Przed wyjazdem na drugą półkulę musiałam posprzątać. Nie zniosłabym świadomości, że zostawiam w domu śmieci. Tak już mam:) Dlatego dziś serwuje Wam denko.
Udało mi się skończyć w ostatnim czasie 3 buteleczki zapachów.
Yves Rocher Pumme Delice Apple Delight.
Miniaturka 20 ml. Limitowana edycja zapachu na zimę. Przyjemny w chłodne dni. Natomiast nie do końca moim zdaniem to woń pieczonego jabłka, jak mówi nazwa. Ta marka wypuściła zdecydowanie lepsze "limitki perfum".
Sudennly Madame Glamour. Woda toaletowa z Lidla.
Swego czasu był na nią wielki szał. Kosztuje ok. 17 PLN/50 ml. Prawie wszyscy zgodnie twierdzą, że to dużo tańszy odpowiednik słynnego zapachu Chanel Coco Mademoiselle. Tego droższego miałam tylko próbki i rzeczywiście Sudennly jest w zasadzie identyczny, jedynie mniej trwały. Różnica cenowa za to ogromna. To nie są moje ukochane perfumy. Nie marze o oryginale, gdyż to nie do końca moje klimaty. Wolę przeznaczyć te pieniądze na bardziej wymarzone marki. Lidlowy zakup jednak lubiłam i bardzo przyjemnie mi się go używało. Wydajny niesamowicie i polecam spróbować.
Gabriela Sabatini Ocean Sun.
30 ml. Zapach kupiony zeszłego lata. Już na zawsze będzie mi się kojarzył z cudownymi wakacjami 2012. Bardzo letni, słoneczny, optymistyczny. Na urlop wyborny! Woda ta nie jest droga i często bywa na promocjach. Kiedyś z całą pewnością do niej wrócę, choćby by przywołać miłe wspomnienia...
Kolejne rzeczy to pielęgnacja.
Soraya Beauty Therapy Bio Kuracja witaminowo-mineralna. Tonik nawilżająco-odświeżający.
Kupiłam go już spory czas temu na promocji za 8 PLN. Jeszcze trochę go mam w buteleczce ze sprayem. Przyjemny, działa tak jak powinien. Bardzo lubię toniki tej marki. Jednak nie pobił mojego ulubieńca od Soraya czyli toniku z algami morskimi o jakim wspominałam w denku z lutego.
Floslek Seria do skóry z problemami naczyniowymi. Peeling enzymatyczny.
Zostało mi go jeszcze na jedno użycie. Akurat na dziś:) Polecam szczególnie osobą z cerą taką jak ja, czyli mocno naczynkową. Łagodny, a przy tym skuteczny. Wydajny. Z maseczką z tej serii (recenzja tu >>) tworzy bardzo udany duet pielęgnacyjny.
Balea Handlotion Sheabutter Vanille. Krem do rąk.
Uwielbiam go. Obłędny zapach orzechów z wanilią. Lekki i dobrze nawilżający. Błyskawicznie się wchłania. Miałam go około 10 m-cy. Jest tak niesamowicie wydajny. Ogromny plus za pompkę. Napis na opakowaniu informuje, że to wersja limitowana, ale może nadal jest dostępny? Ktoś wie? Obecnie mam wersję malinową tego lotionu i też jest ok, ale jakoś opcja z masłem shea bardziej mnie uwiodła.
Yves Rocher Avoine Organic Oats. Żel pod prysznic z owsem.
Duża butla 400 ml. Skusiła mnie już dawno promocja w sklepie internetowym tej firmy. Łagody, przyjemny, bardzo kremowy i delikatnym zapachu płatków owsianych. Super się pieni. Nie wysusza skóry, wydajny. Minus za butelkę. Nie ma dobrego dozownika. Zakrętka jest odkręcana, a pod nią duża nieporęczna dziura. Ja całość przelałam od razu do butelki z pompką po żelu z Soap&Glory. Tym sposobem służy mi wybornie i jeszcze trochę go tam mam.
