wtorek, 25 czerwca 2013

Denko czerwcowe część II.


Poznaliście już pierwszą część czerwcowego denka. Oto część II.

Lush Sweetie Pie. Galaretka do mycia ciała. Porzeczka + olejek bergamotki.
Obłędny zapach. Można się uzależnić. Woń całkiem długo pozostaje na ciele. Produkt szczególnie fajny na lato. Pod wpływem ciepłej wody rozpuszcza się na skórze i tworzy bardzo przyjemny delikatny krem. Myje ok i moim zdaniem lekko nawilża skórę. Bardzo wydajna. Nie zastąpi tradycyjnych żeli. Ale to interesująca odmiana pod prysznicem. Do stałego używania to mało ekonomiczny kosmetyk. Raz na jakiś czas można się skusić, nie jest to jednak żadne cudo czy niezbędnik. Trzeba także opanować dobrze nakładanie, by galaretka nie ześlizgiwała się z dłoni do wanny czy brodzika. W Polsce niedostępna.
Cena: 3,10 GBP/100 g; 6,25 GBP/240 g.


See You Later Bath and Shower Jelly. Galaretka do mycia Mango i mandarynka.
To w zasadzie dużo tańszy odpowiednik powyższej galaretki z Lush. Występuje w kilku zapachach. Kupiłam już spory czas temu w Naturze. Nie pamiętam kompletnie ceny, ale nie była to droga rzecz. Ładnie pachnie, ale nie tak zniewalająco i trwale jak Sweetie Pie. Pieni się super, ale mniej kremowo i nie czuć przyjemnego nawilżenia jak w produkcie z Lush. Przyjemnie mi się jednak jej używało. W upały wkładałam do lodówki i wyjmowałam tuż przed prysznicem. Rewelacja! Sama forma kosmetyku raczej taka gadżetowa, do użycia raz na jakiś czas.


Noscar Krem z masy perłowej na blizny. Próbka 5 ml.
Specjalnie dużo o tym kremie powiedzieć nie mogę. Nie posiadam blizn. Dwie próbki tego kosmetyku dostałam przy okazji jakiś zakupów w necie. W Californii dorobiłam się przez słońce poparzenia stóp 3 stopnia i po przylocie do kraju ogarnął mnie strach, że zostaną mi na skórze blizny. Przypomniałam sobie o tym kremie. Wygrzebałam z szafki i prewencyjnie smarowałam na noc. Bardzo ładnie nawilża i wygładza. Blizn nie mam, wszystko się cudnie zagoiło, ale czy to zasługa tego kremu? Szczerze to nie sądzę. Może coś i pomógł, ale pewnie bez niego i tak odrosłaby mi nowa ładna skóra:) Wiem, że wiele osób stosuje go na blizny na twarzy, przebarwienia, a nawet trądzik i podobno jest świetny. Ja nie mam takich problemów, więc nie mogę wypowiedzieć się w kwestii takiego działania. Cena: ok. 43 PLN/30 ml.


 Joaana Śliski Wosk Superbłysk na włosy.
Nie mam pojęcia, po co ja to w ogóle kupiłam. Wieki temu to było. Nie stylizuje specjalnie włosów. Nie używam żeli itp. Z tego co kojarzę to chyba postanowiłam mieć taki produkt do wykonywania raz na jakiś czas gładkiego koka. Mam sporo niesfornych kosmyków i pomyślałam, że jak wpadnę od święta na pomysł "ulizanej" stylizacji na głowie, to sięgnę po ten kosmetyk. Użyłam go kilka razy, ale jak dla mnie to czysty smalec. Lepi się to to niemiłosiernie, tłuści okrutnie, nie nadaje połysku, średnio pachnie. Fakt, że ja może też nie bardzo wiem jak tego używać, bo nie mam tu doświadczenia. Powinnam pewnie wybrać żel, a nie wosk. Mając ten kosmetyk na włosach nawet w ilości niezmiernie małej, czułam się kiepsko, jakbym wysmarowała głowę masłem. Nie trafiony zakup, głównie dlatego, że nieprzemyślany. Stał w szafce 2-3 lata. Termin ważności minął i w zasadzie całe opakowanie idzie na śmietnik. Cena sprzed ok. 3 lat: 6,90 PLN/45 g. 

Alouette Papier toaletowy wilgotny z Rossmanna. 
W denku z kwietnia przedstawiałam tego typu papier Tami i bardzo go chwaliłam. Po zużyciu wpadł mi w ręce ten i był akurat na promocji. Wychodził taniej niż Tami i płatków jest więcej w opakowaniu. Niestety zawiódł mnie. Markę lubię za mokre chusteczki do dłoni i papier toaletowy tradycyjny, ale ten mokry jest słaby. Zbyt oszczędna wielkość, ciężko wyciąga się z opakowania, mało miękki, bardzo cienki, woń niby ma być rumiankowa, ale wg mnie nawet koło rumianku nie stała, nic specjalnego. Zużyłam, ale następnym razem kupię te poprzednie. Zdecydowanie lepsze. Cena: ok. 4 PLN/70 szt.

