piątek, 23 października 2015

Tisane Balsam o ust. Najlepszy produkt do ust od kilkunastu lat! KWC. Recenzja.


Nie znam lepszego kosmetyku do ust. Uwielbiam poznawać nowości, sprawdzać co nowego pojawiło się na rynku, testować odkrycia. Przeszłam długą drogę z różnymi balsamami, sztyftami, kremami, pomadkami itp., a Tisane nadal pozostaje na pierwszym miejscu i jest nie do pobicia.

Pierwszy słoiczek kupiłam ponad 12 lat temu. Wracam do Tisane stale. Zużyłam kilka opakowań i nigdy mnie nie zawiódł. 


Dlaczego uważam go za nr 1?

Mocno nawilża i skutecznie natłuszcza usta. W mgnieniu oka stają się miękkie, aksamitne, gładkie. Nie tylko pokrywa je ochronną warstwą, ale wnika głębiej i świetnie regeneruje. Uwielbiam efekt jaki daje! 
Przy regularnym stosowaiu możemy zapomnieć o suchych skórkach, spierzchnięciach, wszelkim dyskomforcie. Nawet podczas wielkich mrozów, silnego wiatru czy ogromnego upału.
Jeśli zapominamy o smarowaniu ust i już mamy z nimi problem, Tisane błyskawicznie doprowadzi je do ładu. Wystarczy jedna/dwie noce z tym kosmetykiem i rano budzimy się z pozbawionym szorstkości naskórkiem. 

Wiele razy uratował mi życie. Przez ostatnie lata praktycznie nigdy nie wychodzę z domu bez ochrony na ustach, ale wcześniej nie miałam takiego zwyczaju. Szczególnie zimą, w górach na nartach czy też latem w upale i wietrze na żaglach moje usta nie były w najlepszej kondycji. Tisane zawsze błyskawicznie je koił. Jest jak plaster miodu, łagodzi jak idealny kompres. Pomaga w gojeniu opryszczki, która mnie czasem nawiedza.

Spełnia znakomicie funkcję ochronną. Regeneruje, kiedy już pojawi się problem. Zapobiega wysuszeniu. Nie znam kosmetyku do ust, który tak pięknie by się rozprowadzał, a jednocześnie cudownie pachniał i smakował. Zero grudek, nieprzyjemnej warstwy, lepkości itp. Konsystencja to marzenie. Nic się nie wylewa poza obręb ust. Aplikacja łatwa i bezproblemowa. Powiecie: słoiczek, palec, mało higienicznie. Być może. Ale jeśli myjemy często ręcę albo używamy Tisane tylko w domu, to umówmy się raczej nas to nie zabije:) Spędzając na zakupach w Centrum Handlowym kilka godzin więcej na naszych ustach osiada zarazków niż podczas nakładania balsamu dłonią.  Bardziej pedantyczne osoby mogą stosować go tylko na noc i również dostrzegą dużą różnicę.


Cenię Tisane za to, że działa długo. Dwa, czasem jedno naniesienie w ciągu dnia i mam spokój. Nie muszę w koło powielać "maziania". Na noc - niezbędnik. Do tego jest bardzo wydajny. Starcza na kilka m-cy. Polecam zarówno w gorące jak i zimne dni.

Balsam ma niesamowicie pyszny zapach i smak. Wanilia, miod, budyń. Nic nie jest tu przesadzone. Ta woń nigdy mi się nie nudzi. Wprowadza w nastrój spokoju, takiej domowej atmosfery, błogości. Ciepły i przyjemny. Nie za słodki i nie mdlący. 

Spokojnie można stosować go pod kolorowe pomadki. Sam również ładnie nabłyszcza. Usta są świeże, ponętne, zdrowe.

Dla mnie to kosmetyk wyjątkowy. Mam nadzieję, że będą go sprzedawać do mojej śmierci:) Świetna jakość za nieduże pieniądze. Polska marka, która zdecydowanie powinna promować to cudo w innych krajach. Stosowałam dużo droższe zagraniczne produkty tego typu i nie były nawet w połowie tak doskonałe. Np. osławiony balsam Nuxe, okazał się u mnie totalną porażką. Przy nim Tisane to jak Himalaje do Żuław Wiślanych.


Kosmetyk kiedyś był ciężko dostępny. Aktualnie możecie dostać go w praktycznie każdej aptece. Warto sprawdzić też sklepy zielarskie. Ja często go widzę w Aptece Ziko oraz w Super Pharm. Mały plastikowy słoiczek zapakowany jest w blister lub kartonik. Koszt to około 7-8 PLN/4,7 g. Tisane kupicie także w sklepie online producenta Herba Studio.

Wypuszczono jakiś czas temu wersję "pomadkową" balsamu. Miałam w ubiegłe lato, ale w torebce nie przetrwała wysokich temperatur. Sztyft rozpuścił się na amen. Wydaje mi się, że wersja tradycyjna jest jednak lepsza w działaniu. Aktualnie mam drugi egzemplarz i dam mu szansę ponownie.

