wtorek, 15 stycznia 2013

Benefit Sugarbomb. Prezentacja pudru/różu rozświetlającego.

 Około tygodnia temu zostałam pięknie obdarowana. Oba kosmetyki były na mojej wishliście. Zakup jednak zawsze odkładałam na bliżej nieokreślony czas. Tym bardziej niespodzianka niezwykle mnie ucieszyła. Była bez okazji i miała rozweselić mnie podczas męczącego przeziębienia. Kocham takie prezenty!



Dziś zaprezentuje na zdjęciach puder/róż rozświetlający Benefit Sugarbomb. Opowiem także o pierwszych spostrzeżeniach po kilku dniach testowania.
Kolejną notkę poświęcę korektorowi YSL Touche Eclat w odcieniu nr 2.



Pudełeczka Benefit pewnie większość z Was zna. Kolorowe, ładne i lekkie kartoniki o polu kwadrata.
Pojemność Sugarbomb to 12 g.

 

Etykieta i skład:


Zrobiłam kilka zdjęć z bliska byście dobrze zobaczyli, jak wygląda dokładnie opakowanie. Wiem bowiem, że na rynku jest bardzo dużo podróbek tej marki. Głównie sprzedawanych na aukcjach internetowych. Warto zatem nie naciąć się i wiedzieć jak wygląda oryginał.



Kartonik jest bardzo schludnie wykonany. Obklejony lekko połyskliwym, kolorowym papierem. Nowa wersja ma klapkę, otwiera się jak jak puderniczka. Posiada praktyczne lusterko. Wewnątrz znajdujemy zapakowany w folię pędzelek, oddzielony od pudru przezroczystą plastikową wkładką, chroniącą kosmetyk.
Starsza wersja ma tradycyjnie zdejmowane wieczko, nie ma lusterka.

Pędzelek nie jest tragiczny, ale też nie żadne cudo. Gdzieś poza domem, awaryjnie do torebki w sumie może być ok. Białe włosie z czarną drewnianą mini rączką. Zdecydowanie wg mnie w aplikacji lepiej sprawdzą się osobne pędzle. Niestety nie jest też za miękki. Dla mnie zbyteczny.




Puder podzielony jest na 4 kolory. To mozaika brzoskwini/pomarańczu, lekkiego brązu, różu/fioletu, różu/łososia. W każdym świetle troszkę inaczej te kolory się prezentują. Nie jest łatwe też precyzyjne sfotografowanie tych odcieni. Nie do końca zatem sugerujcie się zdjęciami. Kolorówkę i tak zawsze należy sprawdzić na swoim odcieniu skóry na żywo. Już nie raz się przekonałam, że zdjęcie w necie nieźle kłamią:) Wiadomo świtało, ustawienia naszych monitorów i takie tam...Ale to już pewnie wiecie i Wy.

Światło dzienne:



Światło sztuczne:



Kolory można nakładać pojedynczo. Jednak trzeba by było to robić dość małym pędzlem, jeśli zależy nam na nabraniu tylko i wyłącznie jednego. Nie do końca jest to w sumie praktyczne, ale nie niemożliwe. Ja preferuje równe mieszanie wszystkich odcieni. Nasycenie można oczywiście stopniować lub dokładać tylko wybrany kolor. Np. ja czasem dokładam więcej pomarańczu, gdyż to akurat odcień pasujący dla mnie. Tak naprawdę każdego dnia możemy sprawić, że za pomocą tego jednego kosmetyku, nasze policzki będą wyglądały lekko inaczej. W zależności jaki odcień chcemy uzyskać. Dla mnie to super sprawa!

Poniżej poszczególne kolory naniesione grubo palcem na przegubie ręki. Nie roztarte! Trzeba wziąć też pod uwagę, że ja mam  bardzo jasny odcień skóry, a w tym miejscu to już zupełnie biały:)



Róż piękne rozświetla. Wg mnie to niezwykle eleganckie i długo poszukiwane przeze mnie rozświetlenie. Zero drobinek, brokatu czy czegoś w tym stylu. Kuli dyskotekowej brak. Nie jest to też taka lśniąca bardzo tafla. Dla mnie efekt znakomity. Pierwsze moje skojarzenie? Światło poranka:) Niezwykle dziewczęcy, subtelny, zdrowy.

