Długo nie było mnie na blogu, a przez ten czas zużytych kosmetyków przybywało. W pierwszej części denka podzielę się opinią na temat produktów, które okazały się dobre, ale nie rewelacyjne oraz bublami. Za dwa dni zamieszczę post o wykończonych ulubieńcach.
1. Dove Hair Therapy Dry Shampoo Refresh+Care.
Ten suchy szampon zbiera całkiem dobre opinie. Mam jednak wrażenie, że pochodzą one z ust tych, którzy nie używali Batiste. Jak dla mnie bubel. Odświeża włosy na max 1 h. Nie jest skuteczny. Ładnie pachnie, mało bieli, ale nie spełnia swojego zadania. Do tego bardzo niewydajny, a dość drogi. Kupiłam na promocji za około 10 PLN (normalna cena to 19-20 PLN) i żałuję. Ma dodawać objętości, czego w ogóle nie dostrzegłam. Jeden z gorszych suchych szamponów, jakie testowałam. Isana na promocji za 5-6 PLN jest 1000 razy lepsza i wydajniejsza, nie mówiąc już o Batiste.
2. Toni&Guy Frizz Smoothing Curly Conditioner Odżywka do włosów kręconych.
Kupiłam ją dawno temu w TK Maxx za bardzo śmieszne pieniądze. Fajna odżywka o cudownym zapachu i dużej wydajności. Nie jest to może jakiś cud miód, ale była w porządku. Świetna butelka z rewelacyjną pompką. Opakowanie bardzo dobrze przemyślane. Dozuje wszystko do ostatniej kropli. Kosmetyk rzeczywiście ładnie podkreślał skręt loków, dobrze nawilżał, był odpowiedniej konsystencji. Czegoś mi jeszcze jednak w tej odżywce brakowało, sama nie potrafię tego określić...Dobra, ale nie naj...
3. Fa Vitamin B + Honey Melon Żel pod prysznic.
Mam wśród żeli Fa swoich ulubieńców, ale ten akurat okazał się przeciętny. Ładny zapach, ale odrobinę za słodki. Konsystencja dość "glutowata". Szybko się skończył. Duży plus za otwieranie. Fa ma świetnie to rozwiązane.
4. Clinique High Impact Mascara Miniaturka.
Ogromne rozczarowanie. To już kolejny tusz Clinique, który się totalnie u mnie nie sprawdza. Efekt w zasadzie żaden. Ile razy bym nie przejechała po rzęsach, w zasadzie rezultaty znikome. Nie skleja włosk, ale za to rozmasuje się po 30 minutach. Wiecznie miałam tą maskarę na około oka. W ogóle nie zastyga. Panda murowana.
5. Joko Holographic Lakier do paznokci.
Zakup chyba sprzed kilku lat. Staroć, który zgęstniał i poszedł do kosza. Dobry gdy się spieszymy, a chcemy coś mieć na paznokciach. Szybko wysychał i dobrze się trzymał. Drobinki jednak jak dla mnie były w nim za duże.
6. Inglot Lakier do paznokci z drobinkami.
Niestety numer się starł. Miałam go długo. Dobra mała pojemność. Ładnie wyglądał na paznokciach, ale nie był trwały. Pod koniec zgęstniał.
7. Golden Rose Care&Strong Lakier do paznokci.
Jak w powyższym numer koloru szybko stał się niewidoczny. Kupiłam dla ładnego beżowego odcienia. Niestety kosmetyk okazał się bublem. Ciężko się go nanosiło. Tworzył smugi. Szybko się rozwarstwił. Trwałość żadna. Cud jak przetrwał 24 h. Zwykle już nawet po 3 h schodził płatami. Do niczego.
