O rosyjskich kosmetykach głośno już w Polsce od minimum 2 lat. Dawno chciałam je przetestować, ale jakoś nie było okazji. Na pierwszy rzut poszła glinka anapska marki Fitokosmetik ze sklepu Kalina. Chcecie poznać jej recenzję?
Słowo od producenta
Glinka biała Anapska należy do rodzaju przybrzeżnych glinek i charakteryzuje się wysoką zawartością minerałów.Jako maseczka do twarzy, pomaga oczyścić i dotlenić skórę.Dzięki wysokiej zawartości minerałów glinka biała Anapska nasyca skórę niezbędnymi mikroelementami, stymuluje produkcje kolagenu, który nadaje skórze elastyczność.Glinka ma właściwości delikatnie złuszczające, skutecznie redukuje drobne zmarszczki, ujędrnia i poprawia koloryt skóry.
SPOSÓB UŻYCIA:
1. JAKO MASECZKA KOSMETYCZNA
Zmieszać glinkę z wodą w proporcji 1:1 do uzyskania gładkiej pasty. Nałożyć grubą warstwę na twarz, pozostawić na 5-15 minut. Po zmyciu maseczki zaleca się zastosować łagodny krem odżywczy. Taka maseczka z glinki delikatnie oczyszcza skórę, odżywia ją poprzez dostarczenie niezbędnych mikroelementów i pierwiastków.
2. JAKO MASECZKA DO WŁOSÓWZmieszać glinkę z woda w proporcji 1:1, Nanieść na wilgotne włosy i skórę głowy. Po 5-10 minutach dokładnie spłukać ciepłą wodą. Przy regularnym stosowaniu skutecznie odżywia i wzmacnia włosy. Glinka odżywia skórę głowy, stymulując porost włosów, zapobiega ich wypadaniu.
3. CIEPŁE OKŁADY z glinki białej Anapskiej przynoszą ulgę przy bólach stawów.
Skład
100% wysoce oczyszczona glinka biała ANAPSKA naturalna z zawartością srebra.
Opakowanie
100 g (2 woreczki po 50 g). Całość zapakowana w kartonik.
Cena
9,00 PLN/100 g. Obecnie w sklepie www.kalina-sklep.pl na promocji kosztuje 7,20 PLN/100 g.
Gdzie kupić?
Sklepy z kosmetykami naturalnymi, zielarskie itp. Online dostaniecie ją w sklepie z rosyjskimi kosmetykami - Kalina.
Zapach
Niezwykle delikatny. Przyjemny. Kojarzy mi się z morzem, poranną bryzą nad oceanem, orzeźwieniem. Jest lekki i bardzo ulotny. Im dłużej maskę mamy na włosach czy twarzy, staje się mniej wyczuwalny.
Konsystencja
Bardzo miałka glinka - drobniutki proszek, jak puder. Łatwo się pyli. Biało-szara jakby z domieszką niebieskości. W połączeniu z cieczą staje się natomiast mocno zielona.
Wydajność
Bardzo wydajny produkt. Wystarczy niewielka ilość glinki, by przygotować maskę na całą twarz, szyję i dekolt. Używam od miesiąca 2 razy w tygodniu i jeszcze zużyłam nawet połowy pierwszego woreczka. Kładę jej naprawdę grubą warstwę! Więcej potrzebujemy na włosy, ale też nie ma tu konieczności wysypywania proszku w nadmiarze.
Bardzo wydajny produkt. Wystarczy niewielka ilość glinki, by przygotować maskę na całą twarz, szyję i dekolt. Używam od miesiąca 2 razy w tygodniu i jeszcze zużyłam nawet połowy pierwszego woreczka. Kładę jej naprawdę grubą warstwę! Więcej potrzebujemy na włosy, ale też nie ma tu konieczności wysypywania proszku w nadmiarze.
Moja opinia
- Glinki stosuje od mniej więcej 13 lat. Przeróżne. Bardzo lubię czerwoną, zieloną, białą. Wyjątkowo służą mojej cerze i pobijają skutecznością wiele gotowych markowych i dużo droższych masek.
Z glinką tej marki spotkałam się po raz pierwszy. Polubiłam bardzo i z przyjemnością stosuje regularnie 2 razy w tyg. od ponad miesiąca. - Spełnia obietnice producenta. Dlaczego tak uważam? Znakomicie oczyszcza. Widać to w zasadzie od razu po zmyciu. Skóra jest jaśniejsza, gładsza, pory mniej widoczne, obumarły naskórek usunięty. Niejako wypych wągry na wierzch. Wtedy używając np. szczoteczki, peelingu, gąbeczki można je łatwo usunąć. Przy regularnym stosowaniu zdecydowanie widzę świetne oczyszczenie skóry z nadmiaru sebum. Zaskórników jest mniej, choć oczywiście nie zniknęły wszystkie i na zawsze.
- Uwielbiam ją, gdyż ma również świetne działanie kojące. Jest jak przyjemny kompres. Uspokaja naczynka, lekko chłodzi, zdejmuje z twarzy rumień i ładnie wyrównuje koloryt. Polecam zastosować przed ważnym wyjściem, imprezą. Zyskacie świetny fundament pod makijaż. Maska z tej glinki sprawia, że cera staje się jasna, rozświetlona, gładka i świeża.
