niedziela, 14 grudnia 2014

Dzień z Yankee Candle #4 SWEET APPLE.


Zapach jabłek to jeden z moich ukochanych. Kojarzy mi się z dzieciństwem, wakacjami spędzanymi na wsi wśród sadów pełnych jabłoni. Uwielbiam woń świeżych słodkich jabłek zerwanych prosto z drzewa. Kto by je tam kiedyś mył... Zrywaliśmy je idąc polną drogą i chrupaliśmy na bieżąco. Sok tryskał po buzi, koszulce i dłoniach. Rzucało się ogryzkiem "kto dalej" i sięgało po kolejne. Te "kradzione" były najlepsze:)


Widok drzew z gałęziami uginającymi się pod czerwienią tego dorodnego owocu to coś przepięknego. Każdy kto choć raz przemierzał okolice Grójca we wrześniu, wie o czym mówię. Krajobraz tamtejszych sadów jest wówczas niezwykle urokliwy. Po horyzont ciągną się rzędy drzew usianych słodkimi jabłkami, które pachną uwodzicielsko, lśnią w słońcu i cieszą oko. Nie spotkacie tego nigdzie poza Polską.


Wosk Yankee Candle Sweet Apple pachnie dokładnie tak jak moje wspomnienia. Słodko, kusząco, prawdziwie. Bez cienia sztuczności, chemii, mdłości. Mogę go palić non stop i nigdy mi się nie nudzi. Rozpuszczam go w kominku i od razu przypominam sobie beztroskie zrywanie jabłek przez płot sąsiada, pakowanie ich w koszulkę na brzuchu i bieg na łąkę z innymi dzieciakami, by wbić zęby w owoc i śmiać się do rozpuku!


Nadaje się na każdą porę roku. Przywołuje na pamięć schyłek ciepłego lata. Nie jest męczący. Posiada przepiękny kolor. Stopniowo wypełnia pokój. Trwały. Zdecydowany faworyt. 


Ten wosk jak i całą markę YC możecie kupić na stronie Goodies.pl. Do końca roku na hasło 77GERDA obowiązuje 10% zniżka na wszystkie nieprzecenione produkty. Rabat jest wielokrotnego użytku.
Woski YC kosztują 7 PLN/szt. 


Recenzja innych zapachów z YC:
TURQUOISE SKY  - KLIKNIJ TU>>
MIDNIGHT JASMINE - KLIKNIJ TU>>
CRANBERRY ICE - KLIKNIJ TU>>


Macie jakieś wspomnienia związane z tym zapachem?

Pozdrawiam!

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Perfecta Spa Pina Colada Antycellulitowy Cukrowy peeling do ciała. Recenzja.


Peeling otrzymałam w ramach testów zorganizowanych na stronie FB marki. Było to już spory czas temu. Dziś przybywam z recenzją.



Skład


Opakowanie
Klasyczne pudełko wykonane z plastiku. Kolorowe, wdzięczne. Łatwo peeling wydobyć do końca. Jedną mam zawsze uwagę do tych pudełek. Rant jest ostry, kilka razy poraniłam sobie o niego palce. Nie tylko przy tym egzemplarzu.

Cena
Ok. 20,00 PLN/225 g.

Gdzie kupić?
Powszechnie dostępny. W większości drogerii sieciowych jak RossmannNaturaHebeSuper-Pharm, Jaśmin, Dayli. W marketach typu TescoCarrefourRealAuchan. Znajdziecie go też w osiedlowych sklepach oraz w  sklepie internetowy marki


Zapach
Słodki zapach ananasowego drinka Pina Colada z nutką przyjemnej kwaskowości. Słodycz jednak zdecydowanie w nim dominuje. Woń jest intensywna, mocna, wypełnia całą łazienkę. Na skórze również długo się utrzymuje. Gdybym miała używać codziennie tego zapachu w postaci np. żelu pod prysznic lub mydła, chyba szybko by mnie zmęczył. W peelingu stosowanym raz na jakiś czas jest ok. Zimą przywołuje na pamięć beztroskie upalne wakacje z szklaneczką zimnego drinka sączonego na tropikalnej plaży.

Konsystencja
Scrub jest bardzo gęsty i zbity. Tłusty, treściwy.



Wydajność
Jak na peeling drogeryjny całkiem wydajny. Generalnie jednak dla mnie tego typu kosmetyki kończą się bardzo szybko i starczają na kilka razy.

