Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maski do twarzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maski do twarzy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 listopada 2014

Yasumi Beautiful Morning Regenerating Night Mask. Maska do twarzy na noc. Recenzja.

Jestem niezwykle maseczkowa. Lubię maski i już:) Bardzo chętnie testuje nowe. Choć są też takie, do jakich stale wracam od lat. 
Dziś opowiem Wam o produkcie Yasumi. W październiku recenzowałam świetny puder myjący tej marki. KLIKNIJ TU. Teraz pora na maskę.


Słowo od producenta
Maska z kwasem hialuronowym i argireliną przeznaczona dla każdego rodzaju cery. Doskonale regeneruje, nawilża skórę i zapobiega powstawaniu zmarszczek. Kwas hialuronowy pozwala utrzymać prawidłowe nawilżenie skóry, a tym samym zapobiega destrukcji włókien kolagenowych i powstawaniu zmarszczek. Argirelina - cenny składnik odmładzający, naturalna alternatywa dla iniekcji toksyną botulinową, zapobiega skurczom mięśni, dając efekt wygładzenia bruzd i zmarszczek. Fucogel® silnie i długotrwale nawilża, a także tworzy film ochronny na powierzchni skóry, który zabezpiecza przed utratą wody. Gliceryna ułatwia długotrwałe wiązanie wody w głębszych warstwach skóry, nawilża ją i sprawia, że staje się jedwabiście gładka. Po zastosowaniu YASUMI Beautiful Morning Regenerating Night Mask skóra jest nawilżona, jędrna i zauważalnie gładsza.

Efekty/korzyści

·         Nawilżona skóra
·         Spłycone zmarszczki
·         Zregenerowana skóra
·         Ujędrniona skóra
·         Wygładzona skóra
·         Odmłodzona skóra

Składniki aktywne zawarte w masce

Kwas hialuronowy
Kwas hialuronowy ma niezwykłą zdolność utrzymania nawilżenia skóry. Ponad połowa zawartości kwasu hialuronowego w naszym organizmie znajduje się w skórze. Niestety wraz z wiekiem, szczególnie po 50 roku życia, jego ilość znacznie maleje. Także w okresie letnim, pod wpływem promieniowania UV kwas hialuronowy ulega fotodegradacji, prowadząc do procesu fotostarzenia się skóry. Wraz z spadkiem jego ilości, zmienia się struktura włókien kolagenowych, co prowadzi do powstawania zmarszczek i bruzd, skóra staje się sucha i pomarszczona.

Argirelina
Peptyd hamujący wydzialanie acetylocholiny, co wpływa na zanik skurczu mięśni. Argirelina hamuje wyrzut katecholamin, które są odpowiedzialne za skurcz mięśni, dając efekt natychmiastowego wygładzenia bruzd i zmarszczek. Wykazuje silne działanie wygładzające zmarszczki mimiczne wywołane pracą mięśni. Argirelina nazywana jest alternatywą dla iniekcji toksyną botulinową, gdyż działa na podobnym mechanizmie. Zaletą tej substancji jest to, iż nie jest toksyczna i może być aplikowana na powierzchnię skóry – nie wymaga iniekcji.

Fucogel (BIOSACCHARIDE GUM-1)
Polisacharyd o silnym i długotrwałym działaniu nawilżającym – tworzy film ochronny na powierzchni skóry, który zabezpiecza przed utratą wody i niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych.

Gliceryna
Hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania – ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry. Sprawia, że skóra jest elastyczna miękka i gładka. 

Sposób użycia
Stosuj przed snem na dokładnie oczyszczoną skórę. Nanieś cienką warstwę na twarz, szyję i dekolt. Omijaj okolicę oczu. Pozostaw na całą noc. Przed pierwszym użyciem należy wstrząsnąć opakowaniem.

