O złożeniu wniosku wizowego, potrzebnych dokumentach, opłatach i umówieniu rozmowy pisałam w poście z listopada'13.
Dziś idziemy na rozmowę do konsulatu. Po jej odbyciu dowiesz się, czy wiza została Ci przyznana.
Masz wyznaczony termin - dzień i godzinę. Nic się nie bój. Sam zobaczysz, że to będzie miła wizyta:)
W Polsce rozmowy odbywają się w dwóch miastach: Warszawa i Kraków.
Warszawa
Konsulat mieście się przy Ambasadzie USA - ul. Piękna 12 (na rogu z Al. Ujazdowskimi).
Kraków
Konsulat Generalny USA - ul. Stolarska 9.
Podczas składania wniosku i umawiania wizyty (wszystko online), sam wybierasz miasto w jakim chcesz starać się o wizę.
Co koniecznie trzeba zabrać na rozmowę?
- Aktualny paszport.
- Wydrukowaną kartę potwierdzenia złożenia wniosku wizowego DS-160 - z dwoma kodami alfanumerycznymi.
- Wydrukowaną kartę potwierdzenia spotkania.
Bez tych dokumentów nie przekroczysz progu konsulatu.
O czym warto pamiętać przed wejściem?
Będziesz poddany kontroli bezpieczeństwa.
Nie możesz wejść z:
- urządzeniami elektronicznymi jak np. laptop, aparat fotograficzny, tablet, dyktafon, mp3 itp.
- jedzeniem, piciem
- papierosami, zapałkami, zapalniczkami
- bronią, materiałami łatwopalnymi, ostrymi przedmiotami jak nożyczki, pilniki do paznokci, scyzoryki
- zaklejonymi kopertami, paczkami itp.
- płynami, sprayami, kosmetykami, mi np. kazano u ochrony zostawić na czas rozmowy dezodoranty i krem do rąk jaki miałam w torebce
- walizkami, torbami podróżnymi, dużymi plecakami, większymi gabarytowo torebkami.
Na stronie ambasady jest informacja, że nie wejdziesz z torebką większą nić A4 i tu akurat chyba jest to indywidualne "widzi mi się" ochrony.
Ja miałam zdecydowanie dużo większą torebkę i nikt nawet nie szepnął słowa, że jest coś nie tak. Przy mnie wchodziło wiele osób z miejskimi sporymi plecakami i również zero problemu. W innym terminie (ok. miesiąc po mnie) moja bratowa idąc na taką samą rozmowę, nie mogła wejść z nawet malutką torebką. Co więcej mi zaproponowano zostawienie niedozwolonych kosmetyków u ochrony i odbiór ich przy wyjściu. Gdy ona chciała to uczynić, kategorycznie odmówiono. Musiała wyjść z konsulatu, "pozbyć" się torebki i wejść ponownie. Z racji, iż była bez samochodu i sama, nie miała gdzie zostawić bagażu. Co robić? Okoliczny mały sklepik/kiosk wychodzi na przeciw Twoim problemom. Za 15 PLN przechowują Ci wszystko, co chcesz. Oczywiście od razu informują, że nie odpowiadają za rzeczy im powierzone. 15 PLN!!! Zgroza. Wszystko oczywiście jest "ukartowane" z ochroną konsulatu, gdyż to oni od razu informują Cię o "życzliwym" sklepiku. Sytuacja dotyczy Warszawy i miała miejsce około 10 m-cy temu. Nie wiem, jak to wygląda teraz. Mnie zupełnie to nie spotkało. Jednak informuje, że może to mieć miejsce, więc lepiej o tym wiedzieć i zawczasu nie brać nic nieodpowiedniego, do czego mogliby się przyczepić.
Co z telefonem komórkowym?
Na rozmowę nie możesz go zabrać. Przy wejściu ochrona każe telefon całkowicie wyłączyć i oddać do indywidualnego koszyczka. Numer koszyczka dostajesz do ręki (zalakowany kartonik). Na jego podstawie odbierzesz komórkę przy opuszczaniu budynku.
Mi w koszyczku bez problemu pozwolono zostawić dezodorant i krem do dłoni, ale jak widać z info powyżej, nie zawsze ochrona się na to godzi.
Etapy pobytu w konsulacie:
- Kontrola bezpieczeństwa.
- Weryfikacja dokumentów w osobnym punkcie.
- Wejście na salę rozmów- skanowanie linii papilarnych- sprawdzanie dokumentów i paszportu- przyznanie numeru rozmowy
- Rozmowa z urzędnikiem konsulatu - decyzja o przyznaniu wizy lub nie.
Kontrola bezpieczeństwa
- Sporo o niej napisałam wyżej (patrz: O czym warto pamiętać przed wejściem?). Jest w zasadzie identyczna jak na lotnisku.
- Przechodzisz przez specjalną bramkę.