Balea Pflege Dusche. Żel pod prysznic wiśnie i migdały.
Znalazł się w moich ulubieńcach marca. Tam piszę o nim więcej. Znakomity! Będzie mi brakować tego rozkosznego zapachu...
Duża butla 400 ml. Skusiła mnie już dawno promocja w sklepie internetowym tej firmy. Łagody, przyjemny, bardzo kremowy i delikatnym zapachu płatków owsianych. Super się pieni. Nie wysusza skóry, wydajny. Minus za butelkę. Nie ma dobrego dozownika. Zakrętka jest odkręcana, a pod nią duża nieporęczna dziura. Ja całość przelałam od razu do butelki z pompką po żelu z Soap&Glory. Tym sposobem służy mi wybornie i jeszcze trochę go tam mam.
Balea Pflege Dusche. Żel pod prysznic wiśnie i migdały.
Znalazł się w moich ulubieńcach marca. Tam piszę o nim więcej. Znakomity! Będzie mi brakować tego rozkosznego zapachu...
Floslek Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i rumiankiem.
Bardzo przyjemny i tani kosmetyk. Nie używałam każdego dnia, gdyż akurat nie mam takiej potrzeby, ale od czasu do czasu świetnie mi służył. Dobrze koi okolice pod oczami i zdejmuje opuchliznę np. po długiej pracy przy komputerze czy zarwanej nocy. Nie czyni cudów, ale jest przydatny. Polecam trzymać w lodówce.
Ardeco Baza na powieki pod cienie.
Jedni ją kochają, inni ostro ganią. Ja nie mam jej nic do zarzucenia. Moje powieki są wybitnie tłuste i ten kosmetyk znakomicie utrzymywał cienie na swoim miejscu. Zapach męski, ale ja akurat takie lubię. Wiem, że teraz jest wersja także bezzapachowa. Miałam ją z 4 lata (o ja niedobra...tak wiem pewnie już minął termin). Jestem pod wrażeniem wydajności. Używałam regularnie, a ona za nic nie chciała się skończyć:) Nie wyschła i nic się z nią złego nie stało. Do końca działała tak jak po tuż zakupie.
SkinFood Roce Mash Wash Off. Maseczka ryżowa do twarzy.
Moja recenzja jej w tym miejscu >>. Bardzo ją polubiłam.
Nivea Creme.
Któż z nas nie zna tego kremu? Kultowy. Uniwersalny. Chyba najbardziej znany krem na świecie. Używałam na stopy, na dłonie, na ciało jako balsam, na usta na noc. Lubię go mieć. Głównie chyba z sentymentu. Pamiętam czasy kiedy w zasadzie z kosmetyków tylko/lub prawie tylko był ten krem i nie za wiele więcej...:)
Balea Body Lotion.
Miniaturka jaką kiedyś dostałam od Agnieszki z Niemiec - 82Inez. Leciutki, błyskawicznie wchłaniający się. Super koi i nawilża. Bardzo mi się go przyjemnie używało. Mleczna delikatna woń. Rewelacyjna konsystencja. Byłam zaskoczona. Zwykły balsam, a naprawdę godny polecenia. Jeśli tylko będę kiedyś miała taką możliwość, kupię pełnowymiarową butelkę.
Nivea Pure&Natural Olive&Lemon. Pomadka ochronna do ust.
Przez lata wypróbowałam wiele pomadek Nivea i stwierdzam, że ta jest jak dotąd najlepsza. Obłędny zapach, uzależniłam się od niego. Świetnie natłuszcza i nawilża usta. Bardzo kremowa. Wadą jest to, że dość łatwo się rozpuszcza. Szczególnie w upały. Ja co jakiś czas na noc wkładałam ją do lodówki. Znakomita i warta zakupu. Bardzo długo ją miałam.
