czwartek, 29 listopada 2012

KEEP CALM and CARRY ON. Dokładnie tak! Misz masz zakupowy i prezentowy.

Taka tam spontaniczna zbieranina zakupów i prezentu z ostatnich dni.

Zacznę od miłego podarunku otrzymanego wczoraj. Bardzo mi się podoba. Cudny kubek z super przesłaniem z obu stron.
Do tego czerwona puszka. Dziś piłam z niego poranną kawę i tekst wypalony na kubku dał mi przysłowiowego kopa na cały dzień:)



W poniedziałek skusiłam się jeszcze na jedną rzecz z Rossmanna, korzystając z promocji 40% rabatu na kolorówkę.
Padło na pomadkę Rimmel Kate Moss o numerze 16. Cena po rabacie: 11,39 PLN.


Chciałam jeszcze kupić podkład Max Factor 3 w 1. Słyszałam bowiem same w pozytywy na jego temat. Niestety nie był dostępny tam gdzie kupowałam szminkę. Wszystkie się wyprzedały. Miła Pani powiedziała, że planowana jest dostawa na drugi dzień rano, że jeśli chce może mi go odłożyć. Wybrałam zatem kolor, ale kiedy pojechałam po pracy odebrać, niestety Pani powiedziała, że przyszły same dwa ostatnie ciemne odcienie. Odłożyła mi na wszelkie wypadek oba, ale żaden nie był dla mnie dobry. Mimo to obsługa w tej drogerii mnie mile zaskoczyła.

Po drodze miałam jeszcze 4 inne Rossmanny przez 2 dni, ale we wszystkich podkład totalnie zniknął z szafy. Chyba naprawdę musi być dobry:) Nie płaczę za bardzo, ponieważ podkłady mam w zapasie, ale jakoś tak miałam na niego chętkę. Założyłam sobie, że w normalnej cenie go nie kupię. Zatem może innym razem.

Około 2 tyg. temu w Reserved dzięki promocji 25% rabatu na wszystko, kupiłam zgrabną małą torebkę wyjściową. Za wiele to ona nie pomieści, nawet mój codzienny portfel jest prawie dwa razy większy:) Jednak na wyjścia imprezowe czy do teatru jest ok. Koszt to 52,49 PLN.



Cała czarna i super. Wszystkie tego typu bowiem jakie szukałam miały różne kolorowe lub też srebrne/złote dodatki, a ja chciałam taką uniwersalną, pasującą do różnych stylizacji, bez względu na to jaką założę biżuterię czy strój.

Dwa dni temu natomiast zdecydowałam się na zakup w całości skórzanych butów w Bata.

 

 Tak jak pisałam dziś na FB, wszyscy aktualnie kupują kozaki z ciepłym futerkiem, a ja jak zwykle na odwrót:) Cena: 299 PLN.


W H&M zrobiłam zapas skarpetek. W paku było 5 szt. - 24,90 PLN. Nie martwcie się nie będę nosić ich do tych butów:)
Skarpety w tym sklepie często kupuje na dziale dziecięcym, te także:)



Dziś natomiast przyszedł do mnie kurier z paczką-zamówieniem z Empiku. Skorzystałam z Cyber Monday i kupiłam kilka rzeczy w bardzo atrakcyjnej cenie, przecenionych nawet o 70%. Dostawa była gratis.


 Zestaw 11 płyt Smooth Jazz Cafe - pięknie zapakowany. Cena po rabacie 92,99 PLN.
Trzy płyty: Kasia Nosowska "Sushi", Janusz Radek "Dziwny Ten Świat - opowieść Niemenem" - koncert live, Janusz Radek "Gdzieś po między" (zestaw CD i DVD).
Ostatnia z wymienionych to jakieś nieporozumienie dla mnie. Dobrze, że dałam za nią 9,90 PLN ale to i tak najgłupiej wydane moje 9,90 PLN w tej dziesięciolatce:)Za pozostałe płyty także zapłaciłam tak samo.