- Musisz zdjąć wierzchnie odzienie, czasem mogą poprosić o zdjęcie obuwia (np. kozaki, glany itp). Wszystko to, wraz z ewentualnym dozwolonym bagażem np. torebka, jest skanowane i sprawdzane na monitorze.
- Wyłączony aparat telefoniczny przechowuje Ci ochrona.
- Tu też sprawdzane jest, czy posiadasz paszport i kartę umówienia spotkania. Nie możesz przyjść w innym dniu niż wyznaczony, nie możesz też nie posiadać tego dokumentu. Zwyczajnie zostaniesz cofnięty.
Weryfikacja dokumentów w osobnym punkcie
- W Warszawie idziesz przez długi hol. Za szklanym drzwiami znajduje się mały punkt (w zasadzie stolik), gdzie pokazujesz ponownie paszport, kartę umówienia spotkania i potwierdzenie złożenia wniosku DS-160.
- Jeśli wszystko jest ok, schodzisz schodami w dół do sali rozmów.
Sala rozmów
- Na początek podchodzisz do okienka, gdzie skanowane są Twoje linie papilarne (jak podczas wyrabiania paszportu).
- Czasem do tych okienek może być mała kolejka. Zależy od obłożenia.
- Paszport, kartę umówienia spotkania i potwierdzenie złożenia wniosku wizowego podajesz pracownikowi. Dwa ostatnie dokumenty są Ci zabierane. Paszport otrzymujesz z powrotem.
- Nie przynosisz innych żadnych papierów! Ani o zarobkach, ani z US, ani z ZUSu, umów na kredyt hipoteczny, żadnych zdjęć rodzinnych, listów od brata z NY itp. Nikt nawet na to nie spojrzy i nie weźmie tego do ręki. Przede mną jeden pan zabrał całą teczkę. Pani za szybą tylko na niego spojrzała z politowaniem i kazała teczkę zamknąć:)
- Pracownik konsulatu rejestruje Cię w systemie. Następnie nadaje numer Twojej rozmowie. Drukuje się on elektronicznie. Odrywasz go z czytnika i idziesz dalej.
Właściwa rozmowa z urzędnikiem konsulatu
- Z numerem w dłoni idziesz do poczekalni. To dalsza część sali z fotelami, stolikami, wieszakami na ubrania. Tu spokojnie czekasz na swoją kolej.
- Okienek do rozmów jest kilka. Podchodzisz do tego, nad jakim wyświetli się Twój numer. Dokładnie identycznie jak w aptece, poczcie czy przychodzi rejonowej:)
- Możesz czekać na rozmowę 2 minuty, a możesz i godzinę. Wszystko zależy od tego jak długo będą prowadzone "spotkania" z tymi przed Tobą. To, że masz wyznaczoną dokładną godzinę, nie znaczy, że ściśle o tej porze poproszą Cię do okienka.
- Sala oczekiwań jest przyjemna. Mnie rozśmieszyła jedna sprawa. Co metr masz dozownik z antybakteryjnym płynem do oczyszczania dłoni. Cała masa tego tam. Amerykanie mają na tym punkcie totalnego bzika! Miałam wrażenie, że chcą byśmy przystępując do rozmowy, oczyścili się całkowicie z naleciałości komunistycznego reżimu:)
- Na sali będziesz bombardowany filmikiem z ekranu plazmy, dotyczącym potęgi USA. Co jak co, ale propagandę mają lepszą niż dawne ZSRR:) Przy krzesłach natkniesz się na foldery z atrakcjami Stanów i uwielbieniem dla ich prezydentów, świąt, "dokonań" na rzecz świata.
- Jak już będziesz wymiotował tym ichnim patosem, zobaczysz migający Twój numer, wstajesz i wędrujesz do odpowiedniego stanowiska.
- Rozmowa nie jest przeprowadzana w żadnym tajemnym pokoju, przy stoliku itp. Stoisz jak w banku lub poczcie - przy okienku. Mówisz do mikrofonu i słuchasz z głośnika.
- Pani/Pan za szybą siedzi sobie za komputerem i Twój wniosek wizowy z wszelkimi danymi widzi na monitorze. Jak będziesz mówić głośniej, istnieje duża szansa, że cała sala za Tobą dowie się, jaki masz stan cywilny, ile zarabiasz i czy masz ciotkę na Florydzie:)
- Na początku podajesz paszport. Ponownie skanowane są Twoje linie papilarne.
- Urzędnik konsulatu jest Amerykaninem, ale zna biegle polski. Będzie rozmawiał w Twoim języku, ale jeśli chcesz możesz poprosić byście mówili po angielsku. Nic się nie bój, jeśli nie znasz angielskiego. Nie masz takiego obowiązku.
- O co pytają? W zasadzie o to, co już o Tobie wiedzą z wniosku. Zwykle wybierają parę punktów i do nich zadają pytania. Nie ma się czego bać. Bądź pewnym siebie, nie pokazuj strachu, dokładnie odpowiadaj na pytania, a nie katuj ich swoją autobiografią. Tam nikogo to nie interesuje. Nie rozgaduj się, nie udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem, nie sprzedawaj o sobie więcej informacji niż chcą.
