobiety kończy się na dekolcie!!!:)

Jeszcze ciekawostka. Przed zakupem recenzowanego serum przez wiele tygodni stosowałam słynne serum Estee Lauder, Advanced Night Repair. Produkt działający świetnie na zmarszczki, jędrność, koloryt skóry, wygładzenie, nawilżenie. Co z tego, skoro jest napakowany składnikami jakie momentalnie mnie zapychają? Poza tym nic a nic nie działa na naczynka czy tłustość skóry (fakt, producent tego nie zapewnia). Zatem działa jedokierunkowo i jest diabelnie drogie. Chyba około 350 PLN/30 ml. Zgroza! Wykańczam stosując raz na tydzień. A tu mamy eliksir w dużo niższej cenie, który działa kompleksowo i prawie na wszystko co u mnie problematyczne.
Kosmetyk bardzo polecam. Czy jednak u każdego zadziała tak samo? Tego nie mogę zagwarantować.
Dla przykładu tylko powiem, że osławione już od lat serum z wit. C z BU nie działało u mnie nic a nic. Poza tym podrażniało tak, że twarz piekła jak szalona, a wiele osób go bardzo chwali...
Kiedy natomiast takie serum zrobiłam sobie sama w domu - było rewelacyjne.

Komu eliksir winogronowy polecam szczególnie?
1. Osobom ze skórą naczynkową, aktywnym rumieniem. Tendencją do zaczerwienienia skóry i podrażnień.
2. Kobietą zauważającym u siebie pierwsze oznaki starzenia jak zmarszczki, utrata napięcia skóry, jędrności. W szczególności paniom po 30 roku życia.
3. Wszystkim w trakcie lub po kuracjach przeciwtrądzikowym, silnie złuszczającym np. kwasami.
4. Jeśli macie skórę przemęczoną, o nierównym kolorycie, szarą, mało rozjaśnioną, z przebarwieniami lub chcecie dobrze ją nawilżyć.

5. Macie problem z utrzymaniem się makijażu cały dzień? Serum jest świetną bazą napinającą skórę i rozświetlającą ją, przedłuża make up, ale nie daje tłustości skórze i co ważne nie zapycha!

--------------------------------
Uffff...To chyba wszystko co przyszło mi do głowy i co chciałam Wam przekazać.

Jeśli macie jakieś pytania, uwagi - śmiało piszcie. Postaram się odpowiedzieć, jeśli moja wiedza będzie na ten temat wystarczająca.
Mam szczerą nadzieję, że ta recenzja przyda się choć jednej osobie.
Chętnie też wszyscy poczytamy, jeśli kosmetyk używałyście i możecie podzielić się swoją opinią na jego temat.

Dajcie też znać czy interesuje Was recenzja wspomnianego kremu rozjaśniającego i toniku z kwasami z BU. Mogę przygotować.

Uściski!
Magda

środa, 22 sierpnia 2012

Zużywam, zużywam....denkuje, denkuje. Kupię czy nie kupię ponownie?

Tak wiem, że denko było u mnie całkiem niedawno. Ale wykańczam ostatnio wszelkie pozaczynane tubki, buteleczki, próbki itp. Koniec gromadzenia!:)

Tak przynajmniej sobie wmawiam....:)

Z moim perfekcjonizmem i miłością do porządku to źle się czuje, jak wiem, że śpię w domu gdzie leżą puste opakowania po czymś tam - czyli powiedzmy sobie wyraźnie ŚMIECI!

Dlatego muszę zrobić kolejne denko i wynieść kosz. Dla spokojnego snu:)

 

Szampon Bioderma Node DS+. Apteczny szampon przeciwłupieżowy.
Nie wiem jak działa na zwykły łupież, bo takiego w zasadzie chyba nigdy nie miałam. Od czasu do czasu jednak cierpię niestety na łupież pstry i ten szampon w pewnej mierze pozwala mi radzić sobie z tym problemem.
Zawsze od 3-4 lat mam go w domu i stosuje głównie profilaktycznie. Świetnie działa na skórę głowy. Do tego włosy po nim super się układają, długo są świeże, a skręt moich loków jest świetny. Zdecydowanie must have.


Kolejny szampon to Yves Rocher Clarifying Shampoo - oczyszczający do włosów przetłuszczających się.
Znakomicie zmywa oleje z włosów. Pięknie pachnie świeżością i wiosenną łąką. Jest z pokrzywy. Nie posiada parabenów. Rzeczywiście włosy długo po jego zastosowaniu są świeże i puszyste. Polecam. Fajny i pewnie jeszcze po niego sięgnę.
Z tej serii świetny też jest szampon do włosów wypadających na bazie łubinu.


