piątek, 10 października 2014

Ulubieńcy kosmetyczni sierpnia'14. Kolorówka.

Wczoraj zapoznałam Was z pielęgnacyjnymi ulubieńcami sierpnia. Dziś kolorówka. Spóźniona, ale nadal bardzo lubiana i godna polecenia.

Otrzymałam od marki jeszcze przed wakacjami. Nie miałam możliwości wyboru koloru. Przysłano mi w ciemno Nude nr 200. Wyjmując podkład z paczki od razu uznałam, że kolor nie jest dla mnie. W buteleczce wydawał się bardzo ciemny. Nie sugerujcie się zdjęciami opakowania. Dość mocno fotografie niestety prześwietliłam i odcień na nich wychodzi dużo jaśniejszy. Przed latem za nic nie miałam możliwości go użyć. Był za ciemny. Nie opalam się i stosuje wysokie filtry, ale mimo wszystko w lipcowe upały słońce mnie dopadło i twarz zyskała kolor. Postanowiłam wtedy spróbować z Astor. 


Już po pierwszym dniu z nim byłam mile zaskoczona. Mimo wysokiej temperatury trzymał się od rana do wieczora w stanie prawie idealnym. Nie ściera się, nie przemieszcza po buzi, nie roluje. Bardzo ładnie wtapia się w skórę, tworzy z nią jedną całość i ma satynowo-matowe wykończenie. Zero maski, uczucia ciężkości, świecenia się. Krycie na bardzo dobrym poziomie, a przy tym podkład jest niewidoczny i świetnie dopasowuje się do skóry. Oczywiście nie możemy przesadzić z ilością. Mi wystarcza jedna cienka warstwa. Śmiało mogę powiedzieć, że stapia się z naszym naturalnym kolorytem buzi, dopasowuje do niego....ale to też nie jest tak, że możemy kupić dowolny odcień. 


Latem kolor Nude 200 był dla mnie w miarę ok. Teraz jest za ciemny. Szkoda:( Myślę o zakupie najjaśniejszego odcienia z gamy lub mieszania obecnego z innym jasnym podkładem lub kremem BB. Inaczej nie będę miała jak go nakładać. Szkoda by się zmarnował, gdyż jakością jestem zachwycona. Dawno już nie byłam tak zadowolona z podkładu drogeryjnego. Pobił u mnie nawet te z wyższych półek. 
Pamiętajcie jednak, że dla mnie dobry podkład to nie produkt super kryjący, ciężki, ale taki który jest jak nasza druga skóra. Do tego musi mieć ładne naturalne wykończenie. W Astor właśnie to znajduje. 


Kolejny plus to estetyczne szklane opakowanie z praktyczną pompką. Wydajność super. Wystarcza pół pompki by pokryć całą twarz. Świetnie też, że ma SPF 20. 
Błyskawicznie się rozprowadza. Zarówno palcami jak i pędzlem. Nie tworzy smug, plam, nie podkreśla porów. Wg mnie lekko też wygładza i liftinguje optycznie twarz. Nie wysusza, ale ja nie posiadam skóry suchej. Sprawdził się w upale i w deszczu. Przetrwał imprezę taneczną od 18 do 5 rano i 8 h jazdę autem w lipcu bez klimatyzacji. Lekko przypudrowany cały czas wyglądał dobrze. Może tylko czoło wymagało potraktowania bibułką matującą.
Nie rozświetla i nie nawilża, ale też producent nic takiego nie obiecuje. Dostępny jest w 3 gamach kolorystycznych: bardzo jasna, jasna, naturalna. W każdej po 2 odcienie. W sumie 6, co niestety jest mało. Słabo też jest z kolorami bardzo jasnymi. Jeśli tylko uda Wam się znaleźć odpowiedni odcień dla siebie, gorąco polecam. Aktualnie w Rossmann jest przeceniony z 48,99 PLN na 29,99 PLN/30 ml.


TonyMoly Luminous Bright Aura CC Cream SPF 20 P++.
Zamówiłam go kilka m-cy temu na ebay. Lubię tę koreańską markę. To mój pierwszy krem CC i jak na razie jedyny.  Nie ma w sobie koloru. Pięknie natomiast ujednolica buzię, rozjaśnia ją i odświeża. Twarz staje się zdrowa, wypoczęta, pełna energii. Tworzy niesamowite rozświetlenie, jakie nie ma nic wspólnego z tłustością lub nieestetycznym błyskiem. Optycznie zmniejsza widoczność porów i zmarszczek mimicznych. Mogę śmiało powiedzieć, że nadaje młodzieńczości i zdejmuje z twarzy szarość, stres, zmęczenie.