- Jakie mi postawiono pytania?- Gdzie pracuję?- Kiedy zamierzam lecieć i do jakiego miasta?- Czy sama czy z przyjaciółmi?- Co zamierzam tam zwiedzać?Tyle. Cała rozmowa trwała 3 minuty.Kiedy chciałam powiedzieć coś więcej, np. opowiedzieć plan swojej 5500 km wyprawy:), przerywano mi i zadawano kolejne pytanie.
Jak Cię pytają, czy lecisz z kolegą, przyjacielem, bratem. Odpowiadasz z kim i tyle. Nic więcej.
Pytają ile zarabiasz? Podajesz kwotę. Koniec. Nie tworzysz opowieści o prowizjach, premiach itp. Będą to chcieli wiedzieć, zapytają.
Lecisz do rodziny? Pewnie będę chcieli coś więcej o niej wiedzieć. Odpowiadaj konkretnie. Nie snuj poematów. W oczekiwaniu na rozmowę, nasłuchałam się mimowolnie tylu historii życiowych, że myślałam, że umrę ze śmiechu. Nikt tych ludzi o to nie pytał, ale nie wiem czemu, niektórzy na siłę chcą jak najwięcej opowiedzieć. Myślą, że staną się w ten sposób bardziej wiarogodni. Co jest totalną pomyłką.
Nie pytają o rodzinę? Nie zaczynaj o tym. To największy błąd, bo zaraz zaczną się dodatkowe pytania. Fakty są takie, że Ci co za dużo obracali językiem stali na rozmowie 30 minut, a takie osoby jak ja tylko 3. Hitem była para co ze szczegółami opisywała swoje przyszłe wesele (w tym menu), liczbę świń teścia i proces produkcji skórzanych pasków (to chyba ich zawód). Dla Amerykanina to musiało być niezwykłe doświadczenie:) Zaczęli 20 minut wcześniej ode mnie. Mi przyznano wizę, a oni nadal tam stali:)
Błagam też, nie mów: "Ja tam nie zostanę, nie będę pracować na czarno, nie ucieknę, nie jadę tam do roboty itp." To jest upokarzające i działa tylko na niekorzyść. - Kiedy decyzja jest na tak, urzędnik życzy Ci miłego pobytu na terenie jego ojczyzny. Paszport zatrzymuje i mówi - Goodbay.U mnie poszło to tak szybko, że byłam zaskoczona. Mówię: "Ale to już? Mam wizę?". Pan ze śmiechem: "Tak, na 10 lat. Udanej podróży":)
- Jestem prawie pewna, że u Ciebie będzie podobnie. Obecnie w przypadku nie przyznania wizy, konsulat musi Ci podać powód i musi go uzasadnić. Masz prawo się tego domagać.
- Ogólnie całe spotkanie jest miłe, bardzo przyjazne. Rodzi we mnie sympatyczne wspomnienia. Cały opis jest dużo dłuższy niż rzeczywisty tam pobyt:)
- Wychodzisz z sali i idziesz do wyjścia. Odbierasz u ochrony komórkę (na podstawie otrzymanego numerka).
Umawiałem spotkanie wraz z narzeczonym, żoną, bratem itp. Czy rozmowa jest wspólna?
- Tak. Podchodzicie do okienka razem. Każda z osób oczywiście ma osobny dokument potwierdzenia złożenia wniosku, ale karta umówienia na spotkanie jest jedna (omawiam to szerzej w część I ubiegania się o wizę).
- Rozmowa trwa wspólnie. Urzędnik może zadawać Wam ogóle pytania razem lub kierować je personalnie do każdego z osobna. Zwyczajnie oszczędzacie na czasie.
- Wspólne spotkanie teoretycznie nie gwarantuje, że każde z Was wizę dostanie. Ale w praktyce to mało prawdopodobne, by jedna z osób dostała decyzję na tak, a druga na nie.
Dostałam/em wizę, zabrali mi paszport, co dalej?
- Wiza nie jest w paszport wbijana na miejscu. Musi on polecieć do USA.
- Dostaniesz SMSem i mailem informacje, kiedy będziesz mógł go odebrać w wybranym wcześniej przez siebie punkcie TNT.
- Zgłaszasz się tam koniecznie z dowodem osobistym. Musisz mieć też ze sobą numer UID. Numer ten znajduje się na potwierdzeniu umówienia spotkania z konsulem oraz profilu online. Po zalogowaniu można go znaleźć po prawej stronie tuż obok adresu mailowego i podanym numerem przesyłki.
- W zalakowanej kopercie otrzymujesz paszport z wbitą wizą.
- Cieszysz się jak dziecko i szukasz najtańszych biletów do USA:)
- Oczekiwanie na odbiór paszportu wynosi ok. 7 dni. U mnie trwało 4. Może trwać też 10. Wszystko zależy od tego, czy akurat nie wypada jakieś święto, weekend itp. Zwykle jest to szybciej niż podaje nam konsulat.