Znacie ten kultowy kosmetyk? Lubicie tak jak ja? Czy może cenicie coś wyżej? Podzielce się opinią.

Pozdrawiam! 

wtorek, 20 października 2015

Prestige Cosmetics Hyaluronic Repair Złote Hialuronowe płatki pod oczy. Recenzja.

Po tego typu płatki sięgam od kilku lat. Nie oczekuję od nich cudów. Głównie ukojenia, nawilżenia, zdjęcia zmęczenia z okolic oczu, rozjaśnienia i napięcia skóry. Czy hialuronowe płatki Prestige Cosmetics spełniły moje oczekiwania?


Na początek kilka słów od producenta
Hydrożelowe płatki pod oczy z mikrocząsteczkami złota idealne dla delikatnej skóry pod oczami. Działają intensywniej od kremów pod oczy – ich działanie można porównać do właściwości maseczki do twarzy. W zależności od składników aktywnych intensywnie nawilżają, odżywiają, napinają skórę i rozprasowują zmarszczki oraz likwidują opuchnięcia. Zawierają kolagen morski, kwas hialuronowy, 24k złoto i roślinne wyciągi.

Płatki pod oczy PRESTIGE możesz stosować na 2 sposoby:

  • błyskawiczny zabieg nawilżająco-ujędrniający przed wielkim wyjściem
  • jako kuracja nawilżająca lub odmładzająca – stosuj je 1-2 x w tygodniu przez miesiącu. 
    Wyprofilowany, półokrągły kształt płatków jest wyjątkowo wygodny w użyciu i sprawia, że idealnie przylegają one do skóry pod oczami. Wykonane są ze specjalnego  hydrożelu zanurzonego w wysokoskoncentrowanym serum.

Widoczne efekty już po 30 minutach. 
  • działają przeciwzmarszczkowo i regenerująco
  • przenikają do głębszych warstw skóry, 
  • poprawiają jej napięcie i nawilżenie 
  • odżywiają skórę, 
  • spłycają zmarszczki, 
  • opóźniają procesy powstawania nowych niedoskonałości
  • redukują opuchliznę 
  • rozjaśniają cienie pod oczami
  • mikrocząsteczki złota rozświetlają skórę oraz wzmacniają jej strukturę.

Co o nich sądzę?
Polubiłam. Bardzo łatwo się aplikują i dobrze przylegają do skóry. Nie spadają, nie rolują się. Są dobrze nasączone i szczelnie zamknięte. Starczają na jedną aplikację.

Pięknie zdejmują zmęczenie z okolic oczu. Świetnie nawilżają i w widoczny sposób rozświetlają skórę. Mają działanie kojące i odżwycze. Od razu oczy wyglądają lepiej, zdrowiej. Cała twarz zyskuje inną jakość. Idealne po nieprzespanej nocy, ciężkim dniu, przed ważnym wyjściem. Budzą do życia, rozjaśniają cienie i zdejmują opuchliznę. Pięknie wygładzają naskórek. Staje się cudownie gładki i super napięty. Zmarszczki dzięki temu stają się mniej widoczne i makijaż wygląda lepiej. Trzeba jedak zaznaczyć, że nie jest to efekt trwały. Mam mocne wątpliwości, czy nawet przy regularnym stosowaniu znacząco mogą wpływać na trwałą kondycję skóry. Nie stosowałam ich jednak regularnie co tydzień, zatem tu wypowiedzieć się nie mogę.


Pomocne po długim siedzeniu przed komputerem, pracy w nocy lub męczącej jeździe autem w ciemności. Znakomite dla osób sporo przebywających w klimatyzowanych pomieszczeniach, co sprzyja wysuszeniu skóry. Polecam przed aplikacją włożyć do lodówki. Jeszcze lepsze wówczas dadzą efekty.

Dają widoczny efekt i są godne polecenia. Szczególnie, że to produkt polski i powszechnie dostępny. Za cenę 6-7 PLN/szt. znajdziecie go m.in. w: RossmannHebeSuper Pharm, Natura. Kupicie go także w sklepie internetowym producenta Świt Pharma
  

Marka w ofercie ma dodatkowo Active Lifting Kolagenowe płatki pod oczy. Tych jeszcze nie miałam okazji testować, ale pewnie się skuszę. 
                      


Z serii Prestige używałam również serum, które prezentowałam jakiś czas temu <KLIK>. Wypadło naprawdę dobrze. Zapraszam do lektury recenzji

Lubicie tego typu płatki. Stosujecie? Jakie polecacie najbardziej?

wtorek, 13 października 2015

Denko z ostatnich miesięcy. Część II: Hity i kosmetyki, które polubiłam.

