1. Red Rose Water. Woda różana.
Zachwyciłam się. Moim ukochanym hydrolatem jest różany. Wiele razy o nim Wam wspominałam i na blogu przeczytacie też na jego temat szczegółową recenzję.
Ta woda jest niezwykle do niego podobna. Ale ma mniej intensywnie różany zapach, bardziej delikatny, co dla wielu może być sporą zaletą. Mam też wrażenie jakby była jeszcze bardziej łagodna od hydrolatu i szybciej koiła twarz. Choć może to być złudzenie. Pięknie odświeża, nawilża, łagodzi podrażnienia, koi zaczerwienienia, rumień itp. Super relaksuje. Na moje naczynka - ideał. Stosowałam (tak jak zawsze to robię z tego typu tonikami), przelewając do butelki z atomizerem i spryskując twarz.
Wydajna, nie droga (tańsza od hydrolatu z Biochemii Urody). Znakomicie spełnia zwoje zadanie jako dodatek do maseczek w proszku. Na bazie tej wody zrobiłam sobie też tonik z kwasem migdałowym, jaki jest dla mnie aktualnie złuszczaczem. Polecam również do utrwalania makijażu. Nie używałam w kuchni, ale pewnie kolejnym razem tak zrobię. Dostarczana jest w szklanej butelce.
Kupiłam spory czas temu na Allegro. Jeszcze pewnie starczy mi na 3-4 tyg. Już rozglądałam się za nią stacjonarnie, ale jakoś nie spotkałam. Raz tylko w delikatesach ujrzałam butelkę z napisem Red Rose Water, ale kiedy przeczytałam skład, załamałam się. Było tam tyle sztucznych dodatków, że z naturalną wodą tego typu, nie miało to nic wspólnego. Jeśli wiecie gdzie można to cudo dorwać, bez ponoszenia kosztów przesyłki, będę wdzięczna za info.
Cena: ok. 7-8 PLN/250 ml.
2. Relastan Pomadka ochronna z kwasem hialuronowym.
Kupiłam ją ponad rok temu wraz z kapsułkami Relastan - suplementu diety dbającego o naszą skórę, włosy i paznokcie. Wtedy opakowanie tabletek zawierało też sztyft ochronny. Nie wiem czy nadal to połączenie jest w sprzedaży. Podobno osobno nie jest on do kupienia, a szkoda. To jedna z lepszych szminek tego typu. Zdecydowanie u mnie w pierwszej trójce. Idealne masełko. Znakomicie nawilża, lekko natłuszcza. Co najlepsze, efekt jest długotrwały i nie tylko do czasu "zjedzenia" jej z warg. Dobrze chroni, ma filtr SPF20, nadaje miękkość, niesamowitą gładkość i cudny połysk. Mimo, że w opakowaniu wygląda na czysto białą, to po aplikacji usta nabierają ładnego jasnego koloru różu. Bardzo dziewczęcego. Cała twarz zyskuje przez to świeżość. W wielu przypadkach pobija tu kolorystyką typowo makijażowe szminki. Odcień jest trwały, a blask potrafi być z nami kilka godzin. Pachnie miło waniliowo. Nie ma szans by przy niej, cierpieć na suche skórki. Wada? Jest miękka i łatwo ulega roztopieniu czy łamaniu. Trzeba tu uważać.
Marka zdecydowanie powinna pomyśleć o sprzedaży jej jako osobny produkt.
Cena: wraz z tabletkami Relastan 60 szt. zapłaciłam za nią rok temu ok. 24 PLN.
3. The Body Shop Jolly Orange Lip Balm.
Kolejny w tym miesiącu ulubieniec do ust. Tak naprawdę kocham go odkąd kupiłam, czyli od mniej więcej 1,5 roku. Stale używam, czasem robię sobie przerwę, ale potem ponownie wracam. Niezwykle wydajny. Jakby nigdy nie miał zamiaru się skończyć.