Zrobiłam kilka zdjęć roztartej mieszanki w postaci paska na dłoni. Rozświetlenie jednak to efekt bardzo trudny do uchwycenia aparatem, szczególnie moim:(


Mam Coralistę z Benefit, ale na ten czas chyba Sugarbomb bardziej mi się podoba. Nie muszę już z nim sięgać po nic rozświetlającego. Zmęczona twarz bardzo szybko wygląda na świeżą, wyspaną, pogodną. Jeden produkt czyni w sumie całą robotę. Nałożyłam wczoraj krem BB, musnęłam policzki Sugarbomb, podkreśliłam oczy tuszem, ochronna pomadka i już. Makijaż gotowy. Twarz naprawdę wyglądała promiennie i nic jej nie brakowało.

 

Nie wiem niestety jak by się sprawdził na ciemnej karnacji. Może być za delikatny. Nad intensywnością koloru można jednak pracować, przez dokładaniu pudru. Ja mam cerę mocno naczynkową, skłonną do rumienia. Trudno znaleźć dla mnie dobry odcień blush'a, nie podkreślający jeszcze bardziej zaczerwienienia na twarzy. Preferuje tylko delikatne. Ten zgrał się z nią świetnie.

Sugarbomb można także nakładać jako cień na powieki. Mieszając lub stosując osobno każdy z kolorów. Pięknie może rozświetlić oko. Ja jeszcze tak go nie testowałam.

Brązowy odcień z mozaiki możemy zastosować, jako bronzer do konturowania, nadanie lekkiej opalenizny czy ocieplenia buzi lub/i szyi. Widzicie same zatem jak Słodka Bomba jest uniwersalna. Jedna kostka, a tyle zastosowań:)

Tu nałożyłam go troszkę mocniej:


Używam od kilku dni. Na razie bardzo go lubię, ale za wcześnie na pełną recenzję. Mogę tylko powiedzieć, że trudno nim zrobić sobie krzywdę. Jest delikatny, subtelny. dziewczęcy. Konsystencja - świetna, nakładanie - bezproblemowe. Trwałość cudowna, aż do demakijażu. Nie ściera się, nie osypuje. Choć całą noc jeszcze z nim nie balowałam:)
Wydaje się być bardzo wydajny. Zobaczymy jak będzie w praktyce. Coralistę i bronzer Hoola z Benefit mam wieki i jakby wcale nie znikały.

Postaram się za jakiś czas wykonać zdjęcia na policzkach. To jednak byłoby najlepsze. Dziś jednak foty twarzy kompletnie mi nie wychodziły. Nic nie było widać:(

W Sephora bez promocji kosztuje chyba ok. 149 PLN. Oczywiście warto kupować go tylko na dniach VIP.

Jak Wam się podoba? Może go macie? Jestem ciekawa waszych opinii.
Magda

51 komentarzy:

  1. Nawet sobie nie wyobrażasz jak Ci zazdroszczę!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładny, ale chyba nie do końca mój odcień... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zazdroszczę ci Sugarbom ... marzy mi się od bardzo dawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli marzysz, to na bank będzie kiedyś Twój.

      Usuń
  4. Jak dla mnie te kolory są zbyt intensywne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można się kierować tym co pokazuje na ręku. Tam kolory w postaci pasków nieroztartych wiadomo, ze nie pokazują rzeczywistego koloru roztartego na polikach. Zresztą najlepiej zobaczyć kosmetyk na żywo.

      Usuń
  5. Dosyć opalizujący odcień a ja takich nie lubię,
    Lepiej być umalowana niż pomalowana, więc to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak to wygląda na zdjęciach. Dla mnie to niezwykle subtelne rozświetlenie. Nie daje totalnie efektu pomalowania, ale naturalnego świeżego koloru i pięknej poświaty. Nie spotkałam chyba do tej pory nic bardziej delikatnego.

      Usuń
  6. Nie miałam i za taką cenę z pewnością nie nabędę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. wkradł się błąd, gramatura 12.0 g a nie 120:) podoba mi się ten kolorek, ale faktycznie warto jedynie na dniach vip kupować

    OdpowiedzUsuń
  8. zapowiada się ciekawie szkoda tylko że ma taaaką cenę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślałam o nim rok i jakoś zawsze były inne wydatki. Cieszę się, że dostałam taki prezent.