 Nie obyło się bez książek. Tym razem skromnie. Jedna kucharska "Włoskie dania makaronowe" Gino D'Acampo
(20,95 PLN)
. Druga to "Córka Generała" DeMille Nelson (17,45 PLN). Ją kupiłam głównie dla mojego taty, ale ja oczywiście też przeczytam.

 Sprawiliście sobie coś samemu ostatnio na prezent?
Pozdrawiam!
Magda 

środa, 28 listopada 2012

Suszarka obrotowa Rowenta CF9250 + kupon 50 PLN do Sephora. Prezenty 2w1:)

Myślałam o niej długo, aż w końcu zdecydowałam się i sprawiłam sobie prezent.
Bohaterem dzisiejszego posta będzie suszarka obrotowa do włosów Rowenta model CF9250.

Mam ją zbyt krótko by przedstawić teraz recenzję, ale z całą pewnością jak tylko dłużej się z nią zaprzyjaźnię (lub nie), zamieszczę na blogu opinię.


Moc 1000 W.
Powłoka turmalinowa emituje jony ujemne zmniejszające elektryczność statyczną i uszkodzenia włosów, dzięki czemu włosy wyglądają na zdrowsze i bardziej błyszczące.


Posiada 2 szczotki o średnicy 3 i 5 cm.


Za pomocą dużego przycisku uruchamiamy obrót szczotki w prawo lub w lewo. Dzięki temu swobodnie możemy modelować włosy zarówno z przodu jak i z tyłu głowy i po bokach. Włosy nie wkręcają się i nie plączą.



Ma 3 stopnie regulowania temperatury. W tym jedna to nawiew zimny.
Prędkość obrotu można regulować poprzez 2 poziomy.


Oczywiście jest też obrotowy kabel.


Włosie szczotek jest miękkie ale jednocześnie sprężyste. Każda ze szczotek ma plastikową obwolutę. Zabezpieczenie chroniące włos szczotki przed uszkodzeniami, kiedy suszarkę czy szczotki kładziemy na podłoże.


Jest bardzo estetycznie i solidnie wykonana. Kolor: biało-srebrny.
Łatwo też się ją trzyma. Rękojeść jest specjalnie wyprofilowana do dłoni.



Zastanawiałam się także nad bliźniaczym modelem z Philips. Posiada w zasadzie te same funkcje i swego czasu miał dużą kampanię promocyjną na blogach i YT.
W kilku sklepach jakich sprawdzałam Philips był jednak nieco droższy. Poza tym moja fryzjerka oraz sprzedawcy z sklepach polecali bardziej Rowentę, jako markę specjalizującą się w sprzęcie fryzjerskim. Powiedzieli mi także, że na Philips mieli już kilkanaście reklamacji, a na Rowentę jeszcze nie. Wybrałam zatem ten model. Poza tym dodatkowym argumentem za był też fakt, że jest lekko lżejszy i ma lepiej wyprofilowaną rączkę. Łatwiej zwyczajnie się trzyma. Oczywiście wg mnie i po moich testach w sklepie.

Suszarka ma 24 m-ce gwarancji.

Miłym zaskoczeniem o jakim nie wiedziałam była informacja, że dodatkowo przy zakupie dostaje bon 50 PLN na zakupy w Sephora. Dopiero odbierając gwarancje w kasie Pan wręczył mi właśnie taką ulotkę promocyjną.


Akcja promocyjna trwa do 18.12.12.
Nie dotyczy tylko tego sprzętu. Obejmuje 12 innych produktów Rowenta jak suszarki, prostownice czy depilatory. Wszystkie informacje znajdziecie na stronie www.rowentapromocja.pl.


Kuponu do Sephora nie dostajemy od ręki. Musimy zarejestrować się na wyżej podanej stronie, wysłać skan/zdjęcie paragonu i po weryfikacji bon jest nam wysyłany na adres domowy kurierem. Ma postać karty upominkowej. Ważność 12 m-cy.