Kilka dni temu było denko przeciętniaków i rozczarowań. Dziś druga część z produktami jakie polecam i cenię.


1. Najel Aleppo Liquid Soap Mydło Aleppo w płynie.
Oliwkowo-laurowe czarne mydło w płynie. Kupiłam w sklepie triny.pl na tygodniowy urlop w lipcu. Postanowiłam zabrać jeden produkt do mycia twarzy, ciała i włosów. Okazał się znakomity. Miałam już kiedyś tego typu mydło w kostce i bardzo sobie chwaliłam, Teraz wybrałam taką formę ze względu na praktyczność podczas wyjazdu. Świetnie myje. Nie wysusza. Jest kosmetykiem naturalnym i odpowiednim dla najbardziej wrażliwej skóry. Nie pachnie jakoś wybitnie, ale dla mnie ta woń jest w porządku. Świetnie zmywa twarz, ale trzeba uważać by nie dostał się do oczu, gdyż wtedy szczypanie murowane. Traktowałam go także jako szampon. Oczyszcza skórę głowy rewelacyjnie. Włosy mniej się przetłuszczają, są puszyste i lśniące. Minusem jest słabe rozczesywanie. Odżywka niezbędna. Jedna butla zastąpiła mi trzy inne i to było udane rozwiązanie. Z całą pewnością kupię ponownie.

2. Nivea Double Effect Shower&Shave Żel pod prysznic ułatwiający golenie.
Stosuje od lat. Najlepszy produkt do golenia pod prysznicem. Uwielbiam go za wszystko. Konsystencję, cudowny zapach, nawilżenie, wydajność. Niestety od długiego czasu w Polsce już niedostępny. Jak tylko mogę kupuję za granicą. Osobny post na jego temat znajdziecie tu <KLIK>.

3. Alverde Dusch-Peeling Zitrone Rosmarin. Myjący peeling o zapachu cytryny i rozmarynu.
Tęsknię za tym kosmetykiem. Zużyłam 2-3 opakowania. Z tego co wiem został wycofany z drogerii DM. Miał niesamowity orzeźwiający zapach. Unikatowy, przepiękny. Dobrze peelingował. Z tej serii używałam też olejku do ciała. Cudo!


4. Ziaja Wazelina biała kosmetyczna.
Niezbędnik w moim domu od zawsze. Wielokrotnie uratowała mi życie. Zawsze kupuje właśnie "ziajkową". Najlepiej się u mnie sprawdza. Ma szerokie zastosowanie. Świetna na usta, przesuszone skórki wokół paznokci, rany na stopach, odciski itp. Wkrótce na blogu opublikuje osobny post o tym, jak jeszcze wykorzystuje ten produkt za grosze?

5. Barwa Siarkowa Mydło siarkowe w kostce.
Używałam do mycia całego ciała. Nie za każdym prysznicem, ale mniej więcej 2-3 razy na tydzień. Polecam. Dobrze oczyszcza skórę i szczególnie podczas upałów latem miałam wrażenie, że lepiej ją domywa z potu, brudu, wszelkich bakterii. Warto raz na jakiś czas użyć takiej kostki antybaketryjnej zamiast tradycyjnych żeli. Sprawdziła się również do mycia twarzy. Nie mam trądziku, ale cerę skłonną do przetłuszczania, a ten produkt świetnie radzi sobie z sebum. Bałam się wysuszenia. Ale nic takiego nie miało miejsca. Używałam wieczorem co drugi dzień. Tania, wydajna, skuteczna. Pozwala utrzymać cerę w ryzach. Pewnie za jakiś czas kupię drugą sztukę.


6. Herba Studio Balsam do paznokci 2x5.
Któreś z kolei opakowanie. Znam od lat i często robię sobię nim kurację. Polski produkt o świetnym składzie i dobrej cenie, a do tego boskim działaniu. Wybiela pięknie płytkę paznokcia, wzmacnia ją, nawilża, nadaje połysk. Działa o wiele lepiej niż tradycyjne odżywki w formie lakieru. Dodatkowo pielęgnuje skórki. Zdecydowane KWC. Na stronie marki znajdziecie więcej informacji na jego temat <KLIK>.

7. Ilua Krem nr 01 i 02 (na dzień i na noc): Piękność dnia i Lady in Red. Próbki.
Dostałam je na spotkaniu blogerskim w Jastrzębiej Górze. Tam pierwszy raz zetknęłam się z tą marką. Jej kosmetyki są wykonywane pod indywidualne zamówienie. W 100% naturalne. Nie znajdziecie ich w drogeriach. Krem na dzień i na noc zachwyciły mnie. To zupełnie inna jakość. Małe próbki straczyły na wiele dni codziennego stosowania. Drogie, ale baaaardzo wydajne. Kusi mnie zakup kremu na noc. Moja cera po nim była promienna, świetnie nawilżona, pełna energii, wygładzona....Same ochy i achy:) Na razie przed shopingiem powstrzymuje mnie cena, ale może po wykończeniu zapasów, zrobię sobię taki prezent w postaci pełnowymiarowego opakowania.