Mincer Błyskawiczna maseczka wysoce rozświetlająca do cery z przebarwieniami.
Dwie maseczki w jednym "płatku". Nie znałam tej marki wcześniej. Maska jest świetna. Działa dokładnie tak jak mówi producent. Skóra jest rozświetlona, jaśniejsza, dobrze nawilżona. Pięknie łagodzi, wycisza, koi. Zero podrażnienia czy szczypania. Cudny zapach mandarynek. Polecam. Nie wiem tylko jak z działaniem na przebarwienia, bo takich nie posiadam. Minus za ciężką dostępność. Kusi mnie by spróbować innych masek tej marki.
Perfecta Beauty Mask Antybakteryjna maseczka na twarz. Oczyszczająca z wyciągiem z gruszki.
Nie mam trądziku, ale od lat ją kupuję w celu oczyszczenia skóry. Nie raz na blogu o niej wspominałam. Pachnie obłędnie gruszką i bardzo dobrze działa. Nie mam jej nic do zarzucenia.
Batiste XXL Volume. Suchy szampon.Kolejna butla. Już nie wiem ile ich miałam. Ulubiony. Recenzje możecie znaleźć tu >>.
Vichy Normaderm Żel głęboko oczyszczający do twarzy.
Niezawodny. Zawsze mogę na nim polegać. Jak do tej pory nie poznałam lepszego. Najpierw miałam 200 ml. Potem kupiłam 400 ml. Duża butla starczyła mi na rok. Zapraszam do poczytania mojej opinii na jego temat >>.
Azjatycki wynalazek. Co mnie zaskoczyło? Naprawdę działa. Trzeba jednak na efekt poczekać około 2-3 tyg. Nie radzę stosować go tuż np. przed urlopem. Należy uczynić to wcześniej. Gdyż skóra ze stóp odpada płatami i bardzo się łuszczy. Nie wygląda to pięknie. Za to potem? Aktualnie akurat na wyjazd stópki mam cudnie gładkie i mięciutkie, prawie jak u niemowlaka:) Po powrocie z urlopu zrobię osobną recenzję tego specyfiku.
Intimate Utra Compact. Chusteczki do higieny intymnej.
Kupione w jakimś markecie. Kompletnie mi wcześniej nieznane. Tanie ale beznadziejne. Ładnie pachną. Ale na tym koniec plusów. Małe, rwą się, tragiczni cienkie i ciężkie w użyciu. Nie polecam. Zostało mi jeszcze kilka sztuk. Zużyje podczas podróży, ale nigdy więcej nie kupię.
Facelle Chusteczki do higieny intymnej.
Te za to są ok. Moje któreś z kolei opakowanie. Nie raz już trafiły do postów z denkiem. Nie są drogie i dobrze spełniają swoją rolę. Nie wysychają, są odpowiedniej wielkości i grubości.
Błyszczyk Yves Rocher Couleurs Nature. Kolor 06 Fraise. Zapach truskawki.
Zużyłam miniaturkę otrzymaną jako gratis w sklepie. Pełnowymiarowe opakowanie także mam. Jeden z ukochanych produktów do ust. Znalazł się w ulubieńcach roku 2012 >>. Tam piszę o nim więcej słów.
Może Was zaskoczy, że na koniec pokazuje papier toaletowy:) Mam nadzieję, że nikt tu nie poczuje się zniesmaczony.
Tami Hygiene. Nawilżający papier toaletowy.
Odkryłam go całkiem niedawno w Rossmannie. Plus, że można go wrzucać do toalety. Nie wiem czemu wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Błąd. Przydatny. Szczególnie w podróży czy jeśli zmuszeni jesteśmy być poza domem cały dzień i korzystać z "obcych" toalet. W domu też dzielnie służy od czasu do czasu. Chyba już na stałe będę go kupować. Choć ze względów choćby ekonomicznych tradycyjnego papieru jedna nie zastąpi:)
Skusiłam może czymś?:)
Magda