- W tym miejscu możecie śledzić, co się dzieje się z Twoją przesyłką, na podstawie nr paszportu >>.
- Paszport w TNT będzie do odbioru przez 9 dni roboczych. Po tym czasie (w przypadku braku odbioru) zostanie przekazany do Ambasady/Konsulatu.
- Paszport może odebrać też za Ciebie inna osoba, ale wymaga to upoważnienia. Więcej informacji na ten temat na stronie >>.
- Kiedy ja dostawałam wizę i kiedy pisałam w listopadzie 2013 roku pierwszy post na ten temat, nie było możliwości dostarczenia przez TNT przesyłki z paszportem bezpośrednio do domu. Z tego co teraz widzę na stronie, taka opcja pojawiła się. Możesz zatem zamówić dostawę pod wskazany adres. Koszt tej usługi to 24 PLN. Wymagane jest tak samo okazanie dowodu i numeru UID.
Na ile dostanę wizę?
- W 99,99% na 10 lat. Nie ma co prawda ścisłego przepisu, który mówi, że właśnie na tyle muszą Ci przyznać wizę. W praktyce jednak tak właśnie się dzieje. Nie znam nikogo kto dostałby na mniej. Oczywiście cały czas mówimy tu tylko i wyłącznie o wizie turystycznej.
- Termin ten nie oznacza, że możesz w USA być bez przerwy 10 lat. Urząd imigracyjny na przejściu granicznym decyduje o wjeździe na teren USA i ile tam możesz przebywać jednorazowo. Zwykle wbija w paszport termin 6 m-cy. Rzadko kiedy inaczej. Jeśli zostaniesz na dłużej, mimo iż wizę masz na 10 lat, Twój pobyt staje się nielegalny.
- W przypadku odmowy przyznania wizy, kolejny raz możesz o nią ubiegać się po 12 m-cach.
- Pamiętaj! Przyznanie wizy nie gwarantuje Ci wjazdu na teren USA! Zostaniesz o tym poinformowany dobitnie na "żarówiastej" żółtej karteczce dołączonej do paszportu z wizą:) Na niej też będą numery konsulatów w Stanach. Warto ją zachować i mieć pod ręką w czasie pobytu za Oceanem.
Moje dodatkowe rady
- Nie bój się. Nie ma czego. Wiem, że wizyta w konsulacie może budzić niepokój, ale naprawdę nie ma się czym martwić. Nie taki diabeł straszny. Nie wierz w pogłoski, że to droga przez mękę, koszmar i, że dostać wizę to cud. Brednie! Mówię to nie tylko na podstawie mojego doświadczenia, ale także moich wielu znajomych przyjaciół i rodziny.
- Pamiętaj, że w ostatnich latach tylko w bardzo szczególnych przypadkach odmówiono przyznania wizy turystycznej w PL. To nie czasy sprzed 20 czy 30 lat.
- Przyjdź na rozmowę wcześniej. Nie wiem jak jest w Krakowie, ale w Wawie zwykle przed konsulatem na Pięknej jest spora kolejka. Czasem można tam nawet stać 2 h. Czasem tylko 2 minuty. Nie trafisz. Nawet jeśli stoisz jeszcze na chodniku, a już jest Twoja godzina rozmowy, nic się nie martw. Na bank dziś odbędziesz spotkanie. Niestety na jedną godzinę umawianych jest zwykle kilka osób na raz.
Kiedy w styczniu 2013 szłam na rozmowę był mróz -25 stopni i padał ogromny śnieg. Płatki śniegu jak talerze waliły z nieba non stop. Stałam w kolejce do drzwi 1,20 h. Na szczęście miałam grubą kurtkę, buty na kożuchu i czapkę uszatkę + kaptur. Każdy z oczekujących wyglądał jak bałwan. Ochrona wpuszcza osoby pojedynczo lub góra 2-3. W sumie to mocno upokarzające. Jak leje, praży słońce +37 stopni lub jest wichura, stoisz na zewnątrz jak skazaniec i nic na to nie poradzisz. Możesz czekać nawet, z tego co słyszałam, czasem 2 h. Auto ciężko zaparkować gdzieś bliżej, bo pod ambasadą jest zakaz, a na Pięknej wiadomo parkingów brak. Małe szanse byś mógł się w nim schronić.
Za nic nie wiem, czemu nie można tam zrobić dla interesantów chociaż daszku lub jakiegoś pomieszczenia oczekiwania? Jak jest super pogoda to ok, ale w innym przypadku wchodzisz na rozmowę albo super mokry albo spalony na heban albo nieźle zakatarzony. Ktoś powie: można zabrać parasol. Można. Ale Cię z nim nie wpuszczą. Traktowany jest bowiem jako ewentualna broń. Weź, jak musisz, zatem najgorszy i ewentualnie przeznacz na straty, zostawiać przed drzwiami.
