Co to jest masło shea? Dlaczego tak cenne?
Zapach, konsystencja.
Otrzymuje się go z orzeszków drzewa
masłowego, które w naturalnych warunkach rośnie w Afryce. Orzechy zbierane są
ręcznie i zawierają bardzo dużo tłuszczu. Bogate jest w witaminy F i E. Zawiera
także naturalną allantoinę, prowitaminę A, fitosterole, nasycone i nienasycone
kwasy tłuszczowe, woski.
Posiada delikatny korzenno-drzewny zapach
z nutą orzechów. Ja tę woń bardzo lubię. Choć wiem, że nie wszystkim się
podoba.
W niskiej temperaturze ma postać stałą.
Jest dość twarde i gęste. Pod wpływem ciepła pięknie rozpuszcza się i łatwo
rozprowadza po skórze i włosach. Przy tym nie tłuści okrutnie jak oliwa czy
smalec.
Jak powstaje mało shea? Pochodzenie,
produkcja. Złoto kobiet Afryki.
Zainteresowała mnie kiedyś historia
pochodzenia tego uniwersalnego kosmetyku, ale także sam proces powstawania. To
bardzo ciekawe i ściśle związane z kulturą Afryki i mieszkającymi tam
kobietami. Nie ma czegoś takiego jak plantacje drzew masłowych. Drzewa karite
owocują dopiero po 30 latach. Najlepsze plony zbiera się w 50 roku. Nikomu by
się nie opłacało sadzić je, jak u nas jabłonie, i czekać tyle czasu na zbiory.
Rosną naturalnie w buszu. Dojrzałe owoce spadają z drzew i stamtąd są zbierane
przez afrykańskie kobiety. W pocie czoła, w przeraźliwie wysokich
temperaturach, często boso i z dziećmi na rękach, wyruszają one o świcie w
poszukiwaniu tych roślin. Odległości często wynoszą do kilkunastu kilometrów w
jedną stronę. Wszystko to na pieszo. Gdy kosze z owocami ważą około 40 kg,
Afrykanki wracają wieczorem do swoich wiosek. Często jedzą tylko jeden posiłek
dziennie.
Pozyskanie masła z orzechów jest żmudne.
Trwa około 20 godzin. To bardzo ciężka praca, wykonywana w dużej mierze
ręcznie. Warto wiedzieć, że z 15-20 kg orzechów uzyskuje się zaledwie 1-2 kg
karite. Dla kobiet z Ghany, Nigerii, Mali to często jedyne źródło utrzymania.
Biorąc jednak pod uwagę ich wkład pracy i wysiłek, pieniądze jakie uzyskują ze
sprzedaży masła shea, są baaaardzo znikome.
Obejrzyjcie proszę dwa krótkie filmiki na
ten temat. Najpierw o pozyskiwaniu owoców, potem o samej produkcji masła.
Ten kosmetyk jest znany przez Afrykanki od
setek lat. Ich skóra pokazuje, jak jest znakomity. Używają bowiem tylko shea,
nie mają dostępu do innych produktów, a ich ciała znacznie lepiej są nawilżone
i bardziej gładkie niż ciała nas kobiet Zachodu.
Dlaczego warto kupić? Jak go używam? Za
co lubię i cenię?
Występuje w bardzo wielu kosmetykach.
Stało się niezwykle popularne i pożądane przez Klientów. Moim jednak zdaniem
znacząco lepiej jest kupić czyste w 100% organiczne masło karite, niż szukać go
w produktach, jako jeden z wielu składników. Nie jest drogie, wydajne, łatwo
dostępne i uniwersalne. Lepsze jakościowo niż setki drogich pudełek, pudełeczek,
butelek, tubek dostępnych w drogeriach i perfumeriach. Stosuje od nastu lat.
Zawsze mam w domu. Jedno pudełko tego cuda może spokojnie zastąpić tuzin innych
produktów!
- Idealny jako balsam do ciała. Świetnie nawilża, natłuszcza, zmiękcza i
wygładza skórę. Łagodzi podrażnienia, koi, wycisza
- Uwielbiam go nanosić na stopy i dłonie. Gruba warstwa na noc pobija wszelkie maski i
kremy.
- Pięknie nawilża i zmiękcza skórki koło paznokci.
- Migiem radzi sobie z przesuszoną skórą na łokciach, kolanach i innych newralgicznych miejscach.
- Stosowany regularnie po około 7 dniach poradził
sobie z zapaleniem okołomieszkowym na
moich ramionach. Nigdy później nie wróciło.
- Przyspiesza gojenie odcisków, odparzeń. Skuteczny w obtarciach na stopach np. po niewygodnych butach.
- Łagodzi ukąszenia owadów. Np. w
przypadku komarów nie mamy odruchu drapania się, a bąble szybciej znikają.
