W ramach udziału w akcji Październik Miesiącem Maseczek nadrabiam zaległości z recenzjami. Dziś na pierwszy rzut idzie ulubiona od pewnego czasu Maseczka Antystresowa marki Lirene.
Poleciła mi ją koleżanka, mówiąc że używa od ponad roku regularnie i praktycznie nie zamienia na inne.
Sceptycznie podeszłam do samej nazwy - ANTY-STRES. Pomyślałam: Tak akurat, może co jeszcze?
Czasem nazwy niektórych kosmetyków i ich opisy tworzone przez producentów to niezły kabaret.
Powiem jednak szczerze, że po pierwszym użyciu naprawdę byłam mile zaskoczona.
Na początek skład:
Producent mówi, że zadziała tak:
Czy to prawda?
Po pierwszym użyciu moja skóra była ukojona, wyciszona i bardzo gładka. Do tego rozjaśniona i dobrze nawilżona, ładnie napięta. Nabrała też zdrowego ładnego kolorytu, a zaczerwienienia do jakich mam dużą skłonność stały się mniejsze.
Maska jest bardzo przyjemna już od momentu nakładania. Dla mnie działa jak taki przyjemny kompres. Nie piecze, nie podrażnia, nie ściąga skóry i nie wysusza.
Ma postać jakby gęstej śmietany. Nie jest jednak ciężka w konsystencji. Bardzo łatwo się nakłada. Nie spływa. Produkt nie zapchał mnie, nie uczulił.
Stosuje ją regularnie od 2,5 m-ca raz na tydzień. Daje mi poczucie relaksu i miłego odprężenia. Zawsze staram się ją sobie fundować na koniec tygodnia pracy. Zapach jest przyjemny, taki elegancko-kwiatowy i kojarzy mi się z zabiegami w drogich SPA. Nie jest jednak nachalny czy bardzo intensywny.
Stosuje ją regularnie od 2,5 m-ca raz na tydzień. Daje mi poczucie relaksu i miłego odprężenia. Zawsze staram się ją sobie fundować na koniec tygodnia pracy. Zapach jest przyjemny, taki elegancko-kwiatowy i kojarzy mi się z zabiegami w drogich SPA. Nie jest jednak nachalny czy bardzo intensywny.
Maseczka posiada proteiny słodkich migdałów, ale powiem szczerze, że jeśli chodzi o woń to średnio tam migdały wyczuwam. Właśnie bardziej delikatne kwiaty.
Nie sądziłam, że taka zwykła maska da mi naprawdę relaks i odstesowanie. Ale przyznaje, że właśnie to robi. Moja skóra bardzo ją lubi.
Nie sądziłam, że taka zwykła maska da mi naprawdę relaks i odstesowanie. Ale przyznaje, że właśnie to robi. Moja skóra bardzo ją lubi.
Jak ją stosuje?
Jak informuje nas nadruk na opakowaniu to maska samowchłaniająca się. Tak jej używam.
Nakładam ją wieczorem jeszcze na spory czas zanim udam się spać. Na twarz, szyję i dekolt. Nie wiem jak to jest ale czasem starcza mi na dwa użycia, innym razem całość saszetki ląduje na mojej skórze:) Ja jednak w tym względzie może przesadzam, ponieważ lubię położyć taką grubszą warstwę. Wielu z Was pewnie starczy nawet na 3-4 użycia. Ja nie jestem też zwolenniczką przechowywanie otwartych opakowań, zaginania ich, spinania, kombinowania, wyjmowania reszty zawartości, przekładania itp. "babrania".
Co z drugiej strony jest mało ekonomiczne, no ale cóż...
Dla mnie świetnym rozwiązaniem byłaby jej dostępność w tubce lub słoiczku.
Maski na noc nie zmywam. U mnie świetnie się wchłania. Nie nakładam wtedy już nic na twarz. Rano buzia wygląda naprawdę świetnie. Do tego makijaż nakłada i trzyma się o wiele lepiej.
Choć nie jest to maseczka stricte nawilżająca to ja w czasie jej stosowania, odczułam naprawdę sporą poprawę nawilżenia skóry.
Oczywiście jeśli preferujecie zawsze i wszędzie zmywanie maseczek, to spokojnie możecie tak zrobić. Zebrać resztki wacikiem. Zmyć tonikiem czy płynem micelarnym lub nawet wodą jak inne maski.
Dla kogo?
Moim zdaniem zarówno osoby o cerze suchej jak i tłustej czy mieszanej będą z niej zadowolone.
Polecam też wszystkim zmagającym się z problemem rumienia, skórą naczynkową, podrażnieniami czy innymi zaczerwienieniami np. w przypadku leczenia trądziku. Dzięki swojej łagodności i ukojeniu może przynieść dużą ulgę. Jest też świetnym nawilżaczem i daje poczuciu dużego odpoczynku i czasu tylko dla siebie.
Jeśli wasza skóra jest zmęczona, poszarzała, brakuje Wam snu - to także super rozwiązanie.
Idealna też dla osób żyjących w biegu. Spokojnie możecie maskę położyć na twarz i iść spać.
Czy natomiast jest to jakiś 7 cud świata, wielkie kosmetyczne odkrycie? No nie. Ale ja do niej systematycznie wracam, a w przypadku saszetkowych maseczek nie zdarza mi się to często.