Mój mały apel zatem do Amerykanów. Zróbcie daszek przy konsulacie lub najlepiej jakieś zabudowanie! Stanie na chodniku o szerokości 1 metra (dodatkowo utrudnieni dla innych przechodniów!), nie należy do przyjemnych w deszczu, śniegu, wietrze lub ostrym słońcu. Za opłatę 160 dolców coś chyba nam się należy? Naprawdę trzeba nas aż tak upokarzać? - Co do pracowników konsulatu nie mogę powiedzieć złego zdania. Wszyscy są życzliwi i pomocni. Jeśli czegoś nie wiesz, pytaj. Tam co krok stoi ktoś, kto chętnie udzieli Ci wsparcia i rady.
W następnym poście opowiem o odprawie na granicy USA - przez urząd imigracyjny.
Obiecuje, że post ukaże się tym razem szybko. Mnie więcej w ciągu tygodnia.
Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania, wskazówki, rady, napiszcie koniecznie w komentarzu. Wiele osób skorzysta.
Edit: Moje wszystkie posty w temacie uzyskania wizy turystycznej znajdziecie tu:
Część I: Wiza turystyczna B2 do USA. Jak otrzymać? Krok pierwszy - złożenie wniosku.
Część II: Wiza turystyczna B2 do USA. Krok drugi - rozmowa w konsulacie.
Część III: Wiza turystyczna B2 do USA. Krok trzeci (ostatni) - kontrola imigracyjna.
Pamiętaj, że piszę o procedurze ubiegania się o wizę B2 do USA na podstawie stanu ze stycznia 2013 roku, kiedy to wizę otrzymywałam i mojej pierwszej podróży do Ameryki w kwietniu 2013 roku. Zawsze aktualne info na ten temat (procedury, wymogi itp.) znajdziecie na stronie konsulatu. Może bowiem się to co jakiś czas zmieniać.
Bardzo przydatny post. Naprawdę wiele można się z niego dowiedzieć. Dzięki Ci za takie konkretne wpisy :)
OdpowiedzUsuńooo! czekałam na ten post tyle czasu, że zdąrzyłam juz przez to wszystko przejśc, haha :D w Krakowie wygląda to podobnie, ale trochę inaczej :D lecę w lipcu, czekam na kolejną część wpisu :D
OdpowiedzUsuńSorry. Przesadziłam totalnie z opóźnieniem tej drugiej części. Zwyczajnie o tym zapomniałam, a potem nie mogłam się jakoś zebrać. Cieszę się, że się udało. Miłego wyjazdu!
UsuńBardzo ciekawy i przydatny wpis. :) Z tym zadaszeniem rzeczywiście problem, taka zmoknięta pewnie bym pogryzła wszystkich po kolei. ;)
OdpowiedzUsuńRęczę, że byś tego nie zrobiła. Idziesz na rozmowę i jesteś niejako na ich łasce, chcesz bardzo dostać wizę. Więc zmoknięta tam wchodzisz, wkurzona jesteś na maksa, ale nic nie mówisz, tylko czekasz kiedy powiedzą Ci, że wizę masz:)
UsuńDla mnie śmieszne jest to, że my do USA musimy mieć wizę, a oni do naszego kraju nie. Co jakiś czas ten temat jest podnoszony przez rządzących, że niby wizy zostaną zniesione, ale później wszystko przycicha.
OdpowiedzUsuńNiestety:( Nasi politycy zwyczajnie zbyt mało się o to starają i w ogóle nie naciskają. To tylko udawanie, że co jakiś czas podejmują temat. Nacisk jest za słaby, a jak Stany widzą, że nam nie zależy, to sami też nie będą wychodzić z propozycją. Oczywiste. Dużo też zależy od aktywności naszych rodaków zamieszkałych w Stanach. W szczególności tych co mają obywatelstwo i mogą czynnie brać udział w wyborach itp. To w dużej mierze od nich zależy czy Ameryka podejmie temat wiz itd. Niestety aktywność ta jest znikoma.
UsuńJa byłam na takiej rozmowie dwa razy w tym roku i 10 lat temu, wtedy to była jazda.... :/
OdpowiedzUsuńNiestety mojemu TŻ w tym roku nie dano wizy, miał takie same pytania jak ty i pan powiedział dziękuję nie otrzymuje pan wizy i tyle. Ot miło "do widzenia". Naprawdę czasami to jest prawdziwa loteria a wnioski mieliśmy identyczne i identyczne powody, ja jadę on nie :/
Ale nie otrzymał wizy turystycznej czy innej? To pierwszy raz słyszę od lat o takim przypadku. Nie zapytaliście dlaczego nie otrzymał? Na stronie ambasady wyraźnie jest podkreślone, że w przypadku odmowy może każdy Polak żądać uzasadnienia decyzji. Ja na bank bym zapytała, jaki jest powód.
UsuńOo, takie informacje przydadzą mi się :) Bardzo praktyczne!