Metalowa puszeczka jest bardzo estetyczna, praktyczna i zawiera 15 ml świetnego masełka. Bajkowo się rozprowadza na wargach. Wygładza, nawilża, natłuszcza, nie powoduje uczucia lepkości. Niesamowicie pachnie pomarańczami. Cenię go za trwały efekt i walory estetyczne. O wiele lepiej wygląda niż niejeden błyszczyk. Tworzy piękną taflę, ma w sobie malutkie drobinki odbijające światło, cudo i już:) Stosując go nie mam żadnych problemów z ustami nawet w duże mrozy.
Swoją drogą mam 4 smaki tego kosmetyku, ale ten zdecydowanie góruje nad innymi. Z całą pewnością pobija we wszystkim osławiony Nuxe Lip Balm, którego nie trawię i który u mnie okazał się ogromnym rozczarowaniem. Niedługo ostro dostanie mu się ode mnie w osobnym poście:)
Problem z balsamem TBS jest taki, że nie wiem czy jest aktualnie dostępny w sprzedaży. Od dawna go nie wiedziałam, chyba że tylko zmienił opakowanie. Wiecie coś na ten temat?
Cena: ok. 18 m-cy temu zapłaciłam za niego okazyjnie na promocji 8-9 PLN/15 ml. Wcześniej normalnie kosztował ok. 24 PLN.
4. Bioelixire Argan Oil Hair Mask.
Nie będę się tu dużo o tym kosmetyku rozpisywać. Na blogu niedawno publikowałam jej recenzję. Mało masek/odżywek dobrze działa na moje włosy. Zwykle albo je przeciąża albo totalnie nie widzę żadnego efektu "bez" czy "z". W tym przypadku jest inaczej. Nadaje puszystość, wzmaga objętość, ładnie unosi fryzurę. Dostrzegam też połysk i dobre nawilżenie.
Ostatnio odlałam jej sporą część dla mamy. Ma niesamowicie suche włosy i ten kosmetyk bardzo chwali.
Cena: bez promocji 17-19 PLN/200 ml. 33-36 PLN/500 ml.
Ciekawa jestem Waszego zdania na temat tych dobroci.
Teraz uciekam spać. Ostatnia Noc z Oscarami dała mi w kość i dziś muszę wcześniej przytulić głowę do poduszki:) Oglądaliście transmisje na żywo, tak jak ja?
Jutro/pojutrze zapraszam na ulubieńców niekosmetycznych ostatniego miesiąca.
Trzymajcie się!
Wodę różaną uwielbiam i namiętnie stosuję ;) Stacjonarnie można dostać w sklepach zielarskich, takich dobrze zaopatrzonych. Sprawdź sobie na Allegro lub Ceneo na pewno znajdziesz sprzedawcę ze swojego miasta, u którego możesz odebrać osobiście :)
OdpowiedzUsuńSprawdzałam w 2 sklepach zielarskich blisko mnie i niestety nie mieli. Ale jeszcze poszukam w innych miejscach. Na razie na miesiąc mi starczy jeszcze to co mam.
UsuńZapomniał jeszcze o sklepach ze zdrową żywnością, tam też można spotkać.
UsuńZajrzyj kochana do postu wcześniejsze od tego, także z dzisiaj:)
UsuńTak ważny post mi umknął ;) Przemiła niespodzianka :)
UsuńTa maska mnie zaciekawiła :) jednak nie koniecznie lubie jak coś podnosi moje włosy, wolałabym tak lejącą tafle :D
OdpowiedzUsuńJa takiego efektu nie lubię. To nie wygląda naturalnie.
UsuńZaciekawiło mnie masełko do ust TBS. :)
OdpowiedzUsuńGodne polecenia.
Usuńnie znam tych produktów, ale kiedyś wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam hydrolat różany. Sięgnęłam po niego zresztą z twojego polecenia. Naprawdę świetny produkt, zimą, na podrażnienie sprawił się doskonale. Wody różanej jeszcze nie miałam, ale pewnie też kiedyś wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńHydrolat mam jeszcze w zapasach - 1 butlę.
