
Nie znam lepszego kosmetyku do ust. Uwielbiam poznawać nowości, sprawdzać co nowego pojawiło się na rynku, testować odkrycia. Przeszłam długą drogę z różnymi balsamami, sztyftami, kremami, pomadkami itp., a Tisane nadal pozostaje na pierwszym miejscu i jest nie do pobicia.
Pierwszy słoiczek kupiłam ponad 12 lat temu. Wracam do Tisane stale. Zużyłam kilka opakowań i nigdy mnie nie zawiódł.

Dlaczego uważam go za nr 1?
Mocno nawilża i skutecznie natłuszcza usta. W mgnieniu oka stają się miękkie, aksamitne, gładkie. Nie tylko pokrywa je ochronną warstwą, ale wnika głębiej i świetnie regeneruje. Uwielbiam efekt jaki daje!
Przy regularnym stosowaiu możemy zapomnieć o suchych skórkach, spierzchnięciach, wszelkim dyskomforcie. Nawet podczas wielkich mrozów, silnego wiatru czy ogromnego upału.
Jeśli zapominamy o smarowaniu ust i już mamy z nimi problem, Tisane błyskawicznie doprowadzi je do ładu. Wystarczy jedna/dwie noce z tym kosmetykiem i rano budzimy się z pozbawionym szorstkości naskórkiem.
Wiele razy uratował mi życie. Przez ostatnie lata praktycznie nigdy nie wychodzę z domu bez ochrony na ustach, ale wcześniej nie miałam takiego zwyczaju. Szczególnie zimą, w górach na nartach czy też latem w upale i wietrze na żaglach moje usta nie były w najlepszej kondycji. Tisane zawsze błyskawicznie je koił. Jest jak plaster miodu, łagodzi jak idealny kompres. Pomaga w gojeniu opryszczki, która mnie czasem nawiedza.
Spełnia znakomicie funkcję ochronną. Regeneruje, kiedy już pojawi się problem. Zapobiega wysuszeniu. Nie znam kosmetyku do ust, który tak pięknie by się rozprowadzał, a jednocześnie cudownie pachniał i smakował. Zero grudek, nieprzyjemnej warstwy, lepkości itp. Konsystencja to marzenie. Nic się nie wylewa poza obręb ust. Aplikacja łatwa i bezproblemowa. Powiecie: słoiczek, palec, mało higienicznie. Być może. Ale jeśli myjemy często ręcę albo używamy Tisane tylko w domu, to umówmy się raczej nas to nie zabije:) Spędzając na zakupach w Centrum Handlowym kilka godzin więcej na naszych ustach osiada zarazków niż podczas nakładania balsamu dłonią. Bardziej pedantyczne osoby mogą stosować go tylko na noc i również dostrzegą dużą różnicę.

Cenię Tisane za to, że działa długo. Dwa, czasem jedno naniesienie w ciągu dnia i mam spokój. Nie muszę w koło powielać "maziania". Na noc - niezbędnik. Do tego jest bardzo wydajny. Starcza na kilka m-cy. Polecam zarówno w gorące jak i zimne dni.
Balsam ma niesamowicie pyszny zapach i smak. Wanilia, miod, budyń. Nic nie jest tu przesadzone. Ta woń nigdy mi się nie nudzi. Wprowadza w nastrój spokoju, takiej domowej atmosfery, błogości. Ciepły i przyjemny. Nie za słodki i nie mdlący.
Spokojnie można stosować go pod kolorowe pomadki. Sam również ładnie nabłyszcza. Usta są świeże, ponętne, zdrowe.
Dla mnie to kosmetyk wyjątkowy. Mam nadzieję, że będą go sprzedawać do mojej śmierci:) Świetna jakość za nieduże pieniądze. Polska marka, która zdecydowanie powinna promować to cudo w innych krajach. Stosowałam dużo droższe zagraniczne produkty tego typu i nie były nawet w połowie tak doskonałe. Np. osławiony balsam Nuxe, okazał się u mnie totalną porażką. Przy nim Tisane to jak Himalaje do Żuław Wiślanych.

Kosmetyk kiedyś był ciężko dostępny. Aktualnie możecie dostać go w praktycznie każdej aptece. Warto sprawdzić też sklepy zielarskie. Ja często go widzę w Aptece Ziko oraz w Super Pharm. Mały plastikowy słoiczek zapakowany jest w blister lub kartonik. Koszt to około 7-8 PLN/4,7 g. Tisane kupicie także w sklepie online producenta Herba Studio.
Wypuszczono jakiś czas temu wersję "pomadkową" balsamu. Miałam w ubiegłe lato, ale w torebce nie przetrwała wysokich temperatur. Sztyft rozpuścił się na amen. Wydaje mi się, że wersja tradycyjna jest jednak lepsza w działaniu. Aktualnie mam drugi egzemplarz i dam mu szansę ponownie.
Znacie ten kultowy kosmetyk? Lubicie tak jak ja? Czy może cenicie coś wyżej? Podzielce się opinią.
Pozdrawiam!