8. Mythos Facial Tonic Lotion Olive + Sage Water.
Bardzo lubię tę markę. Wiele ich kosmetyków sprawdziło się u mnie wybornie. Niestety ten tonik mocno mnie podrażniał. Zaraz po aplikacji buzia robiła się zaogniona, szczypała, a policzki buzowały od gorąca. Kilka podejść i za każdym razem to samo. Pewnie jakiś składnik mnie uczula. Szkoda. Zużyłam wlewając do miski z wodą podczas robienia pedicure:)
9. Silcare Crazy Rock Remover Zmywacz do paznokci.
Dostałam na jednym ze spotkań blogerskich. Zmywał w porządku. Opakowanie niestety koszmarne. Pompka zamiast być ułatwieniem pryskała płynem na boki. Nie nadaje się do zabrania w podróż. Zamknięcie jest nieszczelne. Po dwóch już użyciach grafika schodził brudząc farbą dłonie.
10. The Body Shop Glazed Apple Hand Cream Miniaturka.
Prezent. Dobry krem, ale też nie nadzwyczajny by płacić za niego ok 25 PLN/30 ml. Szybko się wchłania, nawilża, jest wydajny. Spokojnie taką lub lepszą jakość otrzymamy w produktach za 1/3 tej ceny. Pięknie pachnie, choć z czasem dla mnie ta woń była męcząca i musiałam od niej odpocząć. Miniaturka sprawdziła się do torebki. Miło mi się go używało, ale raczej po pełnowymiarową tubkę nie sięgnę. Przynajmniej nie w regularnej cenie.
11. Queen Helene Mint Julep Natural Facial Scrub.
Jeśli preferujecie mechaniczne peelingi do twarzy to ten jest świetny. Ja od lat staram się używać głównie enzymatycznych. To mocny produkt, porządny zdzierak. Dla moich naczynek i bardzo cienkiej skóry za silny. Dobrze oczyszcza, rozjaśnia, chłodzi buzię, cudnie pachnie miętą i ma przyzwoity skład. Do tego jest mega wydajny. Używałam go sporadycznie. Głownie na brodę, czoło i nos. Nie trafiony dla mnie kosmetyk, ale osobom o innej cerze szczerze polecam. By nie zmarnował się przed końcem daty ważności, używałam go również do peelingu stóp i okazał się tu strzałem w dziesiątkę.
12. Isana Sommer Dusche Żel pod prysznic o zapachu mango.
Nabyłam w czasie największych sierpniowych upałów, kiedy to żele pod prysznic zużywało się na potęgę. Uwielbiam zapach mango. Żel był ok. Pachniał troszkę chemicznie, ale za cenę poniżej 3 PLN mogę mu to wybaczyć. Mył przyzwoicie. Mógłby być gęstszy i wydajniejszy. Nie jestem wielką fanką żeli Isana. Często mam uczucie, że wysuszają moją skórę, co u mnie występuje sporadycznie. Drażnią mnie też ich sztuczne, oszukane zapachy. Raz na jakiś czas jednak w ramach oszczędności daję im szansę.
13. Fa Floral Perfect Anti-Perspirant.
Był w jakimś zestawie. Przyjemnie pachnie. Czasem jednak okazywał się zbyt mocny i kłócił się z perfumami. Zaskoczył mnie świetną ochroną nawet w największe upały. Moimi ulubieńcami są kulki, a okazało się że spray też może być skuteczny. Nie trafia jednak do ideałów, gdyż brudzi czarne ubrania. Wszystko do wyprania, ale jednak rano to duży dyskomfort. Miałam też wrażenie, że wysusza pachy, dlatego aplikowałam go na zmianę z innym.
14. Ziaja Sopot Spa Maseczka Nawilżająca.
Przyjemna maska. Nadaje skórze miękkości, gładkości. Jest tania. Dla mnie mogłaby być bardziej nawilżająca. Znam lepsze.
15. Ziaja Masło Kakaowe Kremowa maseczka odżywcza.
Podobnie jak powyższa. Dobra, ale niewybitna. Dużym jej atutem jest piękny zapach.
16. L'biotica Złuszczająca maska do stóp.
Mniej więcej 3-4 razy w roku od lat stosuje na stopy tego typu peelingi z kwasami. Do tej pory kupowałam na ebay moje ulubione skarpetki Tony Moly z Korei. Recenzję ich znajdziecie w poście z 2013 roku <KLIK>. Pozwalają mi utrzymać gładkie stopy przez cały rok. Postanowiłam dla odmiany wypróbować te dostępne w polskiej drogerii i niestety zawiodły mnie. Niewiele robią, złuszczenie jest minimalne. W porównaniu z azjatyckimi - bubel.
