Osobistymi doświadczeniami z różnymi chusteczkami do demakijażu dzieliłam się ok. rok temu w jednym z postów. Zapraszam do zajrzenia. Warto zapoznać się moimi preferencjami dotyczącymi tego typu produktów, zanim przeczytacie niniejszą recenzję.
Tak jak napisałam we wspomnianej notce, chusteczki nie służy mi do codziennego demakijażu twarzy. Są raczej pomocą w sytuacjach awaryjnych, na wyjazdach, urlopach itp.
Chusteczki Inglota wybrałam przy okazji innych zakupów w salonie tej marki. Same kosztują około 12 PLN. Gdy jednak kupujecie coś innego w Inglocie, to możecie je otrzymać za 8 PLN.
W opakowaniu jest 25 szt. Ich wymiar to 25 x 25 cm. Są ważne 3 m-ce od otwarcia.
Wg producenta są nasączone mleczkiem i tonikiem. Mają nie tylko dokładnie zmywać twarz z makijażu, kurzu i innych zanieczyszczeń, ale także tonizować skórę. Nie zawierają alkoholu. Są przeznaczone do każdego typu cery.
Tu skład:
Zamknięcie jest na klej. Całkiem mocny i dobrze chroniący przed dostawaniem się powietrza. Jestem przy końcu opakowania i jak do tej pory trzyma ok, co sprawia, że chusteczki nie wysychają. Jednak dbam by dobrze dociskać zamknięcie przy każdym użyciu. Dodatkowo kosmetyk trzymam w szufladzie, otworem do dołu. Nie ukrywam, że plastikowe otwieranie byłoby lepszym rozwiązaniem i bardziej pewnym.
Moje spostrzeżenia co do jakości i skuteczności?
1. Chusteczki są odpowiedniej wielkości i grubości. Nie rwą się, nie siepią. Bardzo miłe w dotyku, mięciutkie.
2. Nasączenie jest bardzo ok. Akurat.
3. Nic mnie nie podrażniło i nie uczuliło. Zero szczypania itp., nawet przy usuwaniu makijażu oka.
3. Nic mnie nie podrażniło i nie uczuliło. Zero szczypania itp., nawet przy usuwaniu makijażu oka.
4. Nie wysuszają, nie powodują uczucia ściągnięcia skóry ani też tłustości. Pozostawiają jednak na twarzy takę lekką warstwę, czasem lepką czasem nie. Nie zawsze mi to uczucie odpowiada. Choć nie jest jakieś mega nieprzyjemne.
5. Po ich użyciu na oczy nie zachodzą mgłą.
6. Zapach łagodny, kremowy, przyjemny. Nienachalny.
7. Zmywają ok, ale jednak mój faworyt czyli chusteczki z Douglasa, czynią to sprawniej, szybciej i dokładniej. Przy mocnym makijażu lub np. wodoodpornym produkt Inglota nie daje do końca rady. Za to dauglasowy radzi sobie w każdej sytuacji znakomicie.
8. Mimo, że to połączenie mleczka i toniku, to nie czuje po demakijażu specjalnego stonizowania mojej skóry. Często pojawia się potrzeba umycia twarzy dodatkowo płynem micelarnym lub żelem z wodą. Przy chusteczkach z Douglasa mam wyższe poczucie komfortu. Czuje dużo większe ukojenie na skórze, czystość i efekt jak po spryskaniu tonikiem. Lepsze też jest nawilżenie.
Podsumowując:
Dobry produkt. Moim zdaniem spełnia swoje zadanie i pobija wiele innych tego typu produktów drogeryjnych. Nie jestem rozczarowana. Są godne polecenia. Mojego jednak faworyta z Douglasa nie pobijają.
Warto jednak pamiętać, że inglotowe chusteczki są tańsze. Możemy bowiem je kupić za 8 PLN. W Dauglasie zapłacimy 11 PLN. Ilość taka sama i termin ważności identyczny.
Droższe ale mają lepsze plastikowe zamknięcie, zmywają makijaż dokładniej i szybciej, świetnie łagodzą i rewelacyjnie tonizują. Plus też za uspokojenie jakie dają na skórze i brak pozostawiania jakiejkolwiek warstwy. Poza tym są dostępne również w mniejszej pojemności 10 szt. za 6,50 PLN (tu otwieranie tylko z klejem).