Latem najczęściej stosowałam go samego. Teraz często łączę z podkładem lub kremem BB. Pobija efektem wszystkie rozświetlające podkłady, nawet te z bardzo wysokiej półki. Nie ma w sobie żadnego brokatu. Jest tak sformułowany, że doskonale odbija światło. Niezwykle naturalny. Łączy się ze skórą migusiem. Polecam rozprowadzanie palcami. Wystarczy mała kropla. Jest bardzo rzadki. Starcza na wieki.


Nie bieli, mimo swojego koloru. Nie wiem tylko, jak to by było w przypadku ciemnych, czy oliwkowych karnacji. Moja skóra jest jasna. 
Plus również za SPF 20 PA++. Dobrze również nawilża. Ja pod niego nie nakładam żadnego innego kremu. Świetna sprawa głównie dla osób ceniących naturalnych make-up. Nie jest kryjący. Produkt uniwersalny. Można go stosować solo, mieszać z podkładem, może być też bazą.


Nie zawiera parabenów, oleju mineralnego, talku, sztucznych barwników, benzofenonu, trietanoloaminy. Podobno rozjaśnia przebarwienia, ale ja takich nie mam mam, więc ciężko mi to przyznać. 
Obecnie na ebay zapłacimy za niego między 25-30 PLN/30 ml. Dostawa jest bezpłatna. Polecam kupować właśnie tam. Sklepy online w Polsce życzą sobie za te krem CC 75-85 PLN + przesyłka.


Pierre Rene Single Eyeshadow Cień do powiek Pearl nr 15.
To moje drugie opakowanie. To jeden z 2 cieni jakie zużyłam do absolutnego końca i kupiłam od razu kolejny. Pięknie rozświetla kącik oka. Nie ma w sobie nic z żółci. Jest kremowy, naturalny, bez brzydkiej kredowej bieli. Perłowy, lecz nienachalny, subtelny. Zero brokatu, czy dużych perłowych drobin. 


Utrzymuje się na oku cały dzień i pięknie rozjaśnia spojrzenie. Miękki, dobrze się rozciera. Zero osypywania. Spokojnie można w minimalnej ilości aplikować go również na kości policzkowe. Tworzy elegancką poświatę. Tani, niepozorny, w mało ciekawym opakowaniu, a naprawdę godny polecenia. 


Rzadko maluje oczy cieniami, ale Pieree Rene nr 15 nakładam praktycznie każdego dnia. Jest ze mną od lat. Na kilka m-cy zdradziłam go z innym, ale w sierpniu ponownie się z nim przeprosiłam i gorąco polecam.



Chętnie poczytam o Waszych ulubieńcach makijażowych z ostatniego czasu. Coś szczególnie polecacie? Może moi ulubieńcy są też Waszymi, a może wprost przeciwnie?

Pozdrawiam!

16 komentarzy:

  1. Ja zakochałam się w szminkach mac. Są wprost idealne, szczególnie maty. Z dnia na dzień stałam się szminkowym potworem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię szminki Mac, najbardziej mi odpowiada wykończenie Satin. Mam kilka i są super, ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że to są najlepsze szminki ever. Znam wiele innych, które bardziej lubię, a są o niebo tańsze.

      Usuń
  2. ten podkład z astora muszę wypróbować, ja pokochałam podkład z Celia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten CC mi się podoba, może go sobie zamówię i przetestuję jako bazę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli chodzi o kolorówkę to od jakiegoś czasu zachwycam się kremem BB Maybelline (wersja pure) w odcieniu Light, maskarą Lovely Pump Up i różem w kremie Maybelline (mam odcień 04 pink) :) Jakoś odeszłam od nakładania cienie na powieki - muszę odkopać moje trio z Inglota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam te trzy rzeczy o jakich piszesz i wszystkie bardzo lubię:) Róż mam masę czasu, już chyba 2 lata temu prezentowała go na blogu - ulubiony róż w kremie. Tusz stale używam, a ten krem BB jest z drogeryjnych moim ulubieńcem i na bank znajdzie się w ulubieńcach pażdziernika, choć jego drugą wersję też mam i też bardzo cenię.

      Usuń
  5. Wydaje się, że ten podkład Astora byłby dla mnie idealny. Lekko kryje, wygładza, liftinguje - to lubię. Kiedyś używałam Anty Stres tej firmy i też był fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko znajdziesz w gamie swój kolor gorąco polecam.

      Usuń
  6. U mnie w sierpniu kolorówka nie istniała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie bardziej w lipcu jej było brak. Ale w sierpniu też rzadko.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Proszę o nie reklamowanie w komentarzach swoich stron, blogów, sklepów itp. Będę wdzięczna za nie linkowanie i uszanowanie tego. W innym przypadku będę je natychmiast kasować.
Magdalena