OdpowiedzUsuńDziękuje za reaktywację tematu, czekam na post o odprawie :) Byłam w kwietniu po wizę w Krakowie, i tak jak Ty piszesz, nie musiałam dawać potwierdzenia spotkania, tylko ds160 i wiadomo paszport ;) należy pamietać o dobrze wykonanym zdjeciu. tj. widocznie dokladnie uszy, biale tlo itd. Mnie i kilka osob cofnieto własnie przez taki szczegół.. a wiadomo to dodatkowy stres i pieniadze.. ( 30 zł 2 zdjecia).
OdpowiedzUsuńW Wawie w ogóle nie zwracali uwagi na zdjęcia. Nikogo nie cofnięto przy mnie i nie słyszałam żeby jak moi znajomi się starali o wizę był taki przypadek. A moje zdjęcie dokładnie norm nie spełniało i było sprzed kilku lat. Chyba co miasto to inne zwyczaje:) Co do potwierdzenia spotkania w Wawie bardzo na nie zwracali uwagę, zresztą jest na stronie konsulatu wyraźnie napisane by go zabrać, ja bym zatem nie odważyła się iść bez niego. Zdecydowanie lepiej go mieć.
UsuńPowiem Ci, że często nie chce mi się czytać długich postów odnośnie tematu, który akurat mnie nie dotyczy, ale napisałaś to tak ciekawie i prosto, że z chęcią przeczytałam całość. Na razie nie mam w planach takiej podróży, ale warto wiedzieć co może mnie spotkać i jak to się wszystko odbywa. Jak widać nie zawsze jest strasznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za ten przemiły komentarz.
UsuńBardzo interesujący post, dużo nowego się dowiedziałam
OdpowiedzUsuńJa nie dostałam żadnej żółtej karteczki z wizą :-P Ale ja składałam na L-1. Pan zapytał, w jakim języku chce rozmawiać, powiedziałam, ze mogę po angielsku i gadaliśmy sobie, ze mieszkania są drogie w San Francisco, bo on był z Kalifornii, a ja tam leciałam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że rozmowa z sprawie wizy pracowniczej a turystycznej, to dwie różne bajki:)
UsuńFajne zdjęcie profilowe!
OdpowiedzUsuńWybieram się we wrześniu do Stanów. Najpierw na ok. tydzień do NY, potem Zachodnie Wybrzeże.
Mam tą żółtą karteczkę - wyjąć ją z paszportu?
Lot z NY wybrać do np. San Francisco czy raczej do LA?
Jak lepiej zrobić: czy kupić teraz bilet z Warszawy do NY, z NY do SF/LA i z SF do Warszawy, czy
raczej tylko w dwie strony Warszawa - NY, a na miejscu dopiero bilety lokalne po US?
Pozdrawiam!
Nie ma znaczenia żadnego czy żółtą karteczkę wyjmiesz z paszportu czy nie. To jest dla Ciebie informacja. Warto ją nie odpinać tak dla siebie. Paszport zawsze w USA musisz mieć przy sobie, nr konsulatów warto mieć zawsze pod ręką na wypadek gdyby...Paszport to bezpieczne miejsce dla takich informacji i zawsze pod ręką. Poza tyj warto te numery wbić też do komórki.
UsuńCzy wybrać lot do SF czy do LA? Ciężko powiedzieć, bo nie wiem jaki masz plan wycieczki. Nie wiem też czy są różnice cenowe. Ja podróżowałam z LA do SF i potem dalej do LV. Można też zrobić odwrotnie. Nie leciałam lokalnymi lotami więc tu nie znam cen i nie bardzo pomogę pomóc.
Wg mnie i doświadczeń moich znajomych, lepiej kupić bilet z PL do USA - w dwie strony i osobne bilety lokalne.
Możesz to zrobić już z Polski osobno. Jak trafisz na okazje, może wyjść bardzo tanio. Tak zrobił mój brat ponad rok temu. Bilet z PL do USA nie musisz kupować do jednego miasta. To znaczy nie musi być przylot i wylot z jednego miejsca. Po co wracać się do NY by tylko wylecieć? Szkoda kasy i czasu. Kup bilet do NY, potem lokalne do SF lub LA i powrotny do PL z wybranego miasta. Ale wewnętrzny bilet kup na liniach lokalnych - taniej. Jak kupisz międzynarodowe - będzie dużo drożej.
Dzięki!
UsuńByć może wybiorę się z biurem podróży.
Chodzi mi głównie o parki, naturę.
Pozdrawiam!
Witam, czy moglabym sie z Pania jakos skontaktowac? PotrZebuje rady co do tej rozmowy... moj email sylwia.barcewicz@gmail.com byla bym bardzo wdzieczna
OdpowiedzUsuńMój mail widnieje na blogu. Wystarczy napisać.