8. Dermo Pharma+ Złuszczająca maseczka na stopy S.O.S.
Jak pisałam w ostatnim poście, najlepsze dla mnie tego typu są skarpetki bezpośrednio kupowane w Korei z Tony Moly. Używam od lat i uwielbiam.  Pierwsza próba polskiego produktu tego typu od L'Biotica nie była udana. Te natomiast okazały się bardzo dobre. Złuszczanie po nich następowało sprawnie i skutecznie. 

9. Fuss Wohl Masło do stóp.
Bardzo dobry kosmetyk do stóp. Używałam grubszą warstwą jako maska, ale też jako codzienny krem na noc. Cena, wydajność, jakość - wszystko na plus. Ładnie zmiękcza naskórek, natłuszcza, nawilża i koi różne podrażnienia. Nie każdemu może spodobać się dość silny zapach. Mi nie przeszkadzał.


10. Soap&Glory Rich & Foamous Body Wash.
Niezwykle przyjemny żel pod prysznic. Kolejny tej firmy, który przypadł mi do gustu. Bardzo kremowy, o pięknym zapachu, relaksacyjny i wydajny. Duża butla z pompką to kolejny walor. 

11. Luksja Care Pro Revive Pomegranate & Maracuya Żel pod prysznic.
Zaskoczył mnie. Miałam kiedyś żele Luksji i nie bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Ten jest znakomity. Nawilża i lekko natłuszcza skórę. Ma super konsystencję. Jest jak balsam. Woń delikatna, wyważona, taka akurat. Biorąc pod uwagę pojemność, cenę i jakość - rewelacja. Sięgnę na bank po kolejne zapachy tej serii.

12. Stenders Feel The Harmony Lavender Shower Soufflet. Lawendowy suflet pod prysznic.
Szkoda, że się skończył. Nietuzinkowy, wspaniale umilający kąpiele, cudnie pachnący lawendą. W poście z maja zajdziecie pełną jego recenzję <KLIK>.


13. Prestige Cosmetics Active Lifting Serum Intensywnie Ujędrniające do twarzy.
Sprawdziło się u mnie i byłam zadowolona. Osobny post na jego temat pojawił się kilka dni temu. Zapraszam do odwiedzenia <KLIK>. 

Najlepszy krem pod oczy, jaki przyszło mi stosować. Pełna recenzja od 2 tygodni na blogu <KLIK>.



15. Bioderma Senibio H2O Płyn micelarny.
Od 10 lat najlepszy micel. Nic go jeszcze nie pobiło. Zużyłam dziesiątki butelek. Często gości w moim denku, gdyż to zdecydowane moje KWC.

16. Mixa Płyn micelarny przeciw przesuszeniu.
Bardzo dobry micel. Nie zdetronizował powyższego, ale jest blisko. Zmywa dokładnie. Lekko nawilża, tonizuje. Ma dużą pojemność w przystępnej cenie i często bywa na promocjach. Zero podrażnienia. Nie powoduje lepkości skóry. Polubiłam.

17. Vaseline Healthy Hand & Nail Conditioning Krem do dłoni i paznokci.
Cieszy mnie, że od jakiegoś czasu jest już w Polsce. Od lat go lubię. Nigdy nie nudzi  mi się ten zapach. Nawilża, wygładza, błyskawicznie się wchłania. Stale do niego wracam co jakiś czas. 



18. Anna Nafta kosmetyczna z olejkiem rycynowym.
Marka nie ma tu znaczenia. Od lat stosuje do włosów. Samą lub jako dodatek w maseczkach domowej roboty. Nic tak nie nadaje fryzurze połysku jak właśnie nafta. Ujrzamia włosy i poprawia sprężystość loków. Pisałam o niej już dwa lata temu w poście z z ulubieńcami września'13 <KLIK> oraz w przepiście na maskę do włosów "ręcznej roboty" <KLIK>.

19. Ziaja Oliwkowa maska do rąk i paznokci.
Pięknie wygładza, nawilża i rozjaśnia. Daje duże poczucie komfortu. Stosowna na noc, sprawia, że rano budzimy się z wypielęgowanymi dłońmi jak z reklamy i stale chcemy je dotykać.



20. Batiste XXL Volume Suchy szampon.
Tę wersję najbardziej cenię. "Wypsikałam" przez lata kilka buletek. Próbuje inne, ale jednak stale wracam do XXL. Pełna recenzja w tym miejscu <KLIK>.

21. Soraya Nawilżenie&Dotlenienie Tonik odświeżający.
Lubię i kupuje na zmianę z innymi. Pięknie pachnie. Dobrze nawilża i kosztuje grosze. Z drogeryjnych jeden z preferowanych.