- Producent obiecuje też odżywienie i ujędrnienie. Rzeczywiście wyczuwalne jest ładne napięcie skóry, ale nie ściągnięcie. Zmarszczki mimiczne są mniej widoczne, ale to nie jest trwały efekt. Buzia wygląda na zdrową, wypoczętą, młodszą. Uwielbiam ten widok w lustrze:)
- Nadaje skórze elastyczność. Tak jakby zyskiwała na gęstości.
- Woń glinki jest relaksacyjna i kojarzy mi się z wakacjami i przyjemną błogością.
- Ma się poczucie nakładania na twarz czegoś naprawdę dobrego i naturalnego. To lubię:)
- Glinka łatwo się pyli. Podczas przygotowywania maski, radzę nie włączać wiatraka i specjalnie mocno nie oddychać:)
- Wymaga trochę zachodu. Ale też bez przesady...Miejmy świadomość, że nie jest to kosmetyk z tubki. Trzeba wymieszać ją i poświęcić na to kilka chwil, ale warto. Z czasem to w ogóle żaden kłopot.
- Niezwykle ekonomiczny kosmetyk. Poza tym uniwersalny. Możemy go użyć na wiele sposobów i za każdym razem serwować swojej skórze nieco inne właściwości.
- Nie zmywa się łatwo. Wiem, że wiele osób na to narzeka, ale tym właśnie charakteryzuje się glinka. Ja po nastu latach używania tego typu substancji, nie odczuwam tego jako wielki minus. Akurat ta anapska zmywa się dość szybko. Polem użyć tu płaskiej gąbeczki do twarzy z Rossmanna lub gąbki konjak. Spokojnie też usunięcie ją samymi dłońmi, wilgotną szmatką lub mokrymi wacikami.
- Gorzej zmywa się z włosów. Tu już więcej H20 musimy wylać. Przyznam jednak, że na włosy zastosowałam tę glinkę dopiero raz. Fryzura wyglądała znakomicie. Kosmyki były nawilżone, gładkie, bardzo lśniące, pełne energii. Jestem pod wrażeniem. Jedna aplikacja to jednak za mało bym mogła powiedzieć, czy glinka jest skuteczna w walne z nadmiernym wypadaniem włosów. Tu potrzeba dłuższego czasu na testy. Ale oczywiście dam w tej sprawie znać.
- Nie mam problemów ze stawami, nie używałam więc produktu w postaci okładów.
- Wygodniejsze byłoby, gdyby glinkę zapakowano w słoiczek, pudełeczko plastikowe...Po otwarciu torebki, nie ma ona zamknięcia i wszystko się wysypuje. Ja zamykam ją na klips spożywczy, ale chyba jeszcze dziś przesypię ją do słoiczka. Nakładanie wtedy będzie praktyczniejsze. Plus natomiast za podzielenie całości na dwa woreczki po 50 g.
- Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości - rewelacja!
- Glinka nie uczula, nie podrażnia, nie szczypie.
- Zastyga kiedy wysycha, ale spryskując co jakiś czas twarz tonikiem, hydrolatem, wodą termalną, czy zwykłą przegotowaną, problem znika. Poza tym po dodaniu olejów do maski, kłopot również z głowy.
Jak przygotowuję maski z glinki?
W zasadzie za każdym razem jest to moja radosna, spontaniczna twórczość. Nie mam jednego przepisu. Glinkę możecie zmieszać tylko z przegotowaną wodą i będzie super. Ale możecie też użyć ulubionego toniku, hydrolatu, wody termalnej, olejku. Ja najczęściej wykorzystuje żel hialuronowy, który zawsze mam w domu i który dodatkowo ma świetne działanie nawilżające. Polecam! Lubię do mieszanki dodać 1-2 krople olejku z drzewa herbacianego lub oleju z kocanki. Kilka razy zmieszałam glinkę z gęstą śmietaną - maska wyszła cudowna! Używam również olej tamanu, jogurt, wodę różaną. Proszek warto również dodać do gotowej maski, przez co wzbogacić jej właściwości. Identycznie możecie zadziałać stosując glinkę na włosy.
Jak nakładać?
Jak nakładać?
Sporządzam gęsty "krem" i grubą warstwą aplikuję na twarz. Czym? Płaskim syntetycznym pędzlem, który dedykowany jest podkładom tzw. łopatką. Jeden taki przeznaczyłam sobie do masek i ta metoda działa u mnie najlepiej. Przerabiałam dłoń, łyżkę, szpatułkę i pędzel wygrywa! Oczywiście są specjalne pędzle do masek, ale gwarantuje Wam, że taki brush foundation jest równie dobry, jak nie identyczny lub nawet lepszy. Pewnie też gdzieś leży dawno nieużywany lub zupełnie nowy na dnie Waszej szuflady i tylko czeka na ponowne odkrycie w innej roli. Nie musi być żaden markowy, każdy jeden się sprawdzi, oby tylko nie gubił włosia.
Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Dla wszystkich fanów glinek. Świetna marka. Do tego tania. Polecam glinkę osobom z nadmiernym rogowaceniem naskórka, walczącym z tłustą skórą, zaskórnikami, chcącym skutecznie oczyścić twarz z łoju. Znakomita dla wrażliwców, właścicieli rumienia, naczynkowców. Polubicie ją, jeśli kochacie naturalne kosmetyki i przygotowywanie ich w domu to Wasz konik.
Nie wyobrażasz sobie tworzenia masek sam w domu? Mieszania, dozowania itp.? Glinka może Cię zirytować:) Ale pamiętaj, że tylko nieznane przeraża człowieka...
Podsumowanie
Mój debiut z kosmetykami rosyjskimi okazał się bardzo udany. Jestem z glinki anapskiej bardzo zadowolona i gorąco polecam Wam jej test. W sklepie Kalina znajdziecie jeszcze wiele odmian glinek. Ja z całą pewnością kolejnym razem skuszę się na inne.
Co polecacie z rosyjskich kosmetyków szczególnie? Mój apetyt na nie rośnie, ale w gąszczu marek i specyfików, sama nie wiem co wybrać? Doradzicie?
Musze szybko to co mam wykorzystać, zeby ja kupic, ale na pewno kupie!!
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona.
UsuńSkoro dla naczynkowców idealna to muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńNa naczynka cudo!
UsuńZe wszystkich rosyjskich glinek anapska jest moją ulubioną. Każda z nich świetnie oczyszcza, ale anapska najlepiej koi skórę :)
OdpowiedzUsuńPewnie jeszcze kupię nie raz właśnie ją, ale też skuszę się na inne.
UsuńStosowałam i również bardzo ją lubię :) Jednak w moim przypadku działa lepiej błękitna i czarna z tej samej firmy ;)
OdpowiedzUsuńJak wykończę obecną na bank skusze się na inne. Dzięki za polecenie!
UsuńStosowałam glinkę białą i fajnie się u mnie spisywała :)
OdpowiedzUsuńChyba nie słyszałam o niej negatywnej opinii:)
UsuńMiałam ją i naprawde jest dobra :) Polecam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMadziu czy w obecnej sytuacji politycznej nie masz żadnych oporów przed kupowaniem rosyjskich kosmetyków? Osobiście bojkotuję wszystko co rosyjskie.
OdpowiedzUsuńMam do tego zupełnie inne podejście. Czy nie kupując rosyjskich produktów, uderzam w politykę pana Putina? Czy w zwykłych mieszkających tam ludzi, którzy prowadzą małe firmy i próbują żyć? Czy wszyscy mieszkańcy Rosji są winni, że mają takiego przywódcę? Pewnie niektórzy są za nim i sami go wybrali, ale cała masa nie. Nie mogą za to odpowiadać. Tak jak ja nie zawsze popieram rządzących Polską. Czy Ci ludzie pracujący tam, produkujący kremy, szampony itp. mają być karani za poglądy wielkiego władcy? Kto na tym ucierpi on czy Pani z dalekiej Rosji, która nakłada krem do słoiczków i pracuje za 200 PLN (w przeliczeniu) na miesiąc by wyżywić swoje dzieci?
UsuńDruga sprawa. Bojkot wszystkiego co rosyjskie to mit. Nie kupisz szamponu z Rosji, ich kawioru czy wódki, ale masz w domu gaz? Jeździsz autem? Nawet jeśli nie, to korzystasz każdego dnia z produktów wytwarzanych przy pomocy gazu i ropy. A skąd mamy te produkty? W 90% z Rosji. Dzisiejszy przemył i transport nie istnieje bez ropy i gazu. Nie kupowanie zatem ich kremu do dłoni może mieć wymiar jedynie symboliczny, nie przekłada się to na rzeczywistość. A mnie osobiście nie interesują idee, które są tylko na papierze.
Oprócz ropy i gazu z Rosji idzie do nas kauczuk, drewno, składniki metalurgiczne. Każdy z nas z tego korzysta. Nie odetniemy się od Rosji, bo musielibyśmy wrócić do średniowiecza.
Nie akceptuję polityki tego pana, ale nie uderzam w mieszkańców Rosji, bo to nie ich wina, że tam się urodzili. To mógłby być każdy z nas. Poza tym kto wie, co będzie u nas za 10, 20 czy 30 lat? Oczywiście zdaje sobie sprawę, że każdy export buduje budżet Państwa i jego siłę. Ale w takim razie musimy przestać kupować w zasadzie wszystko. W końcu 99% rzeczy pochodzi z Chin. To państwo totalitarne. Mimo to cały świat go wspiera, ja i Ty także. To boli. Tak, to tragiczne, że żyjemy w czasach kiedy światem rządzi ekonomia i nic więcej.
Takie są moje poglądy. Oczywiście szanuję każde inne. Mogę się z nimi nie zgadzać, ale je szanuję. Nikogo też nie namawiam do kupowania czegoś wbrew sobie. Mam duży sentyment do Rosji. To piękny kraj z cudownymi ludźmi i niesamowitą historią. Chcę zawsze tak o nim myśleć.