UsuńWitam. Bardzo przydatny ten post i ciekawie napisany. Wybieramy się z mężem i córką na rozmowę już niebawem i mam pytanie. Czy w środku jest toaleta i jakiś sklepik gdzie można kupić coś dla dziecka chociaż do picia? Ja i mąż to pikuś - wytrzymamy, ale jeśli chodzi o czteroletnie dziecko to się martwię czy w razie długiego czekania będzie można skorzystać chociaż z toalety (tym bardziej w zimę).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa. Jeśli post jest dla kogoś przydatny, to dla mnie duża nagroda. Wewnątrz nie ma żadnego sklepu, baru itp. W ambasadach nie można prowadzić działalności handlowej. Toaleta jest jak najbardziej. Ja nie korzystałam, ale jest. Wewnątrz naprawdę nie czeka się długo. To idzie sprawnie. Ochrona tak wpuszcza, by był w miarę spokojny przepływ ludzi wewnątrz i nie czeka się już w ambasadzie godzinami. Proszę się nie martwić. Gorzej z czekaniem na zewnątrz, tu przynajmniej w Wawie potrafią być niezłe kolejki. Ale tego się nie przewidzi. Raz jest cała masa ludzi, raz 2-3 osoby. Nie wiem jak to natomiast jest w Krakowie.
UsuńBędzie dobrze! Powodzenia!
Dzięki za odpowiedź. Mam nadzieję że nam się uda. W Stanach mieszka mój tata i bardzo chciałabym go odwiedzić. Trzymaj kciuki :)
UsuńPozdrawiam!
Świetny post ;) Bardzo mi pomógł w przygotowaniach do starania się o wizę ;) Spotkanie miałem dzisiaj, kolejka przed wejściem była bardzo długa, w środku tak jak opisałaś: zabrali telefon, kontrola, odciski i ponad 2h czekania na rozmowę ;) Sama rozmowa trwała może ze 2 minuty, pytania standardowe, wszystko bardzo miło i fajnie ;) Wiza przyznana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli pomogłam to super. Gratuluję wizy i cieszy mnie, że jesteś kolejną osobą, której się udało. Pokazuje to, że tak jak pisałam w postach - Diabeł nie taki straszny:) Udanego wyjazdu i życzę masy wrażeń z pobytu w USA!
UsuńSkąd informacja, jakoby wiza była wbijana w USA? Jestem na 99% pewien, że wklejka jest po prostu wklejana do paszportu na miejscu. Sam fakt, że jest na niej wybite, jaka ambasada tej wizy udzieliła o tym świadczy. :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem pewna na 200 %, że wiza wbijana jest w USA. Nie wiem o jakiej wklejce mówisz? Wiza nie jest wklejana, ale wbijana w postaci pieczęci. Chyba, że ostatnio coś się zmieniło i o tym nie wiem? Ja opisuje stan sprzed 2 lat, kiedy to ubiegałam się o wizę i zaznaczam to w poście kilka razy. Z całą pewnością wtedy paszport leciał do USA. Skąd pewność? Zwyczajnie po rozmowie z urzędnikiem konsulatu, zapytałam o to i takiej informacji mi udzielił. To żadna tajemnica. Wychodząc z ambasady - to samo powiedzieli mi ochroniarze. Łatwo też to było sprawdzić. Przesyłka z paszportem jaką odbierałam w oddziale TNT (wtedy jeszcze nie było możliwości dostawy kurierem do domu) była nadana w Stanach. Wracając bowiem nie idzie ona bezpośrednio do nas. Na przesyłce był wyraźnie podany adres nadania i można też było na stronie internetowej śledzić całą trasę przesyłki z USA. Z całą pewnością zatem wiza została wbita w USA. Proste? Proste jak drut i łatwe do sprawdzenie jeszcze prościej:)
UsuńCiekawe info. Dziwne to, bo wszędzie na stronach ambasady pisze że wiza wystawiana jest przez ambasadę lub konsulat, a na samej wizie pisze miejsce jej wystawienia. Oczywiście nie przeczy to możliwości wbijania tych wiz w USA mimo tego, po prostu wydaje się to procesem nielogicznym. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno ambasada USA w Warszawie sama wystawiała paszporty amerykańskie, a zamawiała z USA, tak jak to wygląda teraz. Fascynujące =)
UsuńNie widzę kompletnie tu braku logiki. Dla mnie ten proces jest bardzo logiczny i jasny. Chyba zwyczajnie nie do końca rozumiesz słownictwo....To, że wiza wystawiana jest przez ambasadę nie oznacza, że jest wbijana na miejscu. Słowo 'wystawiana" oznacza, że dana ambasada Ci ją przyznaje, decyduje o tym, a nie o ściśle fizycznym wbiciu pieczęci. To oczywiste. Ku precyzyjnemu jeszcze uściśleniu. Nie dostajesz tak naprawdę wizy, dostajesz promesę. Używamy skrótu myślowego - wiza, ale ją tak naprawdę dostajesz dopiero przy przekroczeniu granicy USA. Od kilkudziesięciu lat pieczęć - promesa w paszporcie jest wbijana na terenie USA. To podobno warunkują przepisy. Gdyby było inaczej wbijali by promesę przy okienku w momencie uzyskania zgody na wizę. Po co by było bawić się w zabieranie paszportu, kurierów itp? Tymczasem paszport musi lecieć do USA. Ale czy to takie istotne? Może nawet sobie lecieć na księżyc. Ważne by pieczęć była:)
UsuńChodzi mi jedynie włąśnie o to, że te przepisy są nielogiczne - USA marnują czas i pieniądze na wbijanie tych pieczęci w USA. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis. Mam pytanie, może trochę głupie :) Co to w praktyce znaczy, że wiza nie upoważnia do wjazdu? Czy może być tak, że po przylocie nie zostanie wydana zgoda na wjazd, mimo wizy? Co wtedy?