Skład 
AQUA (WATER), GLYCERIN, BORON NITRIDE, CYCLOPENTASILOXANE, DIMETHICONE, PHENOXYETHANOL, SODIUM POLYACRYLATE, POLYACRYLATE-13, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, TRIETHANOLAMINE, CAPRYLYL GLYCOL, DIMETHICONE CROSSPOLYMER, POLYISOBUTENE, CHLORPHENESIN, DISODIUM EDTA, SODIUM HYALURONATE, BIOSACCHARIDE GUM-1, ALCOHOL DENAT., PARFUM (FRAGRANCE) POLYSORBATE 20, SORBITAN ISOSTEARATE, ACETYL HEXAPEPTIDE-8, CI 15985 (YELLOW 6 LAKE), SODIUM SULFATE.


Opakowanie
Tubka 30 ml. Miękka, matowa. Łatwo kosmetyk wycisnąć do samego końca. Szczelne praktyczne zamknięcie. Całość zapakowana w czerwono-białe pudełko. Eleganckie, estetyczne i ładnie wykonane. Wypukłe napisy, dobra jakość kartonu, dużo przydatnych informacji na zewnątrz.




Cena
75 PLN/30 ml.

Gdzie kupić?
sklepie internetowy marki. W gabinetach kosmetycznych/SPA prowadzących sprzedaż Yasumi. Pełna lista punktów KLIKNIJ TU.

Zapach
Właściwie niewyczuwalny. Jakby się mocno skupić może wyczujemy odrobinę męskiej woni. Ale tak naprawdę w zasadzie można powiedzieć, że kosmetyk bezzapachowy.

Konsystencja
Kremowo-żelowa. Lekka. Przyjemna. Dla mnie w sam raz. Maska nie jest za rzadka, ani za gęsta. Świetnie się aplikuje. Nie spływa. Nie zastyga nieprzyjemnie. Tworzy jakby mokrą powłokę, która z czasem wsiąka w skórę. 



Wydajność
Całkiem wydajna. Wszystko zależy od tego, jak często ją stosujemy. Ja zwykle robię to raz na tydzień. Kładę dość grubą warstwę. Nie żałuję sobie. Spokojnie starczy mi na 4-5 m-cy.

Moja opinia 

  1. Jedna z lepszych masek jakie stosowałam. Zdecydowanie w pierwszej trójce.
  2. Już po pierwszym użyciu widziałam różnicę i byłam zdumiona efektem. Aplikujemy ją na noc, a rano budzimy się z pełną blasku twarzą. Skóra jest promienna, wypoczęta, rozjaśniona. Wygląda naprawdę dobrze i zdrowo.
  3. Dodatkowo jest znakomicie nawilżona, gładka i niesamowicie miękka. Makijaż świetnie wygląda na takiej "bazie". 
  4. Ogromny plus za mniejszą widoczność zmarszczek, bruzd mimicznych itp. Maska niejako wypycha je i naprawdę nadaje nam młodzieńczego wyglądu. Efekt utrzymuje się mniej więcej do 2-3 dni. 
  5. Jestem pod dużym wrażeniem spełnienia w zasadzie wszystkich obietnic producenta. Znakomicie regeneruje i czyni to błyskawicznie. Zatrzymuje wodę w skórze, przez co długi czas jest ona dobrze nawilżona. Nie jest to działanie krótkotrwałe, ale przy regularnym stosowaniu maski, cały czas się utrzymuje. 
  6. Znakomita na noc przed ważnym dniem, imprezą. Przyda się, kiedy potrzebujemy natychmiastowego obudzenia skóry po kilku zarwanych nocach.
  7. Zdejmuje z twarzy siność, zaczerwienienia, nadaje ładny zdrowy koloryt. Koi i łagodzi. 
  8. Od 2 m-cy stosuje regularnie kwasy i maska spisuje się na medal, jako uzupełnienie tej pielęgnacji. Daje niezłego "kopa" nawilżającego. Likwiduje wszelkie suche skórki.
  9. Zaraz po aplikacji lekko mrowi, ale to chwilowe uczucie. Nie ma nic wspólnego z nieprzyjemnym gorącem, szczypaniem itp. Czuć, że zaczyna działać i wnika w głębsze warstwy skóry. Potem czuć tylko miłą błogość.
  10. Nie zapchała mnie, nie uczuliła.
  11. Wchłania się bardzo dobrze. Nie brudzi poduszki. 
  12. Niestety nie należy do najtańszych. Biorąc jednak pod uwagę kompleksowość jej działania i efekty jakie daje, wg mnie warta swojej ceny. Z całą pewnością przewyższa jakością typowo drogeryjne maski. Poza tym czyni kilka "rzeczy" na raz.
  13. Minusem może być też dla wielu dostępność. Nie kupimy jej w każdym sklepie za rogiem.

Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Maska będzie dobra dla każdego rodzaju skóry. Znakomicie bowiem nawilża, a tego potrzebuje każda twarz. Zdolności regeneracyjne, odżywcze i przeciwzmarszczkowe docenią pewnie bardziej kobiety ok 30-tki i dalej. Nie wiem, czy młodsze dziewczyny zauważą tu dużą różnicę. Zdecydowanie polecam podczas kuracji kwasami. Również tym z Was, które cierpią na przemęczenie, wieczny stres, niewyspanie, pracoholizm. Będzie dobrym rozwiązaniem dla kobiet w średnim i starszym wieku, które potrzebują dodać cerze blasku, młodzieńczości, rozświetlenia. Nastolatki mogą sobie ten kosmetyk odpuścić.

Podsumowanie
Produkt warty uwagi. Ulubieniec ostatnich tygodni. Wysoka jakość. Świetne długotrwałe działanie. Kolejny raz marka Yasumi mnie mile zaskoczyła. Zdecydowanie polecam!


Czujecie się skuszeni?:)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Spontaniczne zakupy kosmetycznych drobiazgów i nie tylko. Moja ulubiona letnia big kopertówka:)

Miałam dziś od rana dziwną potrzebę kupienia sobie jakiegoś drobiazgu:)
Z drugiej strony kompletny brak chęci buszowania po sklepach.
Niczego tez specjalnie nie potrzebowałam, ale wiecie jak to jest....

Poszłam zatem do osiedlowej drogerii i oto wynik.


Peeling enzymatyczny Lirene. Peelingu akurat potrzebowałam, bo aktualnie używany z Floslek starczy mi na około jeszcze 2-3 razy. Zobaczymy jak sprawdzi się ten.



Szampon Garnier Mango i kwiat Tiare
. Szamponów akurat troszkę mam, ale skusiła mnie promocja 50% taniej (kosztował 4,50 PLN) i fakt, że jest z mango. Ostatnio mam bzika na punkcie tego owocu.

-------------------------
Dwie maseczki w saszetkach od Lirene.
Antystresową zachwalała moja koleżanka i powiedziała, że koniecznie muszę ją spróbować. Aktualnie mam ją na twarzy, szyi i dekoldzie - naprawdę jest bardzo przyjemna.

Liftingująca jakoś tak sama wpadła mi do koszyka:)

Były przecenione 50% - więc fajna okazja.

                                                             
Kupiłam także maseczkę z czerwonej glinki Mincer. Jest podwójna. Głównie przeznaczona do cery naczynkowej. Używam glinki czerwonej w czystej postaci, ale taka maseczka przydaje się momencie kiedy totalnie nie mamy czasu i chęci na bawienie się z "surową" glinką. Sprawdzimy, zobaczymy.


          W drogerii znalazłam też fajne i tanie skarpetki stopki. Do domu ze mną powędrowały szare, białe i czekoladowe koronkowe.



Z dzisiejszych zakupów to już wszystko.
Pokażę Wam jeszcze drobne pojedyncze zakupy z zeszłego i jeszcze poprzedniego tygodnia.

Gąbka antycellulitowa Syrena - Rossmann.



Gąbka na kiju do mycia ciała i pleców.
Także z Rossmanna.







Balsam brązujący Rimmel Sun Shimmer Instant Tan.



Chyba nie pokazywałam Wam też torebki dużej kopertówki - zakupionej jeszcze przed moim urlopem - czyli ponad miesiąc temu. Towarzyszy mi od zakupu prawie non stop i ją uwielbiam!
Jest fioletowo-pomarańczowo-miętowa. Niestety fiolet na zdjęciach wychodzi granatowy, ale w rzeczywistości to na serio:) piękny intensywny odcień fioletu.