Czy znam inne z tej serii?
Z tej serii miałam też anti-agne, lifting i wygładzenie. Dwie pierwsze jakoś mnie zupełnie nie urzekły. Trzecia - była bardzo ok i pewnie jeszcze kupię, ale jednak antystesowa jest ulubioną jak do tej pory.
Dziś też kupiłam nawilżającą i dam znać co niej myślę po przetestowaniu. Pozostałe także zamierzam sprawdzić.
O wszystkich maskach Lirene z tej serii możecie poczytać tu >>.
Koszty i dostępność?
W zależności od sklepu dostaniecie ją w różnych cenach. Ja ostatnio zapłaciłam za nią 2,69 PLN/10 ml. Ale około 3 tyg. temu w małej drogerii koło mnie była na nie promocja i kosztowała wtedy 1,89 PLN. Wzięłam 3 ostatnie:)
Ogólnie produkt jest powszechnie dostępny. Nie powinniście mieć problemu z jej kupieniem.
Z takich może jeszcze mniej ważnych rzeczy, to podoba mi się kolorystyka opakowania. Przykuwa uwagę.
Polubiłam ją też za to samowchłanianie i lekkość oraz wielozadaniowość.
Odczuwam bowiem po jej użyciu i nawilżenie i ukojenie. Poza tym rozjaśnienie, gładkość i relaks.
Oczywiście jeśli preferujecie zawsze i wszędzie zmywanie maseczek, to spokojnie możecie tak zrobić. Zebrać resztki wacikiem. Zmyć tonikiem czy płynem micelarnym lub nawet wodą jak inne maski.
Dla kogo?
Moim zdaniem zarówno osoby o cerze suchej jak i tłustej czy mieszanej będą z niej zadowolone.
Polecam też wszystkim zmagającym się z problemem rumienia, skórą naczynkową, podrażnieniami czy innymi zaczerwienieniami np. w przypadku leczenia trądziku. Dzięki swojej łagodności i ukojeniu może przynieść dużą ulgę. Jest też świetnym nawilżaczem i daje poczuciu dużego odpoczynku i czasu tylko dla siebie.
Jeśli wasza skóra jest zmęczona, poszarzała, brakuje Wam snu - to także super rozwiązanie.
Idealna też dla osób żyjących w biegu. Spokojnie możecie maskę położyć na twarz i iść spać.
Czy natomiast jest to jakiś 7 cud świata, wielkie kosmetyczne odkrycie? No nie. Ale ja do niej systematycznie wracam, a w przypadku saszetkowych maseczek nie zdarza mi się to często.
Czy znam inne z tej serii?
Z tej serii miałam też anti-agne, lifting i wygładzenie. Dwie pierwsze jakoś mnie zupełnie nie urzekły. Trzecia - była bardzo ok i pewnie jeszcze kupię, ale jednak antystesowa jest ulubioną jak do tej pory.
Dziś też kupiłam nawilżającą i dam znać co niej myślę po przetestowaniu. Pozostałe także zamierzam sprawdzić.
O wszystkich maskach Lirene z tej serii możecie poczytać tu >>.
Koszty i dostępność?
W zależności od sklepu dostaniecie ją w różnych cenach. Ja ostatnio zapłaciłam za nią 2,69 PLN/10 ml. Ale około 3 tyg. temu w małej drogerii koło mnie była na nie promocja i kosztowała wtedy 1,89 PLN. Wzięłam 3 ostatnie:)
Ogólnie produkt jest powszechnie dostępny. Nie powinniście mieć problemu z jej kupieniem.
Z takich może jeszcze mniej ważnych rzeczy, to podoba mi się kolorystyka opakowania. Przykuwa uwagę.
Polubiłam ją też za to samowchłanianie i lekkość oraz wielozadaniowość.
Odczuwam bowiem po jej użyciu i nawilżenie i ukojenie. Poza tym rozjaśnienie, gładkość i relaks.
Polecam wszystkim zestresowanym ale nie tylko:)
A do maseczki?:) Świetnie pasuje płyta - soundtrack do filmu Makrokosmos.
Tu fragment:
Długo nie słuchałam. Wygrzebałam z półki i ostatnio w koło mi towarzyszy. W czasie wieczorów maseczkowych również....
Uwielbiam Bruno Coulais!
Obyście mieli jutro mało stresów. Jutro i zawsze!
Magda
też lubię te maseczki, akurat anti stress nie miałam, ale inne z tej serii spisują się dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze mam do przetestowania 4:)
Usuńw takim razie muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie znalazlam w koncu cos dla mojej problemowej cery. ;)
OdpowiedzUsuńOj nie mów hop:) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona, ale wiadomo, że u każdego może zadziałać inaczej. Ale polecam.
UsuńChętnie wypróbuję tę maseczkę:)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak wrażenia.
Usuńale by mi się taki relaks przydał! :O
OdpowiedzUsuńNo to zaczynaj!:)
UsuńLirene to moim zdaniem dobre kosmetyki i nie zabijają ceną na wstępie. Co prawda anty stresowej maseczki nie miałam, ale inne sprawdzają się świetnie! :)
OdpowiedzUsuńJa po długich namysłach również zaczęłam prowadzić bloga, ale to moje pierwsze kroki dopiero :)
Pozdrawiam