Intimea Chusteczki do higieny intymnej z ekstraktem z nagietka.
Kupione w Biedronce. Bardzo fajne, już nie raz gościły w denku, ale w wersji rumiankowej. Tamtą lubię bardziej zapachowo. Nagietkowa jakościowo też jest bardzo dobra. Chusteczki są tanie, łagodne, dobrej jakości, nie rwą się i mają idealną wielkość. Aktualnie nie znam lepszych. Cena: ok. 4 PLN/20 szt.

Bella Chusteczki do higieny intymnej.
Gratis otrzymany przy zakupach w Rossmannie. Bardzo przyjmnie pachną, ale są wg mnie zbyt małe. Czasem potrafią się też rwać. Zdecydowanie wolę te z Intimea. Gratisem nie pogardziłam, małe opakowanie 10 szt. było funkcjonalne do torebki, ale sama nie kupię. Cena nie jest mi znana.


Delia Cosmetics Korektor zielony do twarzy.
Totalny bubel. Waży się na skórze, jest mocno widoczny nawet po przykryciu podkładem. Tworzy smugi, nie tuszuje zaczerwienień. Nawet stosowany punktowo w minimalnej ilości nie spełnia swojej roli. Skóra w ogóle go nie przyjmuje i wyglądamy jakbyśmy upaprali się w zielonej farbie. Testowałam wiele razy i dawałam mu szanse. W końcu zdenerwował mnie i poszedł w kąt szuflady. Teraz już jest przeterminowany i idzie do kosza. Tani, ale tragiczny. Cena: ok. 9 PLN/10 ml. Zresztą akurat znaleźć dobry zielony korektor to wg mnie sprawa przegrana. Nawet te 10 razy droższe też mnie zawiodły.

Inglot Konturówka do powiek w żelu nr 75 matte. Eyeliner Gel. Kolor: ciemna śliwka.
Jak widać nie zużyłam go do końca. Zasechł, pękł i dawno się przeterminował. Stało się tak dlatego, że od długiego czasu mam kreski permanentne na oczach i nie potrzebuje takich kosmetyków. Trochę też źle go przechowywałam. Natomiast gdy go używałam byłam bardzo zadowolona. Piękny, elegancki kolor. Trzymał się na moich tłustych i opadających powiekach cały dzień, bez żadnego naruszenia. Znakomicie się aplikował i nie podrażniał. Konsystencja rewelacyjna. Dla mnie po Bobbi Brown to eyeliner na drugim miejscu pod względem jakości. Przyznaje jednak, że nie miałam też zawrotnej ich ilości. Większość jednak tego typu produktów nie wytrzymuje na moich oczach nawet 2 h. Zaraz panda jak się patrzy:) Z tego co pamiętam kosztuje ok. 35 PLN/5,5 ml. Ale już dawno go kupowałam, więc nie wiem jak to teraz kosztowo wygląda. Coś też słyszałam, że zmienili jego formułę, ale nie znam szczegółów i nie wiem czy to dotyczy każdego koloru.


Wibo Growing Lashes Stimulator Mascara.
Wg producenta tusz ten ma być pogrubiający i przyspieszający porost oraz regenerację rzęs. Moim zdaniem nie robi tego, jeśli już to w minimalnym stopniu. Za to rewelacyjnie wydłuża i rozdziela. Wiele dużo droższych mascar nie robi tego tak świetnie jak on. Do tego podkręca i ma piękny mocny czarny kolor. Byłam zdumiona ogólnym efektem. Oko wygląda rewelacyjnie. Szczoteczka bardzo praktyczna, a aplikacja kosmetyku błyskawiczna. Zero sklejania, grudek itp. Wszystko niby super, ale jest jedno wielkie ALE...dla mnie dyskwalifikujące ten kosmetyk. Masakrycznie się osypuje. Ja czasami po 1 h, czasem góra 2, miałam pod oczami bardzo dużo czarnych kropek. Po kilku godzinach to już w ogóle oczy całe brudne w tuszu. Dolne powieki wyglądały za każdym razem jakby mnie ktoś pobił. W deszcz/śnieg czy upał to już w ogóle nie nadaje się. Dla mnie mascara musi byś trwała, to mój absolutny wymóg. Makijaż ma mi ułatwiać życie, a nie utrudniać dzień. Nie będę co chwilę biegać do lustra, wyciągać puderniczkę, wycierać się, oglądać w lusterku w aucie...To nie moje klimaty. Szkoda, bo gdyby nie ten ogromny minus, to byłaby ukochaną. Szczególnie, że jest łatwo dostępna i bardzo tania.
Cena: ok. 10 PLN/8 ml.