- Jest świetnym kremem do twarzy. Nie tylko dla cer suchych. Nie zapycha, nie
tłuści przesadnie. Znakomite przy kuracjach trądzikowych, zabiegach
dermatologicznych.
- Ma właściwości antybakteryjne i
przeciwzapalne. Ranki po pryszczach szybciej
po nim znikają.
- Nawilża twarz, chroni przed wiatrem, mrozem i innymi czynnikami zewnętrznymi. Nie u
każdego może sprawdzić się pod makijaż. Polecam wtedy stosować na noc. Dla
skór atopowych, odwodnionych, alergicznych, bardzo wrażliwych,
naczyniowych, skłonnych do rumienia - może okazać się wybawieniem.
- Rekomenduje jako bariera ochronna w czasie mrozów. Niezbędnik podczas
wyjazdów na narty. Nic tak dobrze, że nie zabezpiecza polików i nosa, gdy
szusujemy po stokach.
- Dzięki witaminie A i E działa przeciwzmarszczkowo. Opóźnia efekty starzenia. Ujędrnia, regeneruje,
odżywia. Zdecydowanie to dostrzegam.
- Sprawdził się jako balsam po depilacji. Łagodzi podrażnienia. Podobno zapobiega
również wrastaniu włosków. Sama nie
mam tego problemu, więc powtarzam tu tylko opinię innych.
- Od czasu do czasu używam również do kąpieli. Dwie grudki do wanny z wodą, a skóra potem nie
wymaga żadnego balsamu. Ciało jest nawilżone, gładkie, pachnące i
niesamowicie miękkie.
- Wypróbujcie także na usta. Już po kilku sekundach
zobaczycie jak cudownie działa na wargi.
- Okazał się nie raz ratunkiem po oparzeniach słonecznych.
- Odkryciem dla mnie było zastosowanie masła karite
jako kremu pod oczy. W awaryjnej sytuacji
zaaplikowałam i odkryłam, że działa cudownie. Kompletnie nie podrażnia, w
jedną noc przywraca okolicom oczu właściwą równowagę wodną. Skóra jest
ładnie napięta, zregenerowana, zdrowsza i jaśniejsza. Dużo częściej go
stosuje pod oczy niż tradycyjne kremy. Jedynie na dzień, jeśli się
malujemy, nie będzie dla wszystkich dobrym rozwiązaniem.
- Wcierane w skórę potrafi przyjemnie rozgrzać.
Wprowadza w stan głębokiego relaksu, ukojenia. Odstresowuje, wycisza. Działa na nasze zmysły i psychikę bardzo pozytywnie.
- Szybko się wchłania. Nie
tłuści, nie lepi się, nie tworzy nieprzyjemnej warstwy.
- Ma naturalną ochronę przeciwsłoneczną. Niską (na poziomie 2 SPF), ale zawsze.
- Często potrafię przez cały tydzień używać tylko
jego, nie aplikując poza środkami myjącymi, żadnego innego kosmetyku. Z
rezultatów jestem bardzo zadowolona.
- Podczas urlopów zdarzało mi się zabierać tylko
jego jako balsam do ciała, krem do twarzy, dłoni, stóp. Bagaż mniejszy i
lżejszy. Do tego cała pielęgnacja - naturalna i szybsza.
- Warty do wypróbowania w domowych peelingach.
- Idealne do masażu ciała.
- Wskazane podczas kataru. Działa
na często wycierany podrażniony nos jak łagodzący plaster.
Więcej właściwości. Tak nie
stosowałam, ale inni polecają.
- Podobno znakomicie działa na włosy. Nawilża, dba o końcówki. Nadaje połysk i gładkość. Ułatwia
rozczesywanie. Muszę kiedyś spróbować.
- Słyszałam, że dba o skórę głowy w przypadku łupieżu, natarczywego swędzenia i łuszczenia.
- Polecane atopowcom i alergikom. W ogóle
nie uczula.
- Regeneruje skórę nawet przy rozległych oparzeniach skóry.
- Bezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących.
- Można aplikować od 1 dnia
życia dziecka.
- Przyspiesza gojenie wszelkich ran.
- Zapobiega rozstępom.
- Pomaga w walce z cellulitem.
- Dzięki swojemu zapachowi może być stosowane
przez mężczyzn. Np. po
goleniu, również na stopy, dłonie. Nie pachnie kwiatami, ani niczym ściśle
podobającym się głownie kobietom.
- Mówiono mi, że świetnie konserwuje skórzane torebki i buty. Trzeba sprawdzić. Jak widać
ma także działanie poza kosmetyczne:)
Które najlepsze?
Najlepsze masło karite to nierafinowane,
tłoczone na zimno i nie filtrowane. W 100% naturalne, organiczne i pochodzące
prosto z Afryki. Tzw. masło surowe. Do Polski głownie sprowadzane z Ghany.