UsuńUwielbiam masełka z TBS :D A wody różanej nigdy nie stosowałam....zaciekawiłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńWarto spróbować.
UsuńMam tę wodę różaną i jeszcze jedną butelkę w zapasie :) jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńChyba stanie się moim niezbędnikiem.
Usuńoh, balsam z the bosy shop mnie zaciekawił, aż sprawdzę czy jest dostępny w Angielskich sklepach :)
OdpowiedzUsuńMoże w UK nadal jest. Nie wiem. Chyba, że tylko opakowanie zmienione. Bo maseł do ust to oni mają sporo, ale nie wszystkie są takie same.
UsuńMam w planach zakup tej wody różanej:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona.
UsuńNie spotkałam się nigdy z wodą różaną..
OdpowiedzUsuńTrzeba polować:)
UsuńPomarańczowy balsam do ust wygląda smakowicie :) Nigdzie w sklepach nie spotkałam się z wodą różaną jeszcze.
OdpowiedzUsuńMusze wypróbować koniecznie tę wodę różaną:)
OdpowiedzUsuńWoda rozana - moja wielka milosc!!!
OdpowiedzUsuńŻadnego z Twoich ulubieńców nie miałam, ale woda różana chodzi mi po głowie od dłuższego już czasu, a że hydrolat różany bardzo lubię to myślę, że i ta woda przypadnie mi do gustu :) Tych masełek do ust z TBS nie widziałam bw sprzedaży.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze 4 w zapasie tych masełek TBS, więc starczy mi to chyba na lata:)
Usuńuwaga na nowa wersje wody rowniez od Dabur(troszke inne opakowanie), sklad nie jest w pelni naturalny,niestety '/
OdpowiedzUsuńDzięki za info.
UsuńNie miałam nic z Twoich produktów. Ale wszystkie są bardzo interesujące.
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńWodą różaną czuję zainteresowana. Za różanym aromatem nie przepada, ale skoro piszesz, że jest on troszkę łagodniejszy, to przemyślę zakup.
OdpowiedzUsuńJa kocham wszystko co różane. Dla mnie ten zapach jest bardzo delikatny, ale jak ktoś go nie lubi to trudno mi powiedzieć czy zaakceptuje. Ale od hydrolatu na bank lżejszy.
UsuńO wodzie różanej słyszałam same dobroci, koleżanka właśnie się nią zachwyca :)
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie słyszałam na jej temat złego zdania.
UsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale woda różana chodzi za mną od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńNie jest droga, zatem warto się skusić.
UsuńMam tą maskę Argan Oil ale u mnie jakiegoś super efektu nie daje,. Za to serum z tej linii wręcz uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTo serum także mam i też lubię, ale wielkim odkryciem dla mnie ono nie jest.
UsuńPosiadam butelkę wody różanej, ale do tej pory stosowałam ją tylko w kuchni do wypieków... Muszę w końcu wypróbować jako tonik i jako mgiełkę do włosów, bo ponoć też jest niezła :) A kupiłam ją w sklepie Kuchnie świata.
OdpowiedzUsuńNie każda woda różana kupiona w celach spożywczych nadaje się do twarzy. Ja kiedyś wiedziałam wodę różaną w Kuchnie Świata, ale jak zobaczyłam jej skład to zupełnie z naturalnością nie miała ona nic wspólnego. Nie wiem jakiej masz marki, bo tam jest ich masę, ale do twarzy ta woda powinna być w 100% naturalna, a często niestety ma dodatki E coś tam i już taka to odpada jako kosmetyk.
Usuńna temat balsamów do ust z The Body Shop niestety słyszałam tylko złe opinie, to jest pierwsza pozytywna :) a mnie bardzo kuszą :)
OdpowiedzUsuńTBS ma bardzo dużo różnych balsamów do ust. Nie wiem jak inne, ale te są super.
Usuń