Jak na razie suszarki użyłam 3 razy i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Ułożenie fryzury poszło mi szybko i sprawnie. Co u mnie jest dość niespotykane, ponieważ modelowanie włosów to nie jest moja ulubiona czynność i zwykle brakuje mi do tego cierpliwości i talentu pewnie też...
Dodam jeszcze, że znajomi widząc mnie po, myśleli że wyszłam właśnie od fryzjera.

Nie kupiłam jej po to by każdego dnia suszyć w ten sposób włosy. U mnie to totalnie odpada, gdyż preferuje suszenie bez suszarki, a poza tym perfekcyjne ranne układanie włosów jest dla mnie hardkcorem:) Lubię zresztą swoją naturalną burzę włosów:)

Od czasu do czasu jednak, na jakieś wyjścia - czemu nie. Z drugiej strony kobieta zmienną jest i może polubimy się także na co dzień...Któż to wie.

Za jakiś czas zrobię jej dokładną recenzję i dam znać czy warta była zakupu.
Taki sprzęt moim zdaniem wymaga jednak czasu w używaniu, by wydać o nim rzetelną opinię.

Modelujecie co dzień włosy? Lubicie takie gadżety czy to nie dla Was?
Buźka!
Magda


poniedziałek, 26 listopada 2012

Perfecta Spa Solny peeling do ciała. Wyszczuplający. Czarna porzeczka+Kofeina. Recenzja.


Otrzymałam go jako prezent na zlocie blogerek kilka miesięcy temu. Długi czas stał i czekał na swoją kolej, aż w końcu się za niego zabrałam.



Jest to peeling solny o pojemności 225 ml. Kosztuje chyba mniej więcej 17-18 PLN.
Wg producenta ma działać wyszczuplająco, antycellulitowo, wygładzająco i złuszczająco.

Zapach
Bardzo ładnie pachnie porzeczkami, choć woń jest leciutko podszyta chemią. Zapach jest intensywny i całkiem przyjemny. Rzeczywiście relaksuje w czasie jego używania. Nawet go polubiłam. Po zmyciu jednak nie utrzymuje się długo. Raptem kilka minut.

Konsystencja
To taka galaretka z drobinkami. Bardzo gęsta i zbita. Pod wpływem jednak wody rozpuszcza się. Przypomina bardzo zmielone czarne porzeczki, trochę jak dżem:)



Jak ma działać?

 


Skład:
Paraffinum Liquidum, Sodium Chloride, Silica, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Ribes Nigrum Fruit, Parfum, Coffea Arabica Seed Extract, Caffeine, Sodium Propylparaben, D-Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citral, CI 14720, Ci 42090.

Moja opinia

Nie przepadam za solnymi peelingami. Zdecydowanie wolę cukrowe. Nie mogę powiedzieć, że to zły produkt, ale też specjalnie mnie nie zachwycił. Powiedziałabym, że taki średniak. Choć głównie pewnie dlatego mam takie zdanie, że cukrowe kosmetyki tego typu są dla mnie lepsze.

Złuszcza całkiem ok i wygładza także. Jeśli lubicie mocne tarcie, to nie będzie dla Was on wystarczający, ale też nie można powiedzieć, że to peeling delikatny. Pod tym względem dla mnie jest akurat.
Działanie na cellulit czy wyszczuplanie od razu można sobie wsadzić między bajki. Każdy peeling wykonywany regularnie pomaga walczyć z tymi problemami, ale z całą pewnością jest to tylko dodatek do diety czy sportu.