22. Floslek Żel arnikowy.
Ratuje mnie zawsze przy różnych podrażnieniach. Znakomity dla cery naczyniowej. Dobroczynny w czasie upałów. Cudnie chłodzi, wycisza, zdejmuje rumień. Obkurcza naczynia, rozjaśnia. Używać także na nogi, głównie uda, gdzie niestety mam skłoność do pajączków.


Coś wypatrzyliście dla siebie?

Pozdrawiam!

wtorek, 6 października 2015

Denko z ostatnich miesięcy. Część I: Kosmetyki przeciętne oraz buble.

Długo nie było mnie na blogu, a przez ten czas zużytych kosmetyków przybywało. W pierwszej części denka podzielę się opinią na temat produktów, które okazały się dobre, ale nie rewelacyjne oraz bublami. Za dwa dni zamieszczę post o wykończonych ulubieńcach.


1. Dove Hair Therapy Dry Shampoo Refresh+Care.
Ten suchy szampon zbiera całkiem dobre opinie. Mam jednak wrażenie, że pochodzą one z ust tych, którzy nie używali Batiste. Jak dla mnie bubel. Odświeża włosy na max 1 h. Nie jest skuteczny. Ładnie pachnie, mało bieli, ale nie spełnia swojego zadania. Do tego bardzo niewydajny, a dość drogi. Kupiłam na promocji za około 10 PLN (normalna cena to 19-20 PLN) i żałuję. Ma dodawać objętości, czego w ogóle nie dostrzegłam. Jeden z gorszych suchych szamponów, jakie testowałam. Isana na promocji za 5-6 PLN jest 1000 razy lepsza i wydajniejsza, nie mówiąc już o Batiste.

2. Toni&Guy Frizz Smoothing Curly Conditioner Odżywka do włosów kręconych.
Kupiłam ją dawno temu w TK Maxx za bardzo śmieszne pieniądze. Fajna odżywka o cudownym zapachu i dużej wydajności. Nie jest to może jakiś cud miód, ale była w porządku. Świetna butelka z rewelacyjną pompką. Opakowanie bardzo dobrze przemyślane. Dozuje wszystko do ostatniej kropli. Kosmetyk rzeczywiście ładnie podkreślał skręt loków, dobrze nawilżał, był odpowiedniej konsystencji. Czegoś mi jeszcze jednak w tej odżywce brakowało, sama nie potrafię tego określić...Dobra, ale nie naj...

3. Fa Vitamin B + Honey Melon Żel pod prysznic.
Mam wśród żeli Fa swoich ulubieńców, ale ten akurat okazał się przeciętny. Ładny zapach, ale odrobinę za słodki. Konsystencja dość "glutowata". Szybko się skończył. Duży plus za otwieranie. Fa ma świetnie to rozwiązane.


4. Clinique High Impact Mascara Miniaturka.
Ogromne rozczarowanie. To już kolejny tusz Clinique, który się totalnie u mnie nie sprawdza. Efekt w zasadzie żaden. Ile razy bym nie przejechała po rzęsach, w zasadzie rezultaty znikome. Nie skleja włosk, ale za to rozmasuje się po 30 minutach. Wiecznie miałam  tą maskarę na około oka. W ogóle nie zastyga. Panda murowana.

5. Joko Holographic Lakier do paznokci.
Zakup chyba sprzed kilku lat. Staroć, który zgęstniał i poszedł do kosza. Dobry gdy się spieszymy, a chcemy coś mieć na paznokciach. Szybko wysychał i dobrze się trzymał. Drobinki jednak jak dla mnie były w nim za duże. 

6. Inglot Lakier do paznokci z drobinkami.
Niestety numer się starł. Miałam go długo. Dobra mała pojemność. Ładnie wyglądał na paznokciach, ale nie był trwały. Pod koniec zgęstniał. 

7. Golden Rose Care&Strong Lakier do paznokci.
Jak w powyższym numer koloru szybko stał się niewidoczny. Kupiłam dla ładnego beżowego odcienia. Niestety kosmetyk okazał się bublem. Ciężko się go nanosiło. Tworzył smugi. Szybko się rozwarstwił. Trwałość żadna. Cud jak przetrwał 24 h. Zwykle już nawet po 3 h schodził płatami. Do niczego.


8. Mythos Facial Tonic Lotion Olive + Sage Water.
Bardzo lubię tę markę. Wiele ich kosmetyków sprawdziło się u mnie wybornie. Niestety ten tonik mocno mnie podrażniał. Zaraz po aplikacji buzia robiła się zaogniona, szczypała, a policzki buzowały od gorąca. Kilka podejść i za każdym razem to samo. Pewnie jakiś składnik mnie uczula. Szkoda. Zużyłam wlewając do miski z wodą podczas robienia pedicure:)

9. Silcare Crazy Rock Remover Zmywacz do paznokci.
Dostałam na jednym ze spotkań blogerskich. Zmywał w porządku. Opakowanie niestety koszmarne. Pompka zamiast być ułatwieniem pryskała płynem na boki. Nie nadaje się do zabrania w podróż. Zamknięcie jest nieszczelne. Po dwóch już użyciach grafika schodził brudząc farbą dłonie.