Moja opinia 
  1. Dobrze złuszcza. Wystarczająco. Nie jest super mocny i akurat mi to pasuje. Nie należy też do lekkich "ścieraczy".
  2. Drobinki cukry są całkiem duże, ale nie ranią. Nie rozpuszczają się też za szybko.
  3. Ze względu na swoją gęstość nie nakłada się rewelacyjnie. Polecam naprawdę dobrze zmoczyć ciało. Producent podaje, że wystarczy skórę zwilżyć. Wg mnie to za mało. Potrafi się zbijać w jednym miejscu. Jest zbyt mało...hmmm...jak to nazwać? Kremowy? Przekonałam się, że aplikacja jest lepsza przy dobrze rozgrzanym ciele i sporym nawodnieniu. Bez tego potrafi kawałkami spadać do brodzika, co jest dość denerwujące.
  4. Plus za dużą ilość olejków w składzie. Są wyczuwalne. Niestety jak to bywa w peelingach drogeryjnych znajdują się za parafiną. Nie jestem wrogiem tego składnika i uważam, że zbyt często się go niepotrzebnie demonizuje, ale tu paraffinum liquidum jest dość mocno wyczuwalna na skórze. Być może to też wynik połączenia jej ze sporą ilością olejów. Po zmyciu skóra jest zbyt lepka, niby gładka, ukojona, ale trochę  jednak dziwnie "oklejona". Spokojnie jednak do wytrzymania:)
  5. Nie wymaga nakładania po kąpieli balsamu, masła, mleczka itp.
  6. Duży plus za zapach. Rzeczywiście kojarzy się ze znanym drinkiem Pina Colada. Przyjemnie relaksuje, odpręża. Słodki i silny. Na co dzień dla mnie zbyt mocny, raz na jakiś czas w sam raz.
  7. Oczywiście wiarę w wyszczuplenie i walkę z pomarańczową skórką możemy sobie włożyć między bajki.
  8. Nie podrażnił mnie, nie uczulił.
  9. Cieszy oko jego piękna nasycona żółta barwa. Zdecydowanie kojarzy się z urlopem!
  10. Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, to uważam, że produkt powinien być tańszy. Moim zdaniem warty jest góra 15 PLN.

Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Jeśli nie lubicie by po peelingu na skórze zostawała Wam jakakolwiek warstwa, to nie jest kosmetyk dla Was. Zwolennicy rzadkich scrubów też nie będą zadowoleni. Podobnie jak wrogowie parafiny. To nie jest produkt dla osób preferujących bardzo delikatne złuszczanie. Fani drinka Pina Colada i zapachu ananasa powinni być usatysfakcjonowani. Ci z Was, co nie przepadają za balsamowaniem się, także mogą być wdzięczni temu peelingowi, że mają tę czynność z głowy.

Podsumowanie
Nie jest to zły produkt, ale też żadne cudo. Miałam kiedyś inne peelingi Perfecty. Chyba m.in. z czekoladą i pomarańczą? Były lepsze. Głównie pod względem aplikacji i wrażenia na skórze "po". Woń w sporej mierze przemawia za tym kosmetykiem. Jakość już nie jest tak dobra. Taki średniak, ale nie bubel. Raz warto kupić dla relaksu zapachem. Szczególnie gdy będzie na jakiejś promocji. 20 PLN za niego trochę szkoda dawać. 


Z serii Perfecta Spa wypuszczono jeszcze kilka innych ciekawych zapachów: Creme Brulee, Jagodowa Muffinka, Lody Melba, Trufle Czekoladowe. Ciekawi mnie szczególnie pierwszy i ostatni. Odpowiadają też tym woniom masła/musy do ciała.

Miałyście któryś z nich? Jak wrażenia?

Pozdrawiam!

czwartek, 4 grudnia 2014

Linziclip z Claire's i Rossmann. Idealna klamra do włosów. Moje KWC od ponad 3 lat!


Najlepsza ever. Niby taka "pierdułka" ale bardzo ułatwia życie. 
Od dziecka mam tak, że na moich włosach w zasadzie nie trzymają się żadne spinki. Wszystko zsuwa się po pół godziny, ciągnie włosy, powoduje ból głowy albo też pęka, rozpada się lub odbarwia po zaledwie kilku użyciach. 
Nie jestem w stanie zliczyć, ile różnych modeli spinek do koków, upięć itp. wypróbowałam od czasów nastoletnich. Były wśród nich modele tanie, droższe, markowe i typowy bazarek. Wszystko to potłuc o kant ....
Jakbym podsumowała, ile kasy wydałam na tego typu akcesoria, pewnie w sumie zebrałoby się na luksusowy tydzień w SPA:)

Nie wiem, czy ja mam takie dziwne włosy, że nic się na nich nie trzyma? Czy może jestem taka wybredna? Ale jak nawet bardzo tania rzecz rozpada się w rękach po 3-4 użyciach, otwiera mi się nóż w kieszeni!