Czy przydatne sa dla Was denkowe posty? Uważacie, że warto bym zbierała puste opakowania i pisała o kosmetyku po całkowitym jego zużyciu? Czy jednak takie posty wydają się Wam mało ciekawe? Wasze zdanie jest dla mnie naprawdę ważne.

Magda

39 komentarzy:

  1. ta galaretka to coś nowego dla mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Smakowicie zabrzmiał opis tej galaretki.
    Wiele dobrego słyszałam o tym tuszu do rzęs. Nie wiedziałam, że tak się osypuje :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te galaretki naprawdę wyglądają jak do jedzenia:) U mnie ten tusz bardzo się osypywał od samego początku, nie była to zatem wina wyschnięcia przy końcu czy od połowy zużycia.

      Usuń
  3. Denka to moje ulubione posty :) Pisz dalej, bo fajnie się je czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta galaretka fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem sporo zużyć:)m U mnie ta działka kuleje, poza szamponami, odzywkami do włosów i zelami pod prysznic. Wstyd, ale obiecuję poprawę:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Chetnie czytam denkowe posty!
    Ten Lush bardzo mi sie spodobal :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie lubię zielonych korektorów.. masz rację, wiele jest niezadowalających. ja wolę położyć na zaczerwienienia bardziej kryjący podkład i tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Ja już ie szukam zielonego korektora od dłuższego czasu. Zresztą wyśmienity okazał się dla mnie na zaczerwienienia krem BB z Lioele.

      Usuń
  8. Tusze z Wibo miałam trzy ,pierwszy raz był ok,wszystko ładnie i pięknie ,byłam zachwycona.Kupilam kolejne opakowanie i totalne rozczarowanie,objawy takie same jak u Ciebie,osypywał się i kruszył-generalnie porażka,myslę sobie -może jakiś felerny mi się trafił...i kupiłam następne opakowanie,niestety to samo.Bubel na maxa.Wymieniłam go na jakiejś promocji w Douglasie albo Sephorze( tusz za tusz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to zależy od egzemplarza. Nie wiem ale nie będę tego sprawdzać i kupować kolejnych. Zresztą aktualnie mam przedłużane rzęsy więc tuszu nie stosuje.

      Usuń
  9. Ten tusz Wibo mnie kusi.
    Podoba mi się jego silikonowa szczoteczka.
    Mam teraz DollsLash tej marki, ale słaby jest, słaby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w poście ja tego tuszu nie polecam ze względu na osypywanie się.

      Usuń
  10. chętnie przetestowałabym galaretkę a krem na blizny podarowałabym mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog i świetne posty! <3 świetnie czyta się Twoje recenzje!
    Będziemy tu często zaglądać!
    Zapraszamy również do polubienia nas na Facebook - MUA Make Up Academy Polska - już wkrótce nasza marka zawita na polski rynek!
    Zapraszamy do wspólnego odliczania i brania udziału w wielu konkursach, które dla Was szykujemy :)
    z pozdrowieniami MUA Polska

    OdpowiedzUsuń
  12. No scar mnie kusi:) zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. miałam no scar i u mnie całkiem ładnie radził sobie ze świeżymi bliznami potrądzikowymi:)

    a eyeliner Inglota mi również szybko stwardniał :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat stwardniał po ponad 1,5 roku, więc raczej nie szybko.

      Usuń
  14. Ja Magdo bardzo lubię czytać Twoje denkowe posty.
    Zawsze mogę się czegoś dowiedzieć tak skrótowo o jakiś produktach, a Twoje opinie bardzo lubię.
    I zawsze wynajduję produkty, które chcę wypróbować :)

    Z tej części denkowej mam tylko chusteczki Intemea i bardzo je lubię.
    A ta galaretka z Lusha mnie kusi, tylko póki co dostępu brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie, że posty są przydatne. Zatem będę denkować dalej.

      Usuń
  15. Magda, jesteś mistrzynią denkowania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię Twoje denka :) chetnie zaglądam.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. też mam takie same spostrzeżenia co do tego tuszu, efekt fajny, ale na krótko potem już tylko panda ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Proszę o nie reklamowanie w komentarzach swoich stron, blogów, sklepów itp. Będę wdzięczna za nie linkowanie i uszanowanie tego. W innym przypadku będę je natychmiast kasować.
Magdalena