Macie czasem tak, że odzywa się w Was spontaniczna potrzeba kupienia choćby czegoś małego tylko dla siebie i koniecznie dziś?:)

Buziaki!
Magda

środa, 13 czerwca 2012

Dzisiejsze łowy kosmetyczne. Udane okazje! Pomadka Lancome i HR w super cenie!:)

 Nie planowałam wcale zakupów. Naprawdę!
Ale wiecie jak to jest...

Oczy są zdradzieckie i nieobliczalne!:)

Koło mnie jest drogeria no name - całkiem dobrze zaopatrzona i dziś zobaczyłam, że mają dzień dużych wyprzedaży i promocji do 50% taniej na wiele kosmetyków.

Generalnie wszystko mam - nawet w nadmiarze, ale skusiłam się na parę drobiazgów.



Nie lubię latem gęstych treściwych maseł czy balsamów. Wolę lekkie mleczka.
Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu, dlatego wybór padł właśnie na mleczko do ciała Bielendy - Bawełna.
Zobaczymy czy się u mnie spisze.


Kosztowało około 10 zł.
Wiem, że ostatnio w magazynie "Uroda" było jako dodatek w cenie 5 zł za całość.
Ale ja totalnie nie jestem gazetowa. Za późno się zorientowałam i nigdzie już nie mogłam znaleźć. Trudno:(

Kolejne produkty to toniki. Kupiłam dwa, bo je uwielbiam.
Oba Soraya i każdy z nich już wcześniej miałam. Z tego co słyszałam mają być wycofywane z oferty.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego? Są znakomite! Pięknie subtelnie pachną. Nawilżają, odświeżają. Są super pod krem.
Uwielbiam spryskiwać nimi twarz - szczególnie rano. Od razu dzień zaczyna się milej:)



Tonizowanie u mnie buzi to ważna część pielęgnacji. Ostatnio co prawda przerzuciłam się na hydrolaty, ale lubię zmiany więc z miłą chęcią wrócę ponownie, choć na jakiś czas do tych toników.
Szczególnie, że oba były po 9 zł.



Teraz kolej na maseczki.
Wybór padł na markę Marion. Ostatnio naprawdę podobają mi się produkty tej firmy.
Są tanie ale naprawdę dobre.
Tych masek jeszcze nie miałam.
Jedynie z jedną się pomyliłam.
Nie lubię masek peel-of. Nie są przyjazne dla mojej naczynkowej skóry.
W ogóle ich nie kupuje.
I co?



Napisane jak wół - PEEL-OFF. Zdjęcie na środku saszetki wyraźnie pokazuje jakiego typu to maska.
A ja zasugerowałam się tylko słowem wygładzająca i nie zwróciłam na nic innego uwagi:)
Dopiero fotografując opakowanie - patrzę a to właśnie ten typ!
Co ślepemu po....

No nic może ją jednak wypróbuje. Lata takiej maski nie używałam.
Albo pójdzie sobie dalej. Zobaczymy.

Druga to - błyskawicznie liftingująca. Sprawdzę jak bardzo błyskawicznie zadziała:)

Maski akurat nie były w promocji. Cena 2,30 PLN.

Zainteresowała mnie także nowa seria Bielendy Orzech&Bursztyn.
Mają w niej krem z podkładem, masło do ciała, krem i mus do ciała - wszystko w właściwościach brązujących.
Ja skusiłam się na chusteczki, a w zasadzie chusteczkę.



Generalnie nie używam takich produktów.
Mam z nimi złe doświadczenia.
W ogóle mnie nie kuszą i zawsze źle wyglądają na mojej skórze.
Chusteczek tego typu jeszcze nie miałam.
Powiedziałam sobie: Co tam jest najtańsza z całej serii - biorę i przelecę nią moje blade nogi:)
Jak się nie sprawdzi, zrobię peeling albo skazana jestem na długie spodnie przez pewien czas. Chyba, że nie chwyci wcale:)
Kosztowała 1:39 PLN.


