piątek, 23 października 2015

Tisane Balsam o ust. Najlepszy produkt do ust od kilkunastu lat! KWC. Recenzja.


Nie znam lepszego kosmetyku do ust. Uwielbiam poznawać nowości, sprawdzać co nowego pojawiło się na rynku, testować odkrycia. Przeszłam długą drogę z różnymi balsamami, sztyftami, kremami, pomadkami itp., a Tisane nadal pozostaje na pierwszym miejscu i jest nie do pobicia.

Pierwszy słoiczek kupiłam ponad 12 lat temu. Wracam do Tisane stale. Zużyłam kilka opakowań i nigdy mnie nie zawiódł. 


Dlaczego uważam go za nr 1?

Mocno nawilża i skutecznie natłuszcza usta. W mgnieniu oka stają się miękkie, aksamitne, gładkie. Nie tylko pokrywa je ochronną warstwą, ale wnika głębiej i świetnie regeneruje. Uwielbiam efekt jaki daje! 
Przy regularnym stosowaiu możemy zapomnieć o suchych skórkach, spierzchnięciach, wszelkim dyskomforcie. Nawet podczas wielkich mrozów, silnego wiatru czy ogromnego upału.
Jeśli zapominamy o smarowaniu ust i już mamy z nimi problem, Tisane błyskawicznie doprowadzi je do ładu. Wystarczy jedna/dwie noce z tym kosmetykiem i rano budzimy się z pozbawionym szorstkości naskórkiem. 

Wiele razy uratował mi życie. Przez ostatnie lata praktycznie nigdy nie wychodzę z domu bez ochrony na ustach, ale wcześniej nie miałam takiego zwyczaju. Szczególnie zimą, w górach na nartach czy też latem w upale i wietrze na żaglach moje usta nie były w najlepszej kondycji. Tisane zawsze błyskawicznie je koił. Jest jak plaster miodu, łagodzi jak idealny kompres. Pomaga w gojeniu opryszczki, która mnie czasem nawiedza.

Spełnia znakomicie funkcję ochronną. Regeneruje, kiedy już pojawi się problem. Zapobiega wysuszeniu. Nie znam kosmetyku do ust, który tak pięknie by się rozprowadzał, a jednocześnie cudownie pachniał i smakował. Zero grudek, nieprzyjemnej warstwy, lepkości itp. Konsystencja to marzenie. Nic się nie wylewa poza obręb ust. Aplikacja łatwa i bezproblemowa. Powiecie: słoiczek, palec, mało higienicznie. Być może. Ale jeśli myjemy często ręcę albo używamy Tisane tylko w domu, to umówmy się raczej nas to nie zabije:) Spędzając na zakupach w Centrum Handlowym kilka godzin więcej na naszych ustach osiada zarazków niż podczas nakładania balsamu dłonią.  Bardziej pedantyczne osoby mogą stosować go tylko na noc i również dostrzegą dużą różnicę.


Cenię Tisane za to, że działa długo. Dwa, czasem jedno naniesienie w ciągu dnia i mam spokój. Nie muszę w koło powielać "maziania". Na noc - niezbędnik. Do tego jest bardzo wydajny. Starcza na kilka m-cy. Polecam zarówno w gorące jak i zimne dni.

Balsam ma niesamowicie pyszny zapach i smak. Wanilia, miod, budyń. Nic nie jest tu przesadzone. Ta woń nigdy mi się nie nudzi. Wprowadza w nastrój spokoju, takiej domowej atmosfery, błogości. Ciepły i przyjemny. Nie za słodki i nie mdlący. 

Spokojnie można stosować go pod kolorowe pomadki. Sam również ładnie nabłyszcza. Usta są świeże, ponętne, zdrowe.

Dla mnie to kosmetyk wyjątkowy. Mam nadzieję, że będą go sprzedawać do mojej śmierci:) Świetna jakość za nieduże pieniądze. Polska marka, która zdecydowanie powinna promować to cudo w innych krajach. Stosowałam dużo droższe zagraniczne produkty tego typu i nie były nawet w połowie tak doskonałe. Np. osławiony balsam Nuxe, okazał się u mnie totalną porażką. Przy nim Tisane to jak Himalaje do Żuław Wiślanych.


Kosmetyk kiedyś był ciężko dostępny. Aktualnie możecie dostać go w praktycznie każdej aptece. Warto sprawdzić też sklepy zielarskie. Ja często go widzę w Aptece Ziko oraz w Super Pharm. Mały plastikowy słoiczek zapakowany jest w blister lub kartonik. Koszt to około 7-8 PLN/4,7 g. Tisane kupicie także w sklepie online producenta Herba Studio.

Wypuszczono jakiś czas temu wersję "pomadkową" balsamu. Miałam w ubiegłe lato, ale w torebce nie przetrwała wysokich temperatur. Sztyft rozpuścił się na amen. Wydaje mi się, że wersja tradycyjna jest jednak lepsza w działaniu. Aktualnie mam drugi egzemplarz i dam mu szansę ponownie.