      Usuń
  9. Korektor YSL jest najlepszy!Uwielbiam.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie jestem bardzo zadowolona, ale testuje dalej:)

      Usuń
  10. leci do mnie miniatura :) Liczę, że będzie u mnie widoczny, mimo tego, ze nie jestem blada

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak narazie mam tylko Coraliste ale mam ochote na inny roz z Benefitu zastanawiam sie nad Sugarbomb i Hervana :). Fakt sa bardzo wydajne, i uwazam ze chyba z kazdym rozem z Benefitu ciezko przesadzic to jest w nich swietne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. oba kosmetyki chętnie bym przygarnęła! :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo lubie sugarbomb i mimo ze slabo jest widoczny na mineralach to daje wlasnie taka swiezosc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na minerałach nie sprawdzałam. Ale zrobię to, bo jestem ciekawa jak to będzie u mnie.

      Usuń
  14. No cóż, cena nie zachęca do kupna, ale pudełeczko jest urocze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ładny kolor, ale Sugarbomb przekonuje mnie najmniej z tych kostek. Ja właśnie odebrałam Hervanę od Agaty, a kolejnym produktem na mojej liście jest Dandelion :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie są super. Testowałam po kilka razy je, ale Hervana u mnie totalnie odpada. To zimny róż, bardzo i mnie podbija rumieniec polików. Zupełnie nie dla mnie. Choć myślę, że to kolor dobry dla dość dużej populacji kobiet:) Dla rudzielców trochę mniej:) Dandelion już lepiej u mnie wyglądał, ale był mało widoczny. Dopiero po nałożeniu kilku warstw było ok, ale przeszkadzał mi wtedy efekt pudrowości na polikach. Ale mam jego mały tester i od czasu do czasu używam, choć jest już na wykończeniu. Jak użyłam testowo Sugarbomb, to po jednym muśnięciu już na niego zachorowałam:)
      Fajnie, że w tych różach moim zdaniem każdy znajdzie coś dla siebie.

      Usuń
  16. śliczny jest :) bardzo fajne są te opakowania tych róży chyba się w końcu skuszę na jakiś :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem jestem inna nienormalna ale bene mnie nie jara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze. Nie ma co się podniecać marką. Mnie też wiele super wychwalanych produktów totalnie nie rusza:) Benefit ma kilka świetnych kosmetyków, ale też wiele takich co to nie robią kompletnie nic, a cena z kosmosu.

      Usuń
  18. szkoda , że nie pokazujesz na twarzy jak wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poście napisałam dlaczego. Jak tylko będę miała taką możliwość wykonam zdjęcia jak prezentuje się na policzkach.

      Usuń
  19. Sugarbomb bardzo mi się podoba i kilka razy się nad nim zastanawiałam ;) Najbardziej podoba mi się efekt połączenia i roztarcia wszystkich kolorów na raz :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Sugarbomb wygląda cudnie,cena dość wysoka ale mi róż starcza na długo więc taki wydatek raz na jakiś czas myślę,że popłaca:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. ładny jest ale nie moje odcienie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że na rynku jest cała masa róży i każdy coś może znaleźć dla siebie. Choć w sumie wcale to nie takie łatwe i czasem czasochłonne:)

      Usuń
  22. Ja już dawno temu skusiłam się na Sugarbomb- myślałam o Coraliście ale wizażystka Benefit poleciła mi ten właśnie kolor. Róż jest piękny ale mnie niestety uczula, podobnie jak bronzer Hoola.
    Zastanawiam się, jaki składnik jest temu winny:-(((. Szkoda, bo te produkty do najtańszych nie należą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj to rzeczywiście szkoda. Zawsze możesz go sprzedać. Produkty markowe dość dobrze się sprzedają nawet używane.

      Usuń
  23. wspaniałe prezenty :) też chętnie bym takie przyjęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. a ja mam sugarbomb ale w pudełeczku bez lusterka buuuu

    OdpowiedzUsuń
  25. ciekawe produkty:) Nie miałam zadnego z nich ale chyba się skusze:);)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Proszę o nie reklamowanie w komentarzach swoich stron, blogów, sklepów itp. Będę wdzięczna za nie linkowanie i uszanowanie tego. W innym przypadku będę je natychmiast kasować.
Magdalena