17. Cleanic Chusteczki do demakijażu z ekstraktem z winogron.
Prezent. Nie zmywam w ten sposób makijażu. Jeśli już to sporadycznie na wyjazdach. Mało tego typu chusteczek się u mnie sprawdza. Większość mocno podrażnia. Te wyjątkowo nie robiły nic złego i okazały się dobre. Nadal jednak te z Douglasa są od lat najlepsze <KLIK>.
18. Mythos Body Milk. Miniaturka.
Szybko wchłaniające się mleczko do ciała. Nawilżenie średnie. Zapach dość dziwny. Nie tłuści, nie lepi się. Dobre po depilacji. Ładnie łagodzi podrażnienia. Uwielbiam masło tej marki, mleczko nie wywarło na mnie spektakularnego wrażenia.
19. Kallos Serical Placenta Maska do włosów z łożysk.
Ogromne opakowanie jest ciężkie do zużycia. Ja podzieliłam się nim z mamą. Maska dobrze nawilża i nie obciąża fryzury. Stosowałam jako maskę oraz odżywkę. Troszkę za rzadka i nie kusi zapachem. Nie mogę o niej nic złego powiedzieć, ale zdecydowanie dalej się plasuje od Mila Cream al Latte <KLIK>.
20. Ziaja Maska intensywnie wygładzająca do włosów niesfornych.
Specjalnego wygładzenia po niej nie dostrzegłam. Pomaga rozczesać kosmyki, lekko je ujarzmia, ale to tyle. Wydajna i tania. Nie warto przesadzać z ilością, gdyż może obciążyć. Wiele słyszałam o niej zachwytów, ale tylko w niewielkim procencie się z nimi zgadzam.
21. Cosmo Naturel Shea Cytryna Szałwia Odżywka do włosów. Próbki.
Dostałam ich całkiem sporo od sklepu internetowego KALINA Kosmetyki <KLIK>. Kosmetyk pięknie pachnie. Świeżo i rześko. Jest całkowicie naturalny. Mimo braku silikonów włosy po nim rozczesują się super. Są niesamowicie miękkie, gładkie i lśniące. Niestety te atuty widać tylko do kilku godzin po umyciu. Potem nagle całe wow znika. Odżywka potrafiła też czasem obciążyć włosy, tak że szybko się przetłuszczały. Może jedna saszetka na raz to było dla nich za dużo. Nie lubię takich porcji dzielić, więc nanosiłam całość. Kilka podarowałam mamie i ona była zadowolona z rezultatów. Ma dość zniszczone, suche włosy i pewnie dla takich jest to kosmetyk bardziej odpowiedni.
22. Oriflame Time Reversing Restoring Body Balm.
Wydajne masło/balsam o pięknym zapachu. Wchłanianie na plus, nawilżenie już gorsze, ale lubiłam go. Rozświetla lekko ciało bez żadnych drobinek. Sprawdził się latem. Może za nim wielce nie tęsknie, ale z całą pewnością nie jest zły.
23. The Body Shop Blueberry Body Butter.
Na początku byłam uzależniona od tego zapachu. Potem mi przeszło i zaczęłam dostrzegać, że jest jednak sztuczny. Nie mogłabym aplikować go każdego dnia. Wolę aktualnie delikatniejsze wonie. Lubię te masło od czasu do czasu, ale nie jestem ich jakąś zaślepioną fanką. Regularna cena jest drastycznie przesadzona. Na zimę spoko. Latem za ciężkie, oblepiają ciało i mam wrażenie, że nie pozwalają mu oddychać. Jak kupować to wyłącznie na dużych promocjach. Są lepsze jakościowo polskie masła w dużo niższych cenach i o lepszym składzie.
Mieliście którąś z tych rzeczy? Podzielcie się proszę opinią. Z całą pewnością będzie ona przydatna innym czytelnikom.
Uściski!