Nie radzę kupować rafinowanych. Jakość zdecydowanie gorsza.
Gdzie kupić?
Najwyższej jakości masła shea nie są
dystrybułowane w pięknych opakowaniach przez znane marki. W drogeriach ich nie
znajdziecie. Nie ma jednak trudności z kupieniem tego produktu w Polsce. Jest
sporo bezpośrednich małych importerów, którzy sprowadzają złoto Afryki do
naszego kraju, kupując je bezpośrednio w plemiennych wioskach.
Są to też rodziny, pochodzące z Afryki,
które zajmują się sprzedażą tego cuda. Przywożą je do naszego kraju prosto z
produkcji. Tak np. jest z polsko-ghanijskim małżeństwem, które prowadzi
stronę Masło
Shea i sklep online Duafe. Mają też fanpage na FB - Organiczne Masło Shea.
Znalazłam ich w sieci. Nie są moimi znajomymi, nie płacą mi za reklamę,
współpracę itp. O moim poście nic nie wiedzą. Sprzedają czyste, organiczne,
nieprzetworzone masło karite najwyższej jakości.
Ciekawa jest również strona na FB: Wisdap - Kobiety w Ghanie, którą prowadzi
organizacja pozarządowa. Wspiera ona pomoc kobietom afrykańskim i promuje
wytwarzane przez nie produkty, polecając zakupy w sklepie Dermisja.
Oczywiście produkt ten znajdziecie także w
większości sklepów/stoisk z naturalnymi kosmetykami, zielarniach itp., stronach
typu Zrób Sobie Krem, Biochemia Urody czy EkoSpa. Mnogość ich na rynku.
Polecam szczególnie jednak inny sklep: Stragan Zdrowia. Bardzo często robię w nim
zakupy. Za jednym zamachem mogę nabyć tam naturalną żywność oraz naturalne
kosmetyki. Mają bogaty asortyment i przystępne ceny. Shea Butter też tam znajdziecie. Koniecznie
zajrzyjcie.
Swego czasu masło to kupowałam często na Allegro. Jak np. to ze zdjęć w tym poście. Postanowiłam teraz jednak nabywać go wyłącznie u bezpośrednich "przewoźników", małych importerów (oni też często sprzedają na Allegro). Widzę bowiem różnicę w tych masłach jeśli chodzi o świeżość, kolor, zapach, naturalność. Poza tym chciałabym wspierać małe biznesowe inicjatywy, wcale nie nastawione tylko na zysk (choć wiadomym jest, że każdy ma prawo zarabiać na swojej pracy), ale także związane z historią miejsca, gdzie ten produkt powstaje i identyfikujące się z kobietami Afryki, ich historią, kulturą. Tak, ma to u mnie pewien wymiar ideologiczny i wcale się tego nie wstydzę. Praca tych kobiet, ich życie to coś naprawdę pasjonującego, niedocenianego, godnego naszej uwagi. Skomplikowane laboratoria, maszyny produkcyjne i całe zaplecze wielkich koncernów kosmetycznych mało wydają się ciekawe w porównaniu ze Złotem kobiet Afryki.
Swoją drogę marzy mi się wyprawa do Ghany...
Ile kosztuje?
W zależności od dostawcy ceny są różne. Za
mniej więcej 200 g zapłacimy od 15-30 PLN.
Pojemności słoiczków są większe i mniejsze. Na Allegro sporo sprzedawców
wystawia masło karite dużo taniej.
Nigdy się nie traci ważności! Jak
przechowywać?
To jest rzadko spotykane. Surowe
organiczne masło shea nie ma terminu przydatności. Nigdy
się nie psuje! Nie potrzebuje być jakoś specjalnie
przechowywane. Wystarczy temperatura pokojowa. W upały można schować do
lodówki. Radzi się nie wystawiać go na długotrwałe działanie światła. Może
służyć nam przez lata i cały czas będzie znakomite.
Czasami na słoiczkach widnieje data
ważności, ale wynika ona głownie z wymogów prawa, albo z wątpliwego pochodzenia
zawartości.
Czy jest wydajne?
Niesamowicie. Około 150 g starcza mi na
ponad rok. Wiadomo jednam, że to zależy od tego jak często go stosujemy, do
jakich celów i dla ilu osób.
Mam nadzieję, że przekonałam Was do
spróbowania. Może macie swoje patenty na ten kosmetyk? Dajcie znać.
Mi służy jako jeden z głównych składników w masłach do ciała oraz w szamponach i maskach do włosów. W czystej postaci jeszcze nie stosowałam, ale mam ochotę wypróbować w roli kremu pod oczy i poza tym warto byłoby mieć je w domu do stosowania jako taki awaryjny nawilżacz w razie podrażnień czy większego przesuszenia.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Moim zdaniem zawsze warto go mieć, nawet mały słoiczek.
Usuń