Kupiłam też słynną już odżywkę do paznokci z Eveline 8w1.
Aktualnie rozpoczęłam czas odżywiania paznokci.
Od 4 dni nie mam na nich lakieru, co w moim przypadku jest ewenementem:)
Nie mam jakiś problemów dużych, ale działam prewencyjnie.
Zwykle dwa razy w roku robię sobie akcję 3 tyg. bez lakieru i w tym czasie kładę tylko odżywkę.
Ukochaną, niezawodną od lat jest z Herome. Do tego świetnie wygląda na pazurkach - jak mleczny lakier.
Jednak właśnie mi się kończy i pewnie starczy tylko na około tydzień.
Nie kupiłam kolejnego opakowania i postanowiłam sprawdzić tą modną teraz:)
Jest tańsza sporo od mojego ulubieńca, ale może będzie równie dobra.



Zapłaciłam za nią 9 PLN.
Wiem, że dziś w sklepach Rossmann była na nią promocja za niecałe chyba 7 PLN.
Ale blisko mnie w dwóch tych sklepach w ogóle nie ma produktów do paznokci od nich.
Kompletnie nie sprowadzają.
A jechanie gdzieś dalej, bicie się przy półce czy rozczarowanie, że już o 9:05 wszystkie wykupili - to nie dla mnie.

9 PLN to chyba i tak dobra cena?

Z pierdułek w koszyku znalazł się także czepek. Jest dość mocny i zdaje się być dobry jakościowo. Sprawdzę na ile wytrzyma.


 Zapomniałabym jeszcze.
W drogerii kupiłam też skromne kolczyki.



Nie jest to może jakaś wybitna jakość, ale spodobał mi się ten miętowy kolorek.
I to, że niby wiszące, ale nie długie i na wkręt.



Całkiem sympatycznie u mnie się prezentują na żywo:)
Kosztowały 8,60 PLN.

Ze sklepu to już wszystko.

Ale najbardziej dziś jestem ucieszona (poza remisem z Rosjanami i pięknym meczem:)) -  z dwóch pomadek.
W zaprzyjaźnionym salonie kosmetycznym co jakiś czas mają dostawę luksusowych kosmetyków kolorowych w świetnych cenach.
Także perfum.

Dziś dorwałam pełnowymiarowe nowe testery pomadek.

Lancome Rouge in Love w kolorze 322M - Corail in Love.


Niesamowicie piękna szminka.
Cudne wykończenie. Cały dzień z nią chodziłam i jest bardzo trwała.
Zdjęcie nie oddaje tego odcienia.
Najpiękniejszy chyba koral jaki znam.

Druga to Helena Rubinstein Wanted Rouge w kolorze 201.




Bosko kremowa.
Kolor to jakby drzewo różane? Naturalny. Bardzo do mnie jako rudzielca pasujący:)
Pięknie pachnie i jest bardziej połyskliwa od pierwszej, ale poświata jest bardzo elegancka.
Ją będę nosić dłużej jutro.

Postaram się zrobić post z dobrymi swatchami tych pomadek i dokładnym opisem.

Już po pierwszym dniu czuje, że ta z Lancome będzie moim faworytem na najbliższy czas.

Najlepsze jest to, że kosztowały mnie po 30 PLN.
Nie mają super opakowań, bo są testerami, ale zamykają się sprawnie.
Za taką cenę żal było nie brać.


Tym samym rozczarowanie wczorajszym pudełkiem GlossyBox poszło w zapomnienie.
Nie ma jak samodzielne zakupy i świadome wkładanie do koszyka tego czego się chce!
Przynajmniej takie jest moje zdanie:)

A najbardziej cieszę się z pomadek....jupiiiii!


Byle do soboty....To dopiero będą nerwy.
Dziś podczas oglądaniu meczu myślałam, że mi pikawa padnie.
Ale było pięknie!
Pesymistom mówimy NIE, a w sobotę mamy nadzieję na wygraną!
Chłopcy dacie radę!
Za dziś wielkie DZIĘKI!


