Poprzedni post z tego rodzaju wzbudził spore zainteresowanie. Nie spodziewałam się tego zupełnie. Były głosy oburzenia, sporo kontrowersji, ale w większości spotkałam się z sympatycznym odbiorem ludzi, którzy mają wielki dystans do siebie, świata i potrafią żartować na temat innych, ale też siebie, swoich '"dziwactw", przywar itp. Któż ich nie ma...
Cieszy mnie, że mam inteligentnych otwartych czytelników. Mam nadzieję, że takich blogerek też będzie coraz więcej...Życzę sobie i wszystkim tego baaardzo:)
Zmrużcie oko i zaczynamy.
- Nie
ubieram telefonu w etui z psem, kotem, pingwinem czy innym miśkiem, żyrafą, pandą. Orangutanem....?
- Nie mam białej toaletki z Ikea.
Wchodząc do własnego domu/sypialni nie miałabym pewności, czy wchodzę do siebie, czy do pokoju jednej z miliona blogerek. - Nie
mówię do czytelników: miśki, łobuzy, kotki itp.
Bo jestem sztywniarą? Brakuje mi polotu? Bo jestem stara? Starsza od wielu i młodsza od wielu również:) Zwyczajnie szanuję odbiorców, nie spoufalam się, traktuje ich jak równorzędnych partnerów. Nie dzielę też z nimi uczuć na poziomie romantycznej miłości, by nazywać ich myszkami, kiciami itd... - Zawsze
powiadamiam w recenzjach, prezentacjach, gdy kosmetyk otrzymałam do testów.
Nie ściemniam, że od tak dziwnym trafem do mnie trafił. Szłam sobie chodnikiem i patrzę leży...Albo spadł mi z nieba jak manna. Wypadł kominkiem, wleciał balkonem, nie mam pojęcia jakim cudem znalazł się na mojej wycieraczce... - Nie przepraszam w 6 akapitach czytelników za to, że od 2, 3 czy 5 dni nie dodałam posta na bloga.
Nie kajam się za to, nie tłumaczę, nie opowiadam zawiłych historii życiowych, dlaczego to mnie nie było. Jakoś nie mam przeświadczenia, że jestem tak ważna w życiu czytelników, że bez mojego posta każdego dnia źle się czują, chorują lub umierają:) Przynajmniej sobie tego nie wmawiam, nie idealizuje swojego posłanictwa i prowadzenie bloga nie sprowadzam do rangi wielkiej misji, życiowego celu i głównego zajęcia w życiu. Wierzę, że jak nawet tydzień czy dwa nie dodam notki, to świat nadal będzie stał mocno na nogach, a odbiorcy jakoś to przeżyją i zrozumieją:)