Jeszcze jeden szampon Sesa. Naturalny. W połączeniu z olejkiem Sesa naprawdę super działa. Zrobię jego osobną recenzję. Nie pachnie tak nieprzyjemnie jak olejek z tej serii.
Niestety nie jest wydajny. Pojemność jest mała, a cena dość wysoka. Mimo to jest szansa, że jeszcze kiedyś go zakupię do stosowania raz na jakiś czas.


Żel pod prysznic Yves Rocher Jardins du Monde - zapach brazylijskiej kawy. Uwielbiam go. Pachnie rzeczywiście kawą. Wąchałam wiele kawowych specyfików do kąpieli, ale wszystkie były dla mnie bardzo sztuczne albo kwaśne. Ten zapach jest znakomity. Jeśli ktoś oczywiście kocha kawę jak ja:)
Niezwykle wydajny, kremowy. Kochałam go stosować rano. Choć nie każdego dnia, bo łatwo może się znudzić. Zużyłam w sumie pod rząd 2 butelki. Jedną sama kupiłam, a kiedy się kończyła dostałam przypadkiem w prezencie drugą. Teraz mam już przesyt tej woni, ale z całą pewnością kiedyś ponownie znajdzie się z mojej łazience.
Jedyny minus w tych żelach - koszmarne otwieranie. Bardzo nieporęczne.


Krem do rąk Palmer's Olive Butter Formula. Bardzo gęsty jak masło. Zapach oliwek. Dobrze nawilża, wygładza. Raczej do stosowania na noc niż na dzień. Niesamowicie wydajny. Polecam go na zimę i po intensywnych pracach domowych:) Ja stosowałam latem przed pójściem spać i bardzo się sprawdził.

 

Znany wszystkim płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O. Dla mnie od ponad 4 lat niezastąpiony. Nic go jeszcze nie pobiło. W koło używam. Zmywam nim makijaż i oczu i twarzy. Do cery naczynkowej nie ma lepszego.


Odżywka do włosów Lush American Cream. Mam do niej mieszane uczucia. Kupiłam małe opakowanie i na całe szczęście. Dużej butli chyba bym nie zdołała zużyć przed końcem ważności. Na początku mi się podobała, potem drażnił mnie jej intensywny zapach. Raz po niej miałam włosy super, raz tragedię. Nie można jej używać za dużo, bo obciąża włosy. Wydajna, nie tania. Nie dawałam rady stosować jej co każde mycie, więc wykańczanie jej trwało wieki. Nie kupię ponownie.


Próbka ujędrniająco-wygładzającego kremu do ciała od Dr Irena Eris Body Art.
Saszetkę dostałam przy okazji jakiś zakupów w Dauglas. Bardzo dobry kosmetyk. Mam jego też pełnowymiarowe opakowanie, jakie otrzymałam na zlocie blogerek w Warszawie.
Niestety kosmetyk nie jest tani i uważam, że spokojnie można go zastąpić tańszymi odpowiednikami.


Krem do rąk Vaseline Healthy Hand & Nail Conditioning. Kupiłam go w Londynie w styczniu. Żałuję, że wzięłam małe opakowanie. Niestety w Polsce nie jest w sprzedaży. Jestem zakochana w tym zapachu. Piękny! Dłonie po nim są gładkie, miękkie, pięknie nawilżone. Ma rzadką konsystencję i wadą jest to, że potrafi wylewać się z tubki. Jest bowiem jak mleczko. Dla mnie to jeden z lepszych kremów do dłoni. Jeśli tylko będę miała taką możliwość na bank go kupię.


Krem do twarzy normalizująco-nawilżający. Yes To Tomatoes Facial Hydrating Lotion. Do skóry mieszanej i tłustej.
Jeden z lepszych kremów do twarzy jakie miałam. W zasadzie nie mam mu nic do zarzucenia. Niestety w Polsce nie jest tani, choć można go dorwać w Sephora na ciekawych promocjach. Ja swój miałam z Izraela. Zrobię jego osobną recenzję. Warty tego by poświęcić mu więcej uwagi.



Caudalie, Vinosource Riche, Crème Anti-Rides Ultra Nourrissante (Ultraodżywczy krem przeciwzmarszczkowy).
Miniaturka. Dostałam przy okazji zakupów na Allegro. Przeznaczony jest do bardzo suchej skóry. Ja takiej nie mam ale przyjemnie mi się go używało na noc. Dobrze nawilża, napina skórę, ale czy to jakaś rewelacja to bym nie powiedziała. Nie zachęcił mnie do zakupu pełnego opakowania, podobnie jak i jego cena.