Najczęściej chodzę w rozpuszczonych włosach. Zwyczajnie lubię. Ale są sytuacje, kiedy spięcie włosów jest bardzo praktyczne. Dla mnie nieodzowne podczas makijażu, maseczkowania, gotowania, sprzątania, biegania i innego wysiłku fizycznego. Lubię koczki i zdecydowanie bardziej preferuj od klasycznych kucyków.


Tę spinkę odkryłam ponad 3 lata temu w sklepie Claire's. Wydawała mi się dobrze wykonana, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia, podeszłam do niej sceptycznie.

Zakup okazał się świetnym wyborem. W końcu gadżet do włosów, jaki spełnia moje oczekiwania! Linziclip ładnie się prezentuje. Znakomicie trzyma upięcie. Nie spada, nie szarpie kosmyków, nie ciągnie skóry głowy. Idealnie wykonany z dobrego mocnego tworzywa. Upadł mase razy na terakotę i nic się z nim nie stało. Ma dobre sprężyny, które od 3 lat nie zmieniły działania. Nie wypadła też żadna śrubka czy drucik, co wcześniej w koło mi się zdarzało.
Klamrę można użyć do koków, kucyków, wszelkiej maści fryzur. Jest klasyczna, uniwersalna i elegancka. Jednak przy bardzo grubych włosach i dużej ich ilości może się nie sprawdzić. Chyba, że do upięć tylko ich części. 
Wybrałam kolor brązowy podpalany. Był jeszcze czarny. Innych odcieni w Claire's nie widziałam. Cena między 14, a 16 PLN.


Kilka m-cy temu linziclip odkryłam również w Rossmann. Kosztuje bez promocji 13,99 PLN/szt. Również dostępny tylko w 2 takich samych kolorach. Kupiłam tym razem czarny. Zastanawiałam się, czy jakość będzie taka sama? Wyglądał na identyczny, ale miałam obawy. Okazały się, że niesłuszne. Klip działa tak samo. Używam teraz tych 2 sztuk na zmianę i nie widzę żadnej różnicy. Pewnie jeszcze kupię sobie z dwie sztuki  na zapas i "w razie co":)
Żałuję tylko, że nie ma większej ilości kolorów. Chętna byłabym na fiolet i ciemną zieleń, gdyż z rudymi włosami te odcienie dobrze się komponują.


Zdecydowany ulubieniec. Dokładnie robi to, o czym marzyłam i wygląda tak jak chciałam. Nie rozstajemy się. Od 3 lat towarzyszy mi praktycznie każdego dnia. Siedzi też sobie w torebce, jeździ na wszelkie wypady, wakacje, weekendy. 
Wątpię żebym skusiła się kiedykolwiek na inną klamrę do włosów.  Na rynku można dostać różne linziclip. Ebay azjatycki jest nimi przepełniony, ale trudno mi powiedzieć jak tu z jakością. Ze swojej strony polecam te z Claire's i Rossmann. Innych nie miałam.

Jakie są Wasze doświadczenia z tego typu gadżetami? Znacie tę klamrę?

Pozdrawiam!

środa, 3 grudnia 2014

Wtorek/środa z Yankee Candle #3 CRANBERRY ICE.


Słodko-kwaśny. Takie połączenia zapachowe bardzo lubię i zdecydowanie preferuje. Mamy tu cudowną słodycz. Idealną na chłodne wieczory. Tuż natomiast za nią idzie miłe orzeźwienie. Dzięki czemu woń nie nudzi się, nie jest męcząca i nazbyt ciężka.


Rzeczywiście czuć podczas palenia żurawinę i nutę lodowej świeżości. Dla mnie wyważenie idealne.  Do tego dochodzi przyjemna kwaskowość. Lubię:)


W porównaniu jednak z innymi woskami jakie posiadam, ten akurat zapach utrzymuje się w pomieszczeniu dość krótko. W miarę wypalania nie jest cały czas tak samo bogaty. Zauważyłam, że po jakimś czasie w ogóle go nie czuję. Chyba, że siedzę bardzo blisko kominka. Ze względu na to w dużą świeczkę
Cranberry Ice bym nie zainwestowała. Może to też być kwestia tego akurat egzemplarza.


Kolor cudowny i niesamowicie intensywny. Żurawina przysypana śniegiem! 
Mielicie może okazję używać? Co Wasze nosy mówią o Cranberry Ice?

Ten wosk jak i całą markę YC możecie kupić na stronie Goodies.pl. Do końca roku na hasło 77GERDA obowiązuje 10% zniżka na wszystkie nieprzecenione produkty. Rabat jest wielokrotnego użytku.
Woski YC kosztują 7 PLN/szt. 


Recenzja innych zapachów z YC:
TURQUOISE SKY  - 
KLIKNIJ TU>>
MIDNIGHT JASMINE - KLIKNIJ TU>>


Pozdrawiam ciepło!