10. The Body Shop Glazed Apple Hand Cream Miniaturka.
Prezent. Dobry krem, ale też nie nadzwyczajny by płacić za niego ok 25 PLN/30 ml. Szybko się wchłania, nawilża, jest wydajny. Spokojnie taką lub lepszą jakość otrzymamy w produktach za 1/3 tej ceny. Pięknie pachnie, choć z czasem dla mnie ta woń była męcząca i musiałam od niej odpocząć. Miniaturka sprawdziła się do torebki. Miło mi się go używało, ale raczej po pełnowymiarową tubkę nie sięgnę. Przynajmniej nie w regularnej cenie.


11. Queen Helene Mint Julep Natural Facial Scrub.
Jeśli preferujecie mechaniczne peelingi do twarzy to ten jest świetny. Ja od lat staram się używać głównie enzymatycznych. To mocny produkt, porządny zdzierak. Dla moich naczynek i bardzo cienkiej skóry za silny. Dobrze oczyszcza, rozjaśnia, chłodzi buzię, cudnie pachnie miętą i ma przyzwoity skład. Do tego jest mega wydajny. Używałam go sporadycznie. Głownie na brodę, czoło i nos. Nie trafiony dla mnie kosmetyk, ale osobom o innej cerze szczerze polecam. By nie zmarnował się przed końcem daty ważności, używałam go również do peelingu stóp i okazał się tu strzałem w dziesiątkę.

12. Isana Sommer Dusche Żel pod prysznic o zapachu mango.
Nabyłam w czasie największych sierpniowych upałów, kiedy to żele pod prysznic zużywało się na potęgę. Uwielbiam zapach mango. Żel był ok. Pachniał troszkę chemicznie, ale za cenę poniżej 3 PLN mogę mu to wybaczyć. Mył przyzwoicie. Mógłby być gęstszy i wydajniejszy. Nie jestem wielką fanką żeli Isana. Często mam uczucie, że wysuszają moją skórę, co u mnie występuje sporadycznie. Drażnią mnie też ich sztuczne, oszukane zapachy. Raz na jakiś czas jednak w ramach oszczędności daję im szansę.

13. Fa Floral Perfect Anti-Perspirant.
Był w jakimś zestawie. Przyjemnie pachnie. Czasem jednak okazywał się zbyt mocny i kłócił się z perfumami. Zaskoczył mnie świetną ochroną nawet w największe upały. Moimi ulubieńcami są kulki, a okazało się że spray też może być skuteczny. Nie trafia jednak do ideałów, gdyż brudzi czarne ubrania. Wszystko do wyprania, ale jednak rano to duży dyskomfort. Miałam też wrażenie, że wysusza pachy, dlatego aplikowałam go na zmianę z innym. 


14. Ziaja Sopot Spa Maseczka Nawilżająca.
Przyjemna maska. Nadaje skórze miękkości, gładkości. Jest tania. Dla mnie mogłaby być bardziej nawilżająca. Znam lepsze.

15. Ziaja Masło Kakaowe Kremowa maseczka odżywcza.
Podobnie jak powyższa. Dobra, ale niewybitna. Dużym jej atutem jest piękny zapach.

16. L'biotica Złuszczająca maska do stóp.
Mniej więcej 3-4 razy w roku od lat stosuje na stopy tego typu peelingi z kwasami. Do tej pory kupowałam na ebay moje ulubione skarpetki Tony Moly z Korei. Recenzję ich znajdziecie w poście z 2013 roku <KLIK>. Pozwalają mi utrzymać gładkie stopy przez cały rok. Postanowiłam dla odmiany wypróbować te dostępne w polskiej drogerii i niestety zawiodły mnie. Niewiele robią, złuszczenie jest minimalne. W porównaniu z azjatyckimi - bubel.


17. Cleanic Chusteczki do demakijażu z ekstraktem z winogron.
Prezent. Nie zmywam w ten sposób makijażu. Jeśli już to sporadycznie na wyjazdach. Mało tego typu chusteczek się u mnie sprawdza. Większość mocno podrażnia. Te wyjątkowo nie robiły nic złego i okazały się dobre. Nadal jednak te z Douglasa są od lat najlepsze <KLIK>. 

18. Mythos Body Milk. Miniaturka.
Szybko wchłaniające się mleczko do ciała. Nawilżenie średnie. Zapach dość dziwny. Nie tłuści, nie lepi się. Dobre po depilacji. Ładnie łagodzi podrażnienia. Uwielbiam masło tej marki, mleczko nie wywarło na mnie spektakularnego wrażenia.