Magda

sobota, 12 maja 2012

Leniwa cudna sobota. Dziś cieszy mnie wszystko:)

Cieszy mnie dziś wiele rzeczy.
Mimo, że od rana u mnie pada to jest ciepło i pięknie.

Po długim czasie słońca deszcz jest bardzo potrzebny.
Będzie pięknie zielono!:)

Pod oknem mam mały gaj bzowy i pachnie nim niesamowicie.


Mimo dużego deszczu biegałam dziś rano i czułam się cudnie.
Pokonałam nawet swój rekord czasowy:)
Uwielbiam takie dni kiedy nigdzie nie muszę się spieszyć i mogę robić to co kocham.

Wczoraj spędziłam miły wieczór w knajpce Mamma Mia na warszawskiej Saskiej Kępie i długo spacerowaliśmy po zakątkach tej dzielnicy.
Wieczór i noc była niesamowicie ciepła - jak w lipcu.

Miałam plan by jechać do Ikea - ale szkoda mi trochę dnia na chodzenie po sklepach.
Obawiam się też tłumów, a wolę tam jeździć kiedy jest mało ludzi.
Może wieczorem jednak się wybiorę...Zobaczymy.


Jak na razie piję włoską kawę z mojej ukochanej filiżanki.


Wstawiłam pranie.
Słucham Leszka Możdzera. Płyta Komeda jest moją ukochaną i gorąco ją polecam każdemu.
Nawet jeśli nie jesteście miłośnikami jazzu.


Cieszę się, że w środę posprzątałam generalnie całe mieszkanie - dzięki temu sobota jest tylko dla mnie:)

Raduje mnie jeszcze inna skromne "zjawisko".
Przybywa mi czytelników bloga.
Wiem, że nie jest ich jeszcze dużo. Ale cieszy mnie każda osoba i każdy komentarz i ślad jaki zostawiacie.
Bardzo Wam za to dziękuję.

Postanowiłam, że jak będzie Was 200 osób - zrobię małe rozdanie.
Kosmetyczne ale nie tylko:)

Zaraz zabieram się za przygotowanie prostego włoskiego obiadu.
Pójdą w ruch zakupy przywiezione z Toskanii.


Czeka mnie jeszcze małe sprzątanie w garderobie...ale nie wiem czy nie przełożę tego na jutro:)

Wieczorem na twarz pójdzie na bank spirulina ze Zrób Sobie Krem.
Potem maska czekoladowa - prezent z Niemiec od Agi - 82Inez.





Na włosy na noc olejek Sesa o jakim pisałam tu >>, a wcześniej kąpiel z dodatkiem ulubionego olejku naturalnego pomarańczowo-cynamonowego.


Na stopy i dłonie masło shea.
Świeczka z Yankee Candle - lewendowo-waniliowa.


 
Lampka wina i lektura książki "Potęga podświadomości" Joseph'a Murphy. Do jakiej co jakiś czas wracam.




Napiszcie koniecznie jak Wy spędzanie tą sobotę?
Leniwie, pracowicie?


A i może coś mi doradzicie?
Poszukuje kilku rzeczy i może mnie nakierujecie?

Marzy mi się miętowa marynarka/żakiet.
Niestety te jakie widziałam do tej pory są - jak mówi moja mama "jak psu z gardła":)
Materiał kiepski, skrojone fatalnie.
Inne niesamowicie drogie. Nie chcę wydawać kroci na marynarkę o kolorze w jakim raczej nie będę chodzić w koło czy cały rok i jaki nie do wszystkiego pasuje.
Może gdzieś widzieliście fajne w tym odcieniu?

Druga sprawa.
Chcę kupić tubę na pędzle.
Coś w stylu takiej jaką ma Sigma.
Byłaby ta od nich ok ale...kosztuje 20$ i prawie 15$ przesyłka. No ludzie!

Wszelkie sugestie i rady w tych tematach mile widziane.

Pozdrawiam Was serdecznie wszystkich i każdego z osobna:)
Magda