czwartek, 17 stycznia 2013

Kultowo. YSL Eclat Touche Eclat. Rozświetlający korektor. Prezentacja.

Jak wspominałam w poście 2 dni temu razem z różem Benefit Sugarbomb, otrzymałam w prezencie korektor Yves Saint Laurent Touche Eclat Radiant Touch Luminous w kolorze Ivory nr 2. 

 

Jest rozświetlający. Głównie do stosowania pod oczy, ale także wszędzie tam gdzie potrzebujemy na twarzy rozjaśnienia.


Kosmetyk kultowy. Na rynku jest już 20 lat. W Polsce chyba występuje w 3 odcieniach. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Na Zachodzie liczba kolorów jest większa.



Pojemność to 2,5 ml. Ważność od otwarcia to 6 m-cy. I ten termin jest niezwykle krótki jak dla mnie. Nie wiem czy jestem w stanie zużyć korektor w takim czasie. Poza tym biorąc pod uwagę jego cenę, tym bardziej robi się to niekorzystne.

 

W Sephora czy Douglasie kosmetyk ten kosztuje bez promocji ok. 185 PLN.

Ma formę pisaka z pędzelkiem. Wyciskamy kosmetyk za pomocą czarnego przycisku. Aplikacja jest bardzo prosta. Bezproblemowa. Dozujemy produkt w takiej ilości jaką potrzebujemy. Nic nadmiernie się nie wylewa.

Samo opakowanie jest bardzo eleganckie. Złote z czarnymi elementami, bardzo estetyczne. Oryginalnie zapakowane w złoty kartonik.

Kolor Ivory nr 2 jest moim zdaniem najbardziej uniwersalny z 3 dostępnych odcieni i podobno najchętniej wybieranym. Zdjęcie nie do końca oddaje kolor realny. To jasny beż z domieszką żółci i odrobinką łososia. Przynajmniej ja to tak widzę:)

 

Po tygodniu używania moje wrażenia są bardzo pozytywne. Rozświetlenie jest naprawdę cudowne. Świetnie, że dzieje się ono poprzez rozproszenie światła, a nie jakieś drobinki. Ostatnio chorowałam i przez silną gorączkę całymi nocami nie spałam. Moja twarz nie wyglądała świeżo. Powiem jednak szczerze, że wystarczyło lekkie naniesienie tego korektora pod oczy i łuk brwiowy, a twarz zyskiwała nową jakość:)
Nie zauważyłam wchodzenie w zmarszczki. Trzyma się cały dzień bez zarzutu. Rozjaśnienie nie gaśnie nawet po kilkunastu godzinach. Czuje z nim lekkie nawilżenie okolic oczu. Wtapia się idealnie w skórę czy w podkład.

Zadanie jego to głównie rozświetlenie. Nie wiem czy do końca sprawdziłby się u osób, którym zależy na zakryciu mocnych cieni pod oczami. Moje są raczej lekkie, czasem średnie po ciężkiej nocy. Generalnie jednak nie mam z nimi wielkiego problemu. Nie jestem zwolenniczką mimo wszystko, kładzenie grubej warstwy ciężkiego, super kryjącego korektora pod oczy, nawet w przypadku ogromnych zasinień. Czasem to działa tak, że owszem ciemnych miejsc nie widać, ale rzuca się w oczy kamuflaż, co wcale nie jestem lepszym rozwiązaniem. Często ładne rozświetlenie bardziej niż super krycie, daje lepsze efekty.

To jednak jeszcze nie ostateczna recenzja. Za krótko go mam. Muszę go przetestować pod każdym kątem. Jeśli to tak znany i nie tani kultowy produkt, to chcę wiedzieć czy rzeczywiście jest warty tej sławy i ceny:)

Jeśli macie jakieś doświadczenia z tym kosmetykiem dajcie znać. Może miałyście go, a znalazłyście jednak tańszy odpowiednik? Pewnie nie tylko ja chętnie się o tym dowiem:)

Magda