Poprawienia elastyczności nie zauważyłam i także średnio wierzę w takie obietnice. Nie łagodzi też podrażnień. Ja nawet czułam po nim nieprzyjemne mrowienie, szczypanie skóry, ale u mnie to chyba wynika właśnie z działania soli. Moja skóra jej nie lubi. Sól jest zbyt drażniąca dla mnie. Jestem zbyt płytko unaczyniona i mam skórę jak bibuła. Nieprzyjemne uczucie jednak dość szybko mija.
Zapach rzeczywiście jest relaksujący i dodaje energii, lecz nie jest do końca ta woń jest naturalna.

Wadą jest to, że za każdym razem masa produktu przy aplikacji lądowała mi w prysznicu czy wannie. Nie przyczepia się do skóry ale grudkami z niej spada, a przez to się marnuje i ciężko nim wykonać skuteczny masaż. Denerwują mnie takie scruby.

Opakowanie tradycyjne, łatwo wydobyć wszystko do ostatniej "kropli". Zabezpieczone jest z wierzchu sreberkiem. Dodatkowo przyjemny dla oka mocno różowy-landrynkowy kolor:)

Plus za to, że po jego zastosowaniu skóra jest przyjemnie wygładzona i nie trzeba nawet stosować balsamu czy masła, ponieważ zostaje na niej całkiem przyjemny film, nie tłusty, nie lepiący, taki w sam raz. Zdaje sobie jednak sprawę, że to głównie przez parafinę w składzie. Choć ja nie demonizuje tego składnika i nie jestem jego zaciekłym wrogiem:)

Wydajność - średnia. Znam mniej wydajne, ale przez to, że produkt nie trzyma się dobrze skóry, marnuje się go więcej.

Podsumowując to średni produkt. Z drugiej jednak strony robi to co powinien, złuszcza i wygładza. Nie wiem sama do końca dlaczego, ale nie polubiłam się z nim na tyle by sama go kupić. Dostałam więc nie marudzę za bardzo, ale jednak peelingi cukrowe są moimi faworytami. Zresztą mam z Perfecta obecnie ich scrub na bazie cukru, więc recenzja także będzie za jakiś czas. Jednak już teraz mogę szepnąć, że cukrowy bardziej przypadł mi do gustu.

Jeśli lubicie peelingi solne to nie mając jakiś wygórowanych wymagań możecie być zadowoleni. Ja jednak jakoś specjalnie go polecać nie będę. Oczywiście za nic nie pobija mojego faworyta z Pat&Rub, ale to oczywiście zupełnie inna liga.

Używałyście? Znacie? Może macie inną opinię na temat tego peelingu z Perfecty?

Pięknego tygodnia!
Magda

niedziela, 25 listopada 2012

O kinie. "By zostać oszukanym...".

Dlaczego chodzimy do kina? Od lat zawsze tak samo odpowiadam na to pytanie: "By zostać oszukanym".

Gdy ktoś mnie pyta jaki jest mój ulubiony film, to zawsze myślę - Ludzie co za durne pytanie!:) To tak jakby wybrać czy wolę ukochanego śledzia z cebulką czy pomidorową czy jednak ciasto marchewkowe.



Nie mam stałej listy ukochanych filmów. Na różnych etapach mojego życia jest ona zmienna.
Jedne obrazy filmowe cenię za grę aktorką, inne za scenariusz, kolejne za sztukę operatorską. Najbardziej kocham filmy jakie łączą to wszystko na raz. 
Dla mnie w kinie ważny jest oczywiście dialog, muzyka, interpretacja, ale nie po to wymyślono kinematograf. Kino stworzono dla obrazu i od zawsze to w nim mnie przyciąga. Sposób pokazania przez operatora problemu, bohaterów, krajobrazu, idei, morału itd....

Od lat w świecie filmu nie widzę kandydata na arcydzieło. Mam wrażenie, że nie tworzy się już wielkich dzieł. Co nie znaczy, że nie powstają bardzo dobre produkcje.