Liftingująca maseczka pod oczy i na powieki Dermika Lift&Go.
Podwójna saszetka. Bardzo przyjemny produkt. Rzeczywiście liftinguje, ładnie rozświetla, wygładza i ściąga opuchliznę. Rewelacyjna przed jakiś ważnym wyjściem. Pięknie relaksująco pachnie. Minus? Jest jej za dużo w jednej saszetce. Tą ilością można by obdarować chyba z 7-8 osób. Przez to wiele kosmetyku się marnuje, bo nie ma tego jak potem higienicznie przechować. Jakieś wygrzebywanie, przekładanie - to nie dla mnie.
Nie jest to super tani produkt jak na dwa razy, ale polecam raz na jakiś czas.


Dwie próbki kremów.

Eveline biohyaluron 4d krem przeciwzmarszczkowy do cery mieszanej. Na dzień, z kwasem hialuronowym. Całkiem przyjemny, ale po takiej próbce ciężko się przekonać czy bardzo dobry. Nie kupię. Mam swoich ulubieńców i ten bardzo nie kusi.
Farmona - Dermacos Anti-Acne Krem matujący do cery trądzikowej, tłustej i mieszanej. Naprawdę dobrze matuje. Czy działa na tradzik? Nie wiem, bo go nie mam. Także nie zakupię pełnego opakowania. Produkt raczej nie dla mnie.


To jest dopiero dziwny produkt. Kupiłam wieki temu ma promocji w Rossmann. Zestaw ładnie wyglądających róż do kąpieli. Kosztowały około 8-9 PLN. Badziew totalny. Nie robi nic. Myślałam, że może to ładnie pachnie. Nie pachnie w ogóle. No to może będzie barwić wodę i ją zmiękczać? Nic z tych rzeczy. To może choć się pieni? Absolutnie. To się w ogóle w wodzie nie rozpuszcza. Płatki odrywają się tylko i pływają jak takie "gluty" w wodzie. Do tego jak to mięknie staje się jak plastelina i przylepia się do ciała lub ścianek wanny i za nic nie chce zejść. Koszmar!
Dawałam szansę kilka razy, za każdym - porażka. Jedynie co to ładnie ozdabia łazienkę. Jak ktoś lubi oczywiście takie róże:) Ja nie, więc dlatego poszły do kosza. Nie wykończyłam.


Oriflame Swedish Spa Minerals Two-Phase Body Oil Spray. Dwufazowy olejek do ciała w spray'u. Kupiony bardzo dawno temu. Używałam jakiś czas, ale nie przypadł mi do gustu. Nie nawilżał, tylko tłuścił skórę i tyle. Spray często zacinał się. W ogóle olejki dwufazowe to nie dla mnie. Potem o nim zapomniałam, bo poszedł sobie w głąb szafki. Teraz okazał się przeterminowany. Zostało go mało, ale oczywiście idzie do śmieci. Nie polecam.


Na zdjęciu nie widać, ale to pomadka do ust typu Smackers. Smak truskawka + banan.
Bardzo długo mi służyła. Myślałam, że z tymi smackersami to taki bajer tylko. Myliłam się, bo naprawdę świetnie nawilżają, chronią i są znakomite na zimę. Do tego zapach i smak - cudne. Niestety dość szybko napisy ścierają się i pomadka nie wygląda estetycznie.
Mam jeszcze inne smaki i naprawdę polecam.


Bioderma Photoderm Mineral SPF 50+.
Próbka 5 g. Nie zużyłam całej. Poszła do kosza. Dla mnie filtr tragedia. Dobrze, że to darmowa próbka i cieszę się, że mogłam ten krem przetestować gratis. U mnie kompletnie się nie sprawdził. Bieli strasznie i za nic ta biel nie znika. Roluje się, waży. Po około 1 h rozwarstwia się i tworzy placki czy macie na nim makijaż czy nie. W połowie dnia schodził mi ze skóry w postaci "klusek". Poza tym bardzo podkreśla pory i jest niezwykle tłusty. Postanowiłam zużyć go na ciało i to samo, rolował się na rękach koszmarnie. Nie polecam.
Jestem zaskoczona, ponieważ ich inny filtr też 50+, ale nie mineralny - w wersji z kolorem, jest dla mnie najlepszym filtrem do twarzy od około 3-4 lat.


Beauty Formulas Deep Cleansing Nose Pore Strips. O tych paskach na nos napisałam wczoraj recenzję.
Znajdziecie ją tu >>. Ponownie nie kupię.


Alverde - mydło do rąk o zapachu bergamotki. Bardzo niespotykany zapach. Cudowny. Mydło świetne. Niestety u nas marka niedostępna. Ale jeśli uda się kiedyś wypróbuje inne zapachy.