OdpowiedzUsuńZapraszam do trzeciej części tej serii. Tam dokładnie omawiam tę sprawę.
UsuńHej :) Natrafiłam na twojego bloga przypadkiem i muszę przyznać, że troszkę mnie podniósł na duchu, ale nie do końca. Chciałabym wiedzieć czy przy wypełnieniu wniosku wizowego kiedy bym pisała na temat tego gdzie pracuje to liczy się jaka to jest praca? Na umowę o prace? Na zlecenie..czy w ogóle liczy się czy mam umowę? I od kiedy pracuje? Na jednym forum pisali mi, że jeśli pracę będę mieć w Polsce od niedawna to nie mam szans na dostanie wizy, tym bardziej jeśli nie mam męża i dzieci, a jedynie chłopaka..dostałam zaproszenie od znajomej ze Stanów, w przyszłym roku chciałabym polecieć do niej na Florydę. Mieszkałabym u niej w domu. Chciałabym bardzo aby udało mi się z tą wizą, ale różne rzeczy piszą ludzie...boję się, że przyczepią się, że nie mam zbyt mocnych więzi z Polską stąd moje pytanie jak ważne jest jaką mam tu pracę itp. Mam 25 lat, jestem po studiach, nie mam żadnej rodziny w Stanach..o wizę będę dopiero się starać najwcześniej za 7 miesięcy, ale już teraz chcę wiedzieć jak się do tego przygotować aby się udało...mogę liczyć na poradę? Z góry dzięki :)
OdpowiedzUsuńNie ma potrzeby się specjalnie co do tego przygotowywać. To bez sensu. W konsulacie nie są żadne potrzebne dokumenty jeśli chodzi o pracę. Nikt tego nie sprawdza. Ale o pracę zapytają. To normalne. Chodzi głównie o to, skąd masz środki na wyjazd. To oczywiste, że podróż do USA turystyczna to nie jest mały koszt i dlatego oni chcą mieć pewność, że Cię na nią stać. Więzi z Polską to były badane 30 lat temu. To jakiś bujdy. Nic takiego nie musisz udowadniać. Tak jak też pisałam na blogu, po jakiego grzyba czytać te bujdy i straszenia na forach? Nic takiego nie czytałam, a wizę dostałam w 2 dni.
UsuńDzięki za odpowiedź :) Jeszcze jedno pytanie. Czy w konsulacie warto mówić, że jadę do kogoś( znajomej, nie rodziny), bo mnie zaproszono? że będę mieszkać u tej osoby? To tak jakby automatycznie skraca koszty mojej podróży, bo wiadomo, że mam już gdzie mieszkać, także wyjazd kosztuje mnie mniej. Jeszcze raz wielkie dzięki, masz rację chyba nie będę czytać tych rzeczy, bo zacznę wariować tutaj.
UsuńBędzie na 90% pytanie do kogo jedziesz, więc zwyczajnie powiedz. Nie warto tu kłamać.
UsuńSuper post! Przeszlam krok po kroku kazdy etap i wlasnie oczekuje dzis na swoj passport z 10letnia wiza. Dzieki Twoim radom zaoszczedzilismy z mezem mase czasu a i wizyta w ambasadzie trwala w sumie 1,5 h; udalo sie nam nie stac w kolejce pod ambasada, nie bralismy zadnych toreb, nawet telefony zostawilismy w aucie, na rozmowie tez konkretnie i zwiezle odpowiadalismy na pytania- rozmowa trwala moze z 3 minuty (Jedna Pani baaardzo sie starala , nawet pokazywala zdjecia wnukow, i nie udalo jej sie, inna osoba tez bardzo dobitnie machala rekoma i opowiadala dlugie historie o swoich planach turystycznych w Stanach - tez niestety jej sie nie udalo). Widzielismy sporo osob odchodzilo "z kwitkiem"..przez co nas stres nieco sie zwiekszyl, podeszlismy "na luzaka" i udalo sie !
OdpowiedzUsuńDzieki za post i powodzenia. IK
Dzięki za miłe słowa. Jeśli moje posty się komuś przydały, pomogły czy dodały mu pewności siebie to super! Miłego wyjazdu!
Usuń