Droższe ale mają lepsze plastikowe zamknięcie, zmywają makijaż dokładniej i szybciej, świetnie łagodzą i rewelacyjnie tonizują. Plus też za uspokojenie jakie dają na skórze i brak pozostawiania jakiejkolwiek warstwy. Poza tym są dostępne również w mniejszej pojemności 10 szt. za 6,50 PLN (tu otwieranie tylko z klejem).
Aktualnie chusteczki inglotowe są u mnie na drugim miejscu w tej kategorii produktów. Jeśli akurat będą mi potrzebne, a nie będę miała jak kupić douglasowych, sięgnę po nie.
Macie swojego ulubieńca tego typu?
Magda
Nawet nie wiedziałam, że Inglot takie chusteczki ma w swojej ofercie.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem mają je od bardzo dawna. Ale ja dopiero niedawno się na nie skusiłam. Nie jest to dla mnie produkt must have. Ale na wyjazdach przydaje się.
UsuńMnie te chusteczki z Inglota strasznie podrażniły oczy, ale spróbuję tych z Douglasa :)
OdpowiedzUsuńMnie nic nie podrażniło na szczęście, ale wiem, że każdy reaguje inaczej. Polecam sprawdzić te z Douglasa i kupić małe opakowanie 10 szt. Dla mnie one są mega delikatne.
UsuńJa nie przepadam za takimi chusteczkami, ale od czasu do czasu po takie sięgam. Te z Inglota są całkiem w porządku:))))
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńNie lubię chusteczek do demakijażu, bo jeszcze nie trafiłam na takie, które nie powodowały zamglenia oczu lub szczypania, podrażnienia skóry.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować Twojego faworyta z Douglasa :)
Do momentu wypróbowania miałam to samo. Każde mnie podrażniały i w ogóle przestałam je kupować. Ale douglasowe bardzo mnie pozytywnie zaskoczyły, choć i tak używam je sporadycznie.
UsuńJa je uwielbiam, zawsze jak jestem w Inglocie to biorę ;) Fakt, tonizacji nie czuć i tak zawsze myje po nich buzie, ale świetnie sobie radzą z makijażem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie z każdym makijażem sobie nie poradziły idealnie. Wolę te z Douglasa. Są ok, ale dla mnie to produkt kupowany w sumie raz na rok, może z dwa. Do codziennego użytku absolutnie nie.
Usuńprzypomnisz mi o nich jak skoczymy kiedyś do inglota ;)
OdpowiedzUsuńOk Marto:)
UsuńPierwszy raz je widzę, nie wiedziałam że inglot ma je w swojej ofercie. No i zaciekawiło mnie to połączenie mleka i toniku:)
OdpowiedzUsuńZ tonikiem to przesadzili. Ja go tam specjalnie nie czuje:)
UsuńNie przepadam za tą formą demakijażu;/
OdpowiedzUsuńJa używam je tylko na wyjazdach i w sytuacjach awaryjnych. Także uważam, że inne formy demakijażu są o wiele lepsze.
UsuńRzadko uzywam takich chusteczek, jedynie wtedy, gdy nocuje poza domem i nie chce ze soba nosic 50 buteleczek ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to także produkt awaryjny. Nie do codziennego używania.
UsuńMiałam te chusteczki już jakiś czas temu i nie do końca się z nimi polubiłam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez to, że u mnie moja buzia trochę się kleiła.
U mnie raz się lekko klei, raz nie. Nie wiem w sumie od czego to zależy. Dla mnie są ok, ale używam je sporadycznie.
UsuńNo to mnie zaskoczyłaś Inglot ma w sprzedaży własne husteczki? :O
OdpowiedzUsuńCiekawe, ciekawe... chyba musze skoczyć do inglota i spytać o nie.
Cena też zachęca.
Pozdrawiam i życzę udanego dnia! Cam
"Husteczek" raczej nie ma Inglot w sprzedaży, ale chusteczki tak:)
Usuńnie lubię chusteczek tego typu ale w awaryjnych sytuacjach na pewno sie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńJa sporo podróżuje więc wtedy się przydają. Czasem nawet stropy latem w samochodzie nimi przecieram:)
UsuńMiałam je kiedyś, ale nie polubiliśmy się na tyle żeby ponownie do siebie wrócić :)
OdpowiedzUsuńU mnie są ok, ale i tak kupuje raz na rok i wolę te z Douglasa. Innych drogeryjnych nie trawię. Przerabiałam całą masę i wszystkie były koszmarem podrażniającym mi skórę. Więcej zatem nie testuje innych.
Usuń