Znacie ten kultowy kosmetyk? Lubicie tak jak ja? Czy może cenicie coś wyżej? Podzielce się opinią.

Pozdrawiam! 

18 komentarzy:

  1. Wszyscy tak go polecają, że muszę go mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam go ok 10 lat temu. Rzeczywiście działał, ale wydobywanie go palcem to jakaś porażka.

    Moje usta nie wymagają balsamów, ale niedawno dostałam mazidełko do ust z Pszczelej Dolinki - uratowało mi usta i skórę w okolicach nosa podraznione przez katar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie miałam żadnego problemu z wydobyciem balsamu do samego końca. Wszystko bardzo łatwo się wydobywa. No chyba, że ktoś nosi strasznie długie szpony, a nie paznokcie:)

      Usuń
  3. spróbuj z The body shop pomadkę z ... kurcze nie pamiętam momento hemp lip protection. te listki konopia czy cuś :P po 1: miałam tą pomadkę 4 miesiące (stosuje 2-5 razy dziennie), również trzyma się na ustach długo i dla mnie miała lepsze działanie. Tisane miałam przy tym samym używaniu tydzień!!! z paroma dniami. Nie zauważyłam hm ... ulgi na ustach a brak działania. Nie wiem. Dla mnie kompletnie nic .Może jestem jakiś odmieniec ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam soobie kompletnie jak Tisane można zużyć w tydzień. Ja nakładam go z 3 razy na dzień każdego dnia i starcza mi na kilka miesięcy. Jego wystarczy główka od szpilki i działa super. Wszystko co próbowałam - balsamy z TBS też - nigdy nie okazały się tak dobre jak właśnie Tisane.

      Usuń
  4. Znam obie wersje, ale nie są moimi wielkimi ulubieńcami;) choć moje usta są dość wymagające niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lata temu miałam ogromny problem z ustami. Wiecznie mi pękały i wyglądały okropnie. Nic nie pomagało. Nawet dermatolog nic nie poradził. Odkryłam Tisane i problem zniknął i od nastu lat nigdy nie wrócił. Dlatego zawsze będę go wielbić:)

      Usuń
  5. Tak go opisałaś, że muszę wypróbować. :) Jeszcze raz dziękuję za udział w akcji la mojego kotka. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam Tisane jako pomadkę i ani niskie ani wysokie temperatury jej nie zniszczyły a efekt jest natychmiastowy-ulga dla ust i nawilżenie :) Może miałaś jakąś wadliwą wersję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam przynajmniej z 7 osób którym w torebce latem ta pomadka zwyczajnie wypłynęła. Przy 40 stopniowych temperaturach nie dała kompletnie rady. To kwestia dużej ilości olejków. Nie twierdzę, że jest zła. Ale zwyczajnie tak szybko się roztopiła, że nie miałam szas jej dłużej potestować. Teraz mam kolejne opakowanie i pewnie za jakiś czas otworzę i zobaczymy.

      Usuń
  7. Bardzo lubię ten balsamik, jednakże lepiej sprawdził się u mnie Carmex w słoiczku ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie mam ten Carmex. Jest ok, ale zdecydowaie wolę Tisane. Lepiej nawilża i ma w składzie olejki. Niestety w Carmexie przeszkadza mi okrutnie kamforowy zapach i smak.

      Usuń
  8. Jestem w trakcie testowania, super produkt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam i lubię działanie, ale zraziła mnie trochę obecność parafiny w składzie...Wiem, że nas to nie zabije i może chronić, jeśli nakładamy przed wyjściem na mróz, ale już np. na noc niekoniecznie. Nuxe działa u mnie jednak minimalnie lepiej i nie zawiera parafiny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie demonizuje parafiny. Mi ona nie szkodzi i uważam, że mase błędnych oponii o niej krąży nie popartych żadną wiedzą na ten temat. Parafia świetnie akurat działa na usta, bo nic nie chroi je tak jak ona, a do tego zapobiega wysuszaniu ust i zatrzymuje w nich wodę. O zapychaniu nie może być mowy, bo skóra na ustach nie ma porów.
      Co do Nuxe u mnie okazał się koszmarny. Nie pomógł, a nawet zaszkodził. Zrobił coś przeciwnego niż miał robić. Wysuszył usta na wiór. Stosowałm na noc przez tydzień. Rano budziłam się z okropną warstwą a ustach czegoś nieprzyjemnego i chropowatego. Do tego usta wysuszone i brzydkie. Nigdy więcej. Tisane w jedną noc mi je wyleczył.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Proszę o nie reklamowanie w komentarzach swoich stron, blogów, sklepów itp. Będę wdzięczna za nie linkowanie i uszanowanie tego. W innym przypadku będę je natychmiast kasować.
Magdalena