
Zacznę od kosmetyków do włosów.

Isana Woda Brzozowa
Nie wiem czy marka ma tu znaczenie. To moja pierwsza woda tego typu. Duża butla 500 ml kupiona już spory czas temu w Rossmann. Kosztowała grosze, a do tego była jeszcze na ciekawej promocji za ok. 5-6 PLN. Stosuje od kilku miesięcy, ale we wrześniu czyniłam to bardzo systematycznie. Jestem mile zaskoczona, że tani zwykły produkt tak super się sprawdza. Ułatwia rozczesywanie i układanie. Nadaje połysk. Unosi świetnie włosy przy nasadzie. Przedłuża trwałość fryzury. Sprawie, że włosy są dłużej świeże i nie puszą się. Ogromny plus za to, iż zmniejsza wypadanie i wzmacnia kosmyki. Serio! Zauważyłam też, że nadaje sprężystość i ładny skręt falom i lokom. Lubię jej zapach. Kojarzy mi się ze świeżymi zielonymi jabłkami prosto z drzewa. Nie obciąża, nie przetłuszcza. Jest bardzo wydajna. Przyjazna dla skóry głowy. Podobno skutecznie walczy z łupieżem, ale ja nie mam takiego problemu, więc tego nie potwierdzę.
Minus jedynie za dozownik. Dziura w butli, choć nie duża, nie jest praktyczna. Dużo wody się marnuje. Ja od samego początku przelewam ją do buteleczki ze sprayem i w ten sposób aplikuję. Łatwo, szybko i ekonomicznie:)
Nafta kosmetyczna do włosów
Moja akurat jest z olejkiem rycynowym. Pamiętam, że stosowała ją moja babcia i mama lata temu. Ja również często jako nastolatka jej używałam. W sierpniu kupiłam w aptece za około 8 PLN i namiętnie aplikuje. Najczęściej przed myciem mieszam ją z żółtkiem jajka + odrobiną dowolnej maski czy odżywki. "Miksuje" również z olejkami do włosów. Nadaje połysk, sprężystość i nawilżenie. Niweluje puszenie. Włosy super się układają, dobrze rozczesują i wyglądają bardzo zdrowo. Jestem niezwykle zadowolona z efektu.
Teraz coś do twarzy.
Teraz coś do twarzy.
Lush Tea Tree Toner Water
Tonik do cery tłustej i mieszanej. Wiele razy występował w moich denkach. Zużyłam przez lata kilka butelek. Bardzo go lubię. Wyjątkowo dobrze działa na moją skórę. Widzę różnicę między nim, a innymi tego typu tonikami. Odświeża, koi, przyspiesza gojenie wyprysków, krostek itp. Reguluje wydzielanie sebum, lekko matuje skórę, a przy tym nie wysusza. Dobra baza pod makijaż. Regularnie stosowany sprawie, że rzadziej pojawiają się zaskórniki i inne niespodzianki. Stale co jakiś czas do niego wracam. Niestety nie jest tani, ale bardzo wydajny. Nie można go też kupić w Polsce:( Ma rewelacyjny dozownik ze sprayem, który rozpyla tonik w postaci cudnej mgiełki.
Na koniec makijażowo.
Na koniec makijażowo.
Mac Factor Pan Stick Foundation. Kolor True Beige nr 12.
Jest ze mną bardzo długo. Ostatnio ponownie wygrzebałam go w szufladzie i przypomniałam sobie jaki jest znakomity. To podkład, ale u mnie pełni rolę korektora. Nie wyobrażam sobie kłaść go na całą twarz. Maska gwarantowana. Chyba, że do sesji zdjęciowych lub pracy przed kamerą. Kryje wszystko znakomicie. Jest bardzo kremowy, nie roluje się, nie waży. Wystarczy minimalna ilość. Super wtapia się w skórę i trwa na niej aż do zmycia. Można go kłaść punktowo lub pędzelkiem cienko na większe partie np. zaczerwieniania. Nie stosuje go pod oczy. Po pierwsze moim zdaniem jest za ciężki na te okolice. Po drugie akurat z cieniami nie mam dużego problemu. Pobija na łeb i szyję wiele innych stricte korektorów. Mój to akurat pełnowymiarowy tester. Kupiony za grosze na Allegro z 2 lata temu. Czuję, że do emerytury go nie zużyję:) Lubię go również za praktyczne wykręcane opakowanie. Miałam osławiony korektor MAC Studio Finish Concealer i bardzo mnie rozczarował. Sprzedałam. Pan Stick jak dla mnie wygrywa z nim we wszystkim.
Jeszcze jedna rzecz z kolorówki wygrzebana z czeluści toaletki.
Golder Rose Loose Powder. Kolor transparentny 01.
Robiąc zakupy w salonie GR dostałam ten sypki puder jako gratis w pełnowymiarowym pudełku. To była chyba 2 lata temu. Z tanimi pudrami mam złe doświadczenia. Zwykle są bardzo widoczne na twarzy, zbyt grubo zmielone, przez co podkreślają pory, zmarszczki i wszystko co chcemy tak naprawdę ukryć. Do tego ciemnieją i wcale nie matują. Z tym kosmetykiem jest inaczej. Duże zaskoczenie. Bardzo dobrze matuje. Miałam okazję przetestować go w upały i na kilku tanecznych imprezach. Nie nadaje koloru. Jest w postaci pyłku, zupełnie niewidocznego na buzi. Rewelacyjnie utrwala podkład czy korektor. Zmniejsza widoczność porów. Wygładza, nie wysusza. Nawet zastosowany na sam krem znacząco poprawia wygląd. Opakowanie ma praktyczne sitko.
Nie wiem tylko czy GR nadal ma go w ofercie. Może w innym opakowaniu? A może nic z się w tym względzie nie zmieniło?
Coś Was szczególnie zaciekawiło? Jak zwykle chętnie się dowiem, co Wy we wrześniu szczególnie polubiłyście z kosmetyków?
Pozdrawiam!
Magda