19. Kallos Serical Placenta Maska do włosów z łożysk.
Ogromne opakowanie jest ciężkie do zużycia. Ja podzieliłam się nim z mamą. Maska dobrze nawilża i nie obciąża fryzury. Stosowałam jako maskę oraz odżywkę. Troszkę za rzadka i nie kusi zapachem. Nie mogę o niej nic złego powiedzieć, ale zdecydowanie dalej się plasuje od Mila Cream al Latte <KLIK>.

20. Ziaja Maska intensywnie wygładzająca do włosów niesfornych.
Specjalnego wygładzenia po niej nie dostrzegłam. Pomaga rozczesać kosmyki, lekko je ujarzmia, ale to tyle. Wydajna i tania. Nie warto przesadzać z ilością, gdyż może obciążyć. Wiele słyszałam o niej zachwytów, ale tylko w niewielkim procencie się z nimi zgadzam.


21. Cosmo Naturel Shea Cytryna Szałwia Odżywka do włosów. Próbki.
Dostałam ich całkiem sporo od sklepu internetowego KALINA Kosmetyki <KLIK>. Kosmetyk pięknie pachnie. Świeżo i rześko. Jest całkowicie naturalny. Mimo braku silikonów włosy po nim rozczesują się super. Są niesamowicie miękkie, gładkie i lśniące. Niestety te atuty widać tylko do kilku godzin po umyciu. Potem nagle całe wow znika. Odżywka potrafiła też czasem obciążyć włosy, tak że szybko się przetłuszczały. Może jedna saszetka na raz to było dla nich za dużo. Nie lubię takich porcji dzielić, więc nanosiłam całość. Kilka podarowałam mamie i ona była zadowolona z rezultatów. Ma dość zniszczone, suche włosy i pewnie dla takich jest to kosmetyk bardziej odpowiedni.


22. Oriflame Time Reversing Restoring Body Balm.
Wydajne masło/balsam o pięknym zapachu. Wchłanianie na plus, nawilżenie już gorsze, ale lubiłam go. Rozświetla lekko ciało bez żadnych drobinek. Sprawdził się latem. Może za nim wielce nie tęsknie, ale z całą pewnością nie jest zły.

23. The Body Shop Blueberry Body Butter. 
Na początku byłam uzależniona od tego zapachu. Potem mi przeszło i zaczęłam dostrzegać, że jest jednak sztuczny. Nie mogłabym aplikować go każdego dnia. Wolę aktualnie delikatniejsze wonie. Lubię te masło od czasu do czasu, ale nie jestem ich jakąś zaślepioną fanką. Regularna cena jest drastycznie przesadzona. Na zimę spoko. Latem za ciężkie, oblepiają ciało i mam wrażenie, że nie pozwalają mu oddychać. Jak kupować to wyłącznie na dużych promocjach. Są lepsze jakościowo polskie masła w dużo niższych cenach i o lepszym składzie.


Mieliście którąś z tych rzeczy? Podzielcie się proszę opinią. Z całą pewnością będzie ona przydatna innym czytelnikom.

Uściski!

poniedziałek, 5 października 2015

Prestige Cosmetics Active Lifting Serum Intensywnie Ujędrniające. Recenzja.


Ponad 2 miesiące temu skończyłam 36 lat. Na opakowaniu tego kosmetyku widnieje liczba 35+. Powinno być zatem idealne dla mnie. Czy takim się okazało?

Na początek słowo od producenta. Co nam obiecuje?
Głęboko skoncentrowane serum do twarzy, szyi i dekoltu zawiera specjalnie opracowany kompleks składników, który ujędrnia skórę i intensywnie działa przez całą dobę. Serum zawiera kwas hialuronowy,odżywcze witaminy i naturalny polimer otrzymywany z roślin tary i cykorii.
Widoczność zmarszczek ulega radykalnej zmianie - ok. 90% po 15 minutach od nałożenia serum. 
Połączenie tych niezwykłych właściwości zapewnia:
  • efekt natychmiastowego napięcia skóry, który doskonale wpływa na jej wygląd
  • widoczne zmniejszenie wiotkości skóry
  • redukcje widoczności zmarszczek
  • rewelacyjnie wchłanianie,
  • doskonałe odżywianie
  • redukcję wszystkich widocznych niedoskonałości
  • witalną, odżywioną, elastyczną i promienną skórę
Skład: Aqua, Glycerin, Cichorium Intybus Root Oligosaccharides, Sodium Potassium Aluminium Silicate, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Parfum, Gluconolactone, Panthenol, Caesalpinia Spinosa Gum, Squalane, Retinyl Palmitate, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Soluble Collagen, Hydrolyzed Pearl, Maris Sal, Sodium Hyaluronate, Ubiquinone, Silica, Trisodium Edta, Disodium Edta, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Ci77891.