Peeling do ciała Bebeauty - zapach mango. Zużyłam już drugi. Wcześniej był winogronowy. Jak za cenę 5-6 PLN uważam, że produkty ok. U mnie robiły to co trzeba. Nie podrażniły, dobrze starły martwy naskórek. Są ok. Nie są może super wydajne, ale zwykle tego typu produkty tak mają. Zapach z lekka chemiczny, ale mango bardziej mi podpasowało niż winogrona:) Niewykluczone, że jeszcze kiedyś kupię jakiś zapach, choć nie wiem czy jeszcze w Biedronie je znajdę.


Mydło Isana Mango&Orange. Cudne połączenie zapachowe. Bardzo dobre i wydajne. Do tego tanie i często bywa w promocji za ok. 4 PLN/500 ml. Polecam!


Olejek do kąpieli Marion Spa Aromatyczna Kąpiel - Energia. Bardzo przyjemny. Barwi wodę na różowo. Ładnie pachnie, pieni się lekko i zmiękcza wodę. W sumie taki gadżet relaksacyjny. Fajnie jak by był w butelce, bo taka saszetka starcza na jedną kąpiel i nie jest przez to ekonomiczna. Pewnie zimą wrzucę jeszcze inny zapach do koszyka.

Maseczka Marion Spa z ekstraktem z moreli i wiśni - typu Peel Off. Kupiona przez pomyłkę, bo nie stosuję masek tego typu. Nie lubię, a poza tym skóra naczynkowa powinna takich maseczek unikać.
Produkt tani. Nie podrażnił, nie uczulił. Przyjemnie delikatnie pachnie. Wygładził skórę, moim zdaniem lekko oczyścił. Po jednym razie ciężko coś więcej powiedzieć, ale ze względu na formę ponownie po ten kosmetyk nie sięgnę.


Z przyjemnością poczytam Wasze opinie na temat tych kosmetyków, jeśli je używałyście. Jeśli chcecie na temat jakiegoś produktu poczytać bardziej szczegółową recenzję - napiszcie.

Tymczasem pozdrawiam!
Magda

wtorek, 21 sierpnia 2012

Sałatka z paluszkami surimi, anansem, kukurydzą i selerem. Letnie, smaczne i pożywne orzeźwienie!


Każdy wykona ją bez problemu.
Jeśli nie macie akurat do dyspozycji jakiegoś składnika, nie ma co się martwić i robić z tego co akurat jest w waszej kuchni:)



Sałatkę polecam na kolację, obiad do pracy, lunch, a nawet śniadanie. Pożywna i spokojnie może nam zastąpić jeden z głównych posiłków. Znakomita także na piknik czy imprezę domówkę.
U mnie szczególnie w upalne dni sprawdza się wybornie!

Składniki jak na zdjęciu poniżej. Jak zwykle mam problem z dokładnym podaniem ilości, bo wszystko zależy na jaką ilość osób będziecie ją przyrządzać. Poza tym ja zawsze tego typu dania robię "na oko".



Co potrzebujemy?
- paluszki krabowe surimi
- ananas z puszki
- kukurydza konserwowa
- seler marnowany
- ogórek zielony świeży (opcja dodatkowa)
- ser żółty
- ryż ugotowany na sypko (opcjonalnie, nie musi być)
- majonez (w celach dietetycznych możecie go sobie darować)
- sól, pieprz
- parę łyżek soku z zalewy ananasowej

Wykonanie:
1. Paluszki krabowe kroimy w paski lub kostkę. Pełna dowolność.


2. Dodajemy do miski z wcześniej ugotowanym na sypko zimnym ryżem. Prawdę mówiąc ja często wykonuje tą sałatkę bez tego składnika. Ale ostatnio zostało mi ryżu z innego dania i postanowiłam go wykorzystać.


3. Następnie w misce ląduje pokrojony w kostkę ananas.


4. Za nim idzie seler i odcedzona kukurydza.


5. Potem ogórek w kostce. To także dodatkowy element wprowadzony przeze mnie niedawno. Świetnie nadaje świeżości.


6. Ścieramy na koniec ser na grubych oczkach tarki.


7. Sól, pieprz do smaku i kilka łyżek soku z puszki z ananasem.


8. Mieszamy, mieszamy....i jeśli wykluczamy majonez już sałatkę możemy podawać. Można np. jeszcze skropić ją kilkoma dosłownie kroplami oliwy z oliwek.



Jeśli majonez nie jest dla nas straszny - dodajemy go na końcu - dosłownie 1-2 łyżki, mieszamy i danie gotowe.


Wykonanie sałatki jest naprawdę błyskawiczne. Ja ją uwielbiam i moi goście też często o nią proszą:)


Niezwykle orzeźwiająca i na lato doskonała. Choć ja spokojnie zimą też ją jadam.

Będzie mi miło jeśli choć jedna osoba z Was spróbuje wykonać ją we własnej kuchni.
Polecam!

Smacznego:)
Magda