Dziś siadłam w fotelu i postanowiłam spontanicznie w notesie zapisać tytuły 10 filmów jakie pierwsze przyjdą mi do głowy. Filmów jakie uwielbiam, polecam, cenię i jakie obejrzałam po kilka razy. To lista z tu i teraz. Jutro pewnie byłaby już lekko inna, choć niektóre pozycje nigdy się nie zmienią:)

Co jakiś czas na blogu będę prezentować Wam kolejne obrazy filmowe, jakie moim zdaniem warto zobaczyć. 
Nie sugerujcie się do końca kolejnością, ona nie wartościuje podanych przeze mnie tytułów. Patrz wspomniany wyżej wybór między śledziem a ciastem z marchewki:)

1. "Ojciec Chrzestny"
Szczególnie oczywiście część pierwsza, jednak kolejne są także znakomite.
Dla mnie to filmowe arcydzieło pod wieloma względami. Mało kto z filmowców osiągnął taki poziom kina jak widzimy w tym obrazie. A ta muzyka? Kto jej nie zna? Nie wiem ile razy obejrzałam ten film. Po 20 przestałam liczyć:)


2. "Czas Apokalipsy".
Dla wielu niezwykle nużący, dla mnie to niesamowite przedstawienie obrazu wojny i psychiki człowieka w nią uwikłanej.
Do tego znakomite operatorstwo!

3. "Dziecko Rosemery".
Podobno to jest horror. Ja w ogóle nie oglądam horrorów. Nie dlatego, że się boję, ja totalnie tych filmów nie rozumiem i mnie nudzą. Ale "Dziecko..." nigdy bym horrorem nie nazwała.
Obejrzałam ten film pierwszy raz jako chyba 10-latka. Za wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie. Jeśli macie dzieci, nigdy nie puszczajcie im tego filmu zanim nie zostaną przynajmniej nastolatkami!
O tym dziele napisano tysiące stron A4. Bardzo trudne kino, ale zrobione z wielkim kunsztem. Polański osiągnął w nim szczyty światowej reżyserii i do dziś praktycznie nie zostały mu one odebrane.

4. "Adwokat Diabła"
Ależ ten film w sposób doskonały manipuluje widzem! Nie wiem czy od jego czasu obejrzałam obraz z równie zaskakującym zakończeniem. Raczej nie. Oczywiście na uwagę zasługuje także wybitna rola Al Pacino.

5. "Zapach kobiety"
Nie znam osoby jaka nie pokochałaby tego filmu. Scena z tańczącym tango Al Pacino przeszła do kultowych w historii kina. Zagrać w ten sposób to jest to prawdziwe mistrzostwo. Uwielbiam ten film za pomysł, barwy, klimat...za wszystko.

6. "Requiem dla snu"
Dziś na FB dodałam krótki wpis ja jego temat. W sumie to on zainspirował mnie do niniejszego postu. Zacytuje ponownie słowa z magazynu "Sight & Sound" z jakimi zgadzam się w pełni: "Po obejrzeniu tego filmu nie będziesz tą samą osobą".
Zwala z nóg, siedzisz w kinie po projekcji i nie możesz się ruszyć. Mnie po jego pierwszym obejrzeniu, bolały wszystkie wnętrzności i przez kilka dni byłam wręcz chora. Niesamowity poziom budowania napięcia, także przez genialną muzykę.


7. "Przesłuchanie"
Coś z naszego podwórka. Legendarny. Wybitna kreacja Krystyny Jandy. Obejrzałam ten film i od tamtej pory do dziś jestem urzeczona tą kobietą. Dla mnie to "lektura obowiązkowa" każdego Polaka. Obraz przerażający, dosłowny, niezwykle sugestywny.

8. "Nad Niemnem"
Zaskoczyłam Was? Naprawdę lubię ten film. Za jego klimat, za tą historię miłosną, za patos, za te krajobrazy. Zawsze marzyłam by mieć taki dworek z gankiem i okrągłym kwietnikiem przed:) Nigdy na tym filmie się nie nudziłam. Teksty z niego znam na pamięć:)

9. "Informator"
Świetny temat, znakomicie ujęty i na czasie. Rzadko w kinie spotyka się tak świetny duet dwóch charyzmatycznych aktorów jak tu: Al Pacino i Russell Crowe. Morał filmu niezwykle prawdziwy i niestety smutny: "W dzisiejszym świecie konsumpcji prawda wcale nie wygrywa".

10. "Apollo 13"
Zupełnie inne kino niż wymienione wcześniej pozycje.
Przez wiele lat wszystkich znajomych katowałam tym filmem. Jak ktoś do nas przychodził i mieliśmy coś oglądać, notorycznie proponowałam "Apollo 13":) Miałam jakąś wielką fazę na ten film. Do tego stopnia, że zaczęto mnie nazywać Apollo 13:)
Lubię jak Tom Hanks ogląda z żoną niebo. Jak mówi na koniec do towarzyszy "Panowie, lot z Wami to był dla mnie zaszczyt". Albo ten słynny tekst "Houston, mamy problem". Lubię jak Ed Harris zakłada tą cudną kamizelkę i to jego zdecydowanie i pewność siebie, a jednocześnie wielki stres widoczny w ruchach żuchwy.
Zawsze się denerwuje jak wchodzą w atmosferę, a przecież wiem, że im się uda bo widziałam to mase razy, a poza tym ta historia oparta jest na faktach. Mimo to stale przeżywam ją tak samo:)


Jeśli jesteście ciekawi kontynuacji mojej listy ukochanych filmów, dajcie znać czy Was to interesuje?
Z przyjemnością poznam też Wasze ulubione obrazy filmowe.

Dobrej nocy!
Magda

sobota, 24 listopada 2012

Uległam. 40% rabatu na kolorówkę w Rossmann.

Poszłam tylko zobaczyć inne kolory pomadki Kate Moss, ponieważ jedną mam i zakochałam się. Niestety w dwóch Rossmannach koło mnie w ogóle w szafach Rimmel'a nie ma tych szminek:(

Wstąpiłam zatem po jedną rzecz a wyszłam z...? Sześcioma. O losie!!!
5 rzeczy ze znanej już chyba wszystkim 40% promocji na kolorówkę jaka trwa do 28.11.12, jedna - bez rabatu.


Puder Rimmel Match Perfection w kolorze 103 True Ivory. Cena: 18,59 PLN/8,5 g.
Mam korektor z tej serii i podkład i jestem zadowolona. Ten puder chodził za mną od sporego czasu, ale powiedziałam sobie, że kupię go tylko wtedy jak będzie w promocji. Akurat też dziś rano do cna wykończyłam ukochany puder z Maca, więc jak znalazł.


Pomadka L'Oreal ROUGE CARESSE w numerze 301 Dating Coral. Cena: 26,99 PLN.

 

Pomadka Maybelline Color Senstational 160 Cosmo Pink. Cena: 16,89 PLN.



Tu swatche tych 2 pomadek, choć zdjęcia przyznam nie do końca oddają rzeczywiste kolory:(
Dziś aparat i światło za nic nie chciały ze mną współpracować. Wydają się bardzo podobne, jednak wcale tak nie jest.
Są żywsze.




W ogóle to mam wrażenie, że ja w koło kupuje pomadki o bardzo zbliżonych jak nie takich samych odcieniach:) Oczywiście dopiero w domu to stwierdzam:) W sklepie zawsze mi się wydaje, że właśnie ta jest bardziej w "beżyk" niż ta ostatnia, a ta kolejna bardziej w róż, a ta trzecia daje inną poświatę czyli jest jednak bardzo inna:)...itd...Jak nie świeczkowe uzależnienie to choroba szminkowa...echhhh:) Powidzcie proszę, że też tak macie...


Tusz Wibo Extreme Lashes Volume Mascara - pogrubiająca.

Mam zieloną tej marki i bardzo lubię za efekt jaki daje, ale u mnie cały dzień niestety nie jest w stanie ona przetrwać. Po jakimś czasie się osypuje i to mnie mocno denerwuje, choć znalazłam na nią pewien sposób.
Czytałam, że ta różowa podobno tego nie robi. Zobaczymy. Kosztowała 5,49 PLN, więc jak się nie sprawdzi, to nie będę płakać. Albo oddam mamie, dla której każdy tusz jest super byleby był czarny:)
Na razie nie otwieram jej, bo wykańczam inny.



Kolejna mascara to Maybelline Volum Express Curver Brush. Ma pogrubiać i podkręcać. Od chyba 2 lat słyszę zewsząd zachwyty nad tym tuszem, ale jak do tej pory nigdy jakoś nie miałam okazji jej kupić. Założyłam sobie, że nie jest to mój must have, ale jak kiedyś będzie w promocji to wezmę i sprawdzę czy taka dobra. Nigdy na żaden rabat dla niej nie trafiałam, aż do dziś. Cena to 12,89 PLN/10 ml. Także musi poczekać na odkręcenie jej.


Ostatni rzecz to szczoteczka do rzęs For Your Beauty. Konkretnie to u mnie będzie do brwi. Nie była w promocji i kosztowała 5,49 PLN. Ostatnia mi się złamała, a służyła mi chyba z 10 lat, musiałam kupić nową. Takie gadżety nigdy nie kupuje z wyższej półki, gdyż nie widzę sensu.


To co jeszcze mogę polecić z szaf w Rossmann:
- Maybelline - Dream Mousse Blush, róże w musie w słoiczkach, mam dwa kolory kupione kilka miesięcy temu i jestem w nich zakochana

- Maybelline - pomadki z serii Hydra Extreme - w czerwonych opakowaniach i wybrane w brązowych, także mam 2 kolory i są super nawilżające, a przy tym świetnie napigmentowane; polecała je również na swoim blogu i kanale YT Kasia - MakijazeKasiD

- Astor - błyszczyki Liquid Care w takich "kwadratowych" opakowaniach - znakomite, mam 2 szt. i polecam je bardzo

- Wibo - zielony tusz do rzęs, tani a wydłuża i rozdziela rzęsy znakomicie jak wysokopółkowa mascara, efekt piękny; jedynie pod koniec dnia się osypuje, ale jak nakładam na serum do rzęs z Eveline trzyma się ok; niektórzy mówią nawet, że u nich nie rozmazuje się wcale, pewnie zależy od osoby...

- Wibo - pomadki nawilżające, takie granatowe, mam 3 i szczególnie polecam kolor 06, piękny; bardzo kremowe i mają cudne kolory; za tą cenę są moim zdaniem super, jedynie tandetne jest opakowanie

Rimmel - w zasadzie każde ich pomadki są bardzo dobre, mam ich sporo i każde lubię; ostatnio jak wspomniałam na wstępie jestem zakochana szczególnie w pięknej różowej pomadce z czerwonej serii Kate Moss - 102, jaką dostałam w prezencie na zlocie warszawskich blogerek

Rimmel - podkład i korektor z serii Match Perfection - bardzo dobre produkty, korektor pięknie rozświetla okolice pod oczami, podkład - doczekał się masy pozytywnych recenzji na blogach, ja także jestem za

L'Oreal - puder prasowany True Match; miałam go kiedyś, świetnie matowi, choć chyba teraz zmieniono opakowanie i nie wiem czy zawartość jest nadal ta sama

L'Oreal - pomadki Colour Riche w złotych opakowaniach, tu wybór kolorów jest ogromny, choć nie wiem czy aktualnie pełen w Rossmannach; mam ich kilka i cenię od lat

Pewnie o czymś zapomniałam, ale to akurat na teraz przyszło mi do głowy.

Chętnie poczytam co Wy upolowałyście?

Magda