Teraz kilka słów ode mnie. Serum wykończyłam do ostatniej kropli, także całkiem sporo mogę o nim powiedzieć.

Ma lekką kremowo-żelową konsystencje. Bardzo ładnie i szybko się wchłania. Nie zostawia na twarzy tłustego filmu, ani żadnej nieprzyjemnej powłoki. Pozwala na szybkie zaaplikowanie po nim kremu lub/i makijażu. Niewielka ilość wystarczy by pokryć twarz, szyję i dekolt.


Zapach jak dla mnie dość chemiczny. Nie jest to jakiś koszmar i  z czasem zupełnie się o im zapomina. Nie mogę jednak powiedzieć, że woń tego kosmetyku to atut. Z całą pewnością gdyby przyjemniej pachniał albo był bezzapachowy stosowanie serum byłoby bardziej relaksacyjne.

Opakowanie w porządku. Szklane z plastikową pompką. Całość zamknięta w kartoniku. Uważam, że jak na kosmetyk drogeryjny za cenę około 25 PLN/60 ml wygląda bardzo atrakcyjnie. Jedynie do czego mogę się przyczepić to pompka. Nie zawsze działała jak należy. Potrafiła się zacinać i różnie dozować produkt. Bywało, że kilka dni pod rząd wszystko było ok, a potem nagle awaria. Do ładnego szklanego flakonu z ciężkiego szkła przydałaby się lepsza jakość dozownika.


Jestem mile zaskoczona, że tak tanie serum okazało się na prawdę dobre. Ktoś powie: są tańsze kosmetyki tego typu. Owszem. Pamiętajcie jednak, że za cenę 25 PLN otrzymujemy aż 60 ml. Większość serum ma pojemność 30 ml, góra tyle co kremy czyli 50 ml.

Pięknie napina i liftinguje skórę. Jest jędrna, wygładzona, jakby rozprasowana. Zmarszczki stają się optycznie mniej widoczne. Makijaż lepiej się trzyma. Skóra zyskuje elastyczność i dobre nawilżenie. Widzimy to błyskawicznie już po pierwszej aplikacji. Mnie zaskoczyło rozjaśnienie jakie daje i fakt, że koi skórę, łagodzi ją i wycisza. Producent wcale tego nie obiecuje, a ja zdecydowanie dostrzegałam ten walor, szczególnie nakładając serum na noc. Rano zawsze budziłam się z promienną twarzą, świeżą, jasną, wręcz bladą, co przy moim rumieniu i problemach naczyniowych jest plusem i efektem pożądanym. 

Kosmetyk nie tłuści, nie powoduje lepkości skóry, nie zapycha jej. Nawet lekko matuje. Jako posiadaczka cery idącej w kierunku tłustej odbieram to na plus. 
Nawilżenie określiłabym na poziomie dobrym, choć nie rewelacyjnym. Mi wystarczało, często nie potrzebowałam stosować dodatkowo żadnego kremu, szczególnie rankiem. Osoby ze skórą suchą, odwodnioną lub lubiące treściwe, natłuszczające produkty mogą być tu zawiedzione. Zawsze natomiast na noc można stosować coś mocniejszego, a na dzień Prestige. Pod makijaż to serum jest po prostu idealne! Wchłania się momentalnie.



Nie mogę powiedzieć, że likwiduje zmarszczki lub diametralnie nas odmładza na długo. W takie rzeczy nie ma co wierzyć. Raczej działa w momencie jego stosowania. Poprawia wygląd, co za tym idzie samopoczucie, ale nie jest tak, że po wykończeniu nadal działa.
Mimo wszystko polubiłam ten produkt. Cieszyłabym się gdyby jeszcze ładniej pachniał i ciut lepiej nawilżał. Wiosną i latem sprawdził się rewelacyjnie. Zimą potrzebuję czegoś mocniejszego. Tu sprawę jednak może załatwić dobry krem.


Czy tylko osoby po 35 roku życia mogą go używać? Zdecydowanie nie. Zależy to od naszych potrzeb, stanu skóry, warunkach jakich żyjemy itp. Spokojnie osoby przed 30-tką mogą po to serum sięgnąć. 

Starcza na bardzo długo. Jest powszechnie dostępne w wielu sieciowych drogeriach: Rossmann, Hebe, Super Pharm. Kupicie go także w sklepie internetowym producenta Świt Pharma. Warty uwagi, szczególnie że to produkt polski. Jestem naprawdę dumna, że w naszym kraju tworzy się tak świetne kosmetyki.

W skład serii Prestige Cosmetisc wchodzą dodatkowo: 2 rodzaje płatków pod oczy, 4 różne kremy, jeszcze jedno serum, 2 płyny micelarne, 2 produkty do rąk. Ja w szczególności jestem ciekawa miceli.

Znacie któryś z kosmetyków? Przetestowałam także ich płatki kolagenowe i wkrótce opublikuje ich